Spowiedź święta

Literatura - artykuły

Home | Z Katechizmu | Stałe Konfesjonały | Literatura | Porady | Inne

Formacja sumienia - cz. 10


091. O. Tomaszu proszę mi wyjaśnić w moim odczuciu pewną sprzeczność. W jednej z odpowiedzi użył Ojciec sformułowania, którego sens był mniej więcej taki - jeżeli penitent nie chce zadośćuczynić bliźniemu to pomimo otrzymania rozgrzeszenia czyni owo rozgrzeszenie nieważnym. Jak zatem pogodzić tą wypowiedz ze stwierdzeniem, że z łaski dostępujemy przebaczenia, a jego najpewniejszym potwierdzeniem jest rozgrzeszenie sakramentalne? Czy zatem osoba, która po spowiedzi nie dopełni zadośćuczynienia, bo np. nie uświadomiła sobie takiej potrzeby albo zapomniała dopuściła się spowiedzi świętokradzkiej? Wiemy, że w sytuacjach ekstremalnych np. zagrożenia życia wystarczy żal za grzechy aby pojednać się z Bogiem, jak w takim razie odnieść się do pokuty i zadośćuczynienia. Pozdrawiam.E.

Witam, Otóż pokuta i zadośćuczynienie to dwie różne sprawy. Zadośćuczynienie jest związane z żalem za grzechy, czyli chęcią odcięcia się od grzechu. Jeśli grzech, który popełniliśmy doprowadził kogoś do jakiejś szkody (materialnej czy duchowej), a my chcemy odciąć się od tego grzechu i jest możliwe naprawienie wyrządzonych szkód, to właśnie to uczynienie tego jest pierwszym krokiem odcięcia się od grzechu. To wcale nie musi się odbywać po spowiedzi i jest związane z samym pragnieniem odcięcia się od grzechu i żalem za niego. To jest zadośćuczynienie i jest ono związane z samą postawą wobec grzechu. Tylko w takiej postawie można prosić o rozgrzeszenie. Jeśli brak nam pragnienia odcięcia się od grzechu, to trudno mówić tak naprawdę o prośbie o przebaczenie.
Ale rozgrzeszenie, gdy prosimy o nie, jest zawsze gratisowe. Pokuta natomiast jest tym, co ma nam pomóc postąpić na drodze nawrócenia.
Owszem bywa czasem, że nie jest możliwe by naprawić wyrządzone szkody. Mimo to możemy otrzymać rozgrzeszenie.
Mam nadzieję, że teraz jest jaśniej. Trudność polega chyba na tym, że potoczne użycie słowa „odpokutować” wiąże się z ideą jakiegoś odpracowania czy wyrównania kąt. Inny jest sens pokuty w sakramencie pojednania. Zadośćuczynienie wiąże się natomiast z samą postawą pragnienia odcięcia się od grzechu. Pozdrawiam. Tomasz Kot SJ

* * *

092. Szczęść Boże! Moje pytanie dotyczy zadośćuczynienia. Jak tak naprawdę powinno wyglądać dobre zadośćuczynienie za grzechy? Czasami zdarza mi się oszukiwać w "drobnych" sprawach, np. w szkole (typu: nie przyznałam się, że nauczyciel przez pomyłkę postawił mi lepszą ocenę), z których potem głupio jest mi się tłumaczyć. Zdaję sobie sprawę, że jeśli nie będę przyznawała się do prawdy właśnie w takich najdrobniejszych sprawach, to później nie będę umiała się opowiedzieć za prawdą. Ale czy w ramach zadośćuczynienia muszę koniecznie tym ludziom wyznać prawdę, czy nie mogę się np. za nich pomodlić i zrobić postanowienie, że będę iść za prawdą i go przestrzegać w ramach zadośćuczynienia czy muszę koniecznie się wytłumaczyć? Bóg zapłać za odpowiedź

Jeśli postanawiamy iść za prawdą, to najlepiej zacząć tę drogę od tego miejsca, w którym rozminęliśmy się z nią, a więc od tych, których okłamaliśmy. Modlenie sie za nich nic tu nie pomoże, bo to my mamy sprawę załatwić, nie Pan Bóg. Odwagi. Pozdrawiam.
Wacław Oszajca SJ

* * *

093. Witam. Mam problem, z którym boję się pójść do spowiedzi. Okres mojej głębokiej depresji zaczepił również o Adwent, do spowiedzi nie poszłam, bo już wcześniej ksiądz po jednej takiej zaryczanej spowiedzi kazał się najpierw wyleczyć, a potem do niego przychodzić. Ulżyło to mojemu sumieniu, bo rzeczywiście ataki choroby to płacz z byle powodu, przepraszam że żyję, wykrzywiony obraz siebie i świata, mam też problem z rozpoznaniem grzechu.
Korzystam zawsze w takich okresach z psychoterapii i leków. Na Pasterkę z radością poszłam i do Komunii przystąpiłam, tym bardziej, że obiektywnie na sumieniu ciężkich grzechów nie miałam.
... No i potem stało się! W nocy miałam potworne wymioty. Co się stało z Ciałem Chrystusa? Pocieszam siebie, że nie miałam wpływu na być może zatrucie grzybami wigilijnymi, ale i tak sumienie wyrzuca mi brak spowiedzi, gnuśność, uleganie chorobie, no i teraz mam za to... Jak wyznać to na spowiedzi? Czy nie jest to grzech śmiertelny? Ze strachu czuję coraz gorzej

Dzień dobry. Proszę Pani, przy najbliższej okazji proszę pójść do kościoła na mszę, i gdy Pani usłyszy słowa Jezusa, jego zaproszenie skierowane przecież do Pani i wszystkich zgromadzonych na mszy: bierzcie i jedzcie, i pijcie, proszę powiedzieć Jezusowi – dziękuje, że mnie zaprosiłeś, już idę. Owszem, coś tam we mnie moja skołatana dusza pokwikuje, ale skoro ty, Jezu, mnie zapraszasz, to ja mogę jedynie powiedzieć: Panie, nie jestem godzien, i cieszyć się, że ty jesteś innego zdania na mój temat, i pragniesz ze mną wyjść z kościoła, i być ze mną w moich codziennych sprawach.
Do spowiedzi też nie ma co latać jak do pralni chemicznej. Skoro Pan Jezus na początku mszy wyciąga do nas rękę na zgodę, to znaczy, że lepiej jest wierzyć jemu, niż nawet sobie samemu. Po co tę rękę odtrącać?
Tą przykrą nocną przygodą nie ma się co przejmować, a już, broń Borze, nabrać uprzedzeń do grzybów. A doktorów dobrze się jest trzymać, bo po to Pan Bóg trzyma ich na tym naszym pięknym świecie. Pozdrawiam.
Wacław Oszajca SJ

* * *

094. Grzeszenie myślą - czy jest tak samo złe jak uczynkiem? Ja np. uważam, że nieraz można "wyżyć się " w myśli i całe zło przejdzie. Wszystko, co złe zostaje w mojej myśli i już mi przechodzi i nie mam ochoty grzeszyć uczynkiem.

Witam, podczas Mszy św. mówimy, że zgrzeszyliśmy myślą, słowem, uczynkiem i zaniedbaniem. Także więc można grzeszyć myślą... Zresztą, wszystkie grzechy rozpoczynają się w myśli. Najpierw człowiek odkrywa pewną ideę, co by tu zrobić, a potem z tej myśli może zrodzić
się czyn. Co do sytuacji, o jakiej piszesz: czasem człowieka nachodzi taki pomysł, by się na kimś wyładować w myśli. Ale tak naprawdę to niewiele pomoże. Wściekłość i tak zostanie. Co najwyżej może to pokazać stopień Twojej agresji. Lepiej byłoby z kimś pogadać. Trzeba by zobaczyć konkretną sytuację. Jeśli coś się myśli w stanie głębokiego wzburzenia, a potem wypowiada, to i inaczej trzeba to potem oceniać. Ogólna zasada jest
taka: aby popełnić grzech, musi to być czyn zły moralnie, ale także człowiek musi mieć świadomość popełnianego (czy myślanego) uczynku oraz musi dobrowolnie to popełnić. Z tą dobrowolnością we wzburzeniach myśli, to bywa różnie...
Ale, jak już napisałem, myślę, że są lepsze sposoby "godzenia się" z bliźnimi, niż wygarnięcie przed samym sobą, co się o tym czy tamtym myśli.
Z pozdrowieniem, Norbert Frejek SJ

* * *

095. Wiem, że zgrzeszyłam, że według Kościoła popełniłam grzech. Ale ja sama nie czuję się winna, nie czuję się obciążona grzechem, nie czuję tego ciężaru, który zawsze jest w sercu gdy zrobi się coś złego. No więc jak mam za ten grzech pokutować? Jak mam  przeprosić Pana Boga, kiedy ja jestem szczęśliwa, że go popełniłam? Chodzi o niedochowanie czystości przed ślubem i moje nieślubne dziecko, troszkę "przedwczesne", ale bardzo chciane i kochane. Wyznać oczywiście wyznam, ale żałować? Jak mam żałować czegoś, co mi dało tyle szczęścia i radości? Jeśli powiem na spowiedzi, że żałuję - skłamię. Jeśli żałować nie będę - nie zostanie mi odpuszczone? Z góry serdecznie dziękuję za odpowiedź. Ewelina 

Nikt na świat nie przychodzi inaczej, jak tylko od Boga, z jego miłości i z miłości rodziców, bez względu na to jakiego „gatunku” ta miłość była. Chodzi więc o uznanie tego właśnie faktu, że mogło być lepiej. Tak, czy inaczej, przeszłość trzeba zamknąć, a w radości trwać, podtrzymywać ją, bo po to, po radość, dzieci przychodzą na świat. Pozdrawiam, Pociechę również. Wacław Oszajca SJ

* * *

096. Szczesc Boże. zwracam sie z problemem troche dziwnych aczkolwiek prosze o zrozumienie. Dawno temu kiedy moje życie religijne praktycznie nie istniało zgrzeszyłam. Grzech zataiłam i po jakimś czasie poszłam sie wyspowiadać. Jednak nie wiedziałam ze takie zatajanie grzechu jest samo w sobie grzechem mimo to czułam ze moje smienie mówi mi ze coś nie gra. Nie potrafię sobie teraz nawet przypomnieć czy wiedziałam o tym czy nie. Wyspowiadałam sie wiec tylko z popełnionego czynu. Czy to oznacza ze przez ok 8 lat żyłam w zakłamaniu? Czy przez 8 lat przystepowałam do sakramentów w stanie grzechu?? Strasznie wstydze sie tej sytuacji przed samym Bogiem, a mównienie o tym nie jest dla mnie łatwe. 

Witam, skoro nie jest sobie Pani w stanie przypomnieć czy miała Pani świadomość czym jest zatajenie - to proponuję taką spowiedź, na której zrobi Pani z tym porządek. To ma znaczenie choćby dlatego, żeby ciągle się nie nękać niepewnością. Ale z drugiej strony - skoro wyznała Pani ten grzech na spowiedzi, to znaczy już chciała Pani uporządkować sprawę i być w jedności z Bogiem. I to liczy się najbardziej przed Bogiem. Pozdrawiam. Tomasz Kot SJ

* * *

097. Czy dobra lub zła kwalifikacja czynów pochodzi z intencji? Nawet jeśli czynię coś obiektywnie złego, ale myśle, że postępuje dobrze, mój czyn jest moralnie dobry?

Nie zawsze tak musi być, a zwłaszcza wtedy, kiedy wiedza o poznaniu zła wiążącego się z moim czynem należała do zakresu wiedzy, którą powinienem zdobyć w ramach własnego profilu wykształcenia, a przez zlekceważenie tematu zaniedbałem obowiązek poznania danych treści. Pozdrawiam. Wiesław Faron SI

* * *

098. Czy pragnienie śmierci dla siebie jest grzechem? Nie myślę o samobójstwie, ale chcę być już u NIEGO.

Jak to, przecież zawsze jesteśmy z Nim. I w życiu i w śmierci należymy do Chrystusa (por. Rz 14, 7-8), a skoro ona potrzebuje nas tutaj, to mimo wszystko nie wypada się spieszyć z przeprowadzką. Pozdrawiam. Wacław Oszajca SJ

* * *

099. W jaki sposób można zgrzeszyć myślami? Przecież często człowieka nachodzą różne złe myśli, ale jeśli odrzuci on je, będą mimo wszystko uznane jako grzech? Więc jeśli np. zacznę obrażać kogoś w myślach, ale zreflektuję się w porę że jest to złe i przestanę, starając się zmienić moja postawę wobec niego to zgrzeszyłam? W ogóle kwestia czym można nazwać grzech jest dla mnie problematyczna, bo podobno grzeszy się czyniąc coś specjalnie z rozmysłem. Czy to prawda?

Witam! Sama pokusa jeszcze nie jest grzechem. Jeśli człowieka nachodzą różne niemądre myśli, to ważne jest, jaka będzie człowieka odpowiedź na te myśli. Grzech mamy wtedy, gdy uczynek jest wystąpieniem przeciwko prawu moralnemu, ale także muszą być spełnione inne jeszcze warunki: człowiek musi mieć świadomość, że to, co czyni jest grzechem oraz popełniać ten uczynek dobrowolnie. Widzisz więc, że nie każda zła myśl, która Cię nachodzi będzie od razu grzechem. Ważne jest, czy Ty za tymi myślnymi pokusami pójdziesz czy nie.
Pozdrawiam, Norbert Frejek SJ

* * *

100. Będę bardzo wdzięczna za jakieś wskazówki, ponieważ bardzo zalezy mi na odpowiedzi. Zbliża sie czas Świąt Wielkanocnych. Czuje potrzebe spowiedzi, potrzebę powrotu do Boga poprzez spowiedź. Zdaje sobie sprawę z grzechow, ktore popelnilam, zaluje ich - jednak jednoczesnie wiem (co wazne wiem to juz przed spowiedzia), ze mimo wyznania ich u spowiednika i postanowienia poprawy, bede je popelniala nadal, poniewaz nie bede miala innego wyjscia - wiem, ze to glupio brzmi ale chodzi mi np. o nie uczestniczenie we Mszy Swietej niedzielnej (co jest grzechem ciezkim) z powodu pracy ( pracuje przez piatek, sobote, niedziele w godz 10-23), przez reszte tygodnia studiuje dziennie. Przechodze do konkretu: czy moja spowiedz ma sens? Bo z drugiej strony poprawa pociagalaby za soba obowiazek rzucenia pracy ... na co nie moge sobie pozwolic, poniewaz nie mam zamoznych rodzicow i chce im jakos pomoc - zarabiajac na siebie i potrzeby zwiazane ze studiami. Jak mam sie do tego ustosunkowac, czy pojscie do spowiedzi, spowiadanie sie z grzechu i jednoczesne przekonanie o popelnianiu jego nadal nie jest popelnianiem jeszcze gorszego grzechu wobec Boga? Bylam juz raz w takiej sytuacji, spowiadalam sie z tego z przekonaniem jak opisalam powyzej, ale potem i tak mialam wyrzuty sumienia i po komunii - kiedy zaczelam jeszcze raz o tym wszystkim myslec czulam sie strasznie, jakbym zbeszczescila to co najswietsze. Nie wiem czy nie zamotalam troche, ale naprawde w moim umysle i duszy jest straszne zamieszanie, co prawie odczuwam fizycznie... Z gory dziekuje za odpowiedz, Anna .

No cóż, w życiu trzeba walczyć o Boga i czasem rzeczywiście zmaganie to jest niełatwe. Naturalnie spowiedź jest ważna, gdy postanawiamy sobie w duchu poprawę życia (nie ma tu specjalnie znaczenia, czy to nam się ona później udaje czy nie) ważny jest tzw. aktualne postanowienie poprawy, czyli w chwili spowiedzi. Penitent powinien wyrzec się popełnianego grzechu i chcieć poprawy. Co do wskazówek, to proponuję poszukać jakiejś mszy św. w niedzielę rano. Na pewno w wielu kościołach przed godz. 10:00 jest kilka mszy do wyboru. Jeśli jest to niemożliwe, zalecałbym dla spokoju sumienia pomyśleć w przyszłości o zmianie pracy. Dusza oddalona od Boga usycha, zmienia się nasza wrażliwość na zło. Myślę, że naprawdę nie warto stawiać wyżej tej właśnie pracy nad troskę o zbawienia i miłość. Powinniśmy przecież wybierać to, co dla nas jest naprawdę dobre. Będzie to trudne, ale z pewnością da poczucie radości i spokoju. W życiu duchowym też warto być ambitnym. Pozdrawiam. Tadeusz Drozdowicz SJ


Home | Z Katechizmu | Stałe Konfesjonały | Literatura | Porady | Inne