|
Varia - cz. 4 031. ad 30 (tego rozgrzeszenia). Prosze Księdza, sprawa drogi dostępu do Bożego Miłosierdzia to nie jest tylko kwestia róznorodności tradycji , jak w sprawie, noszenia róznych strojów duchownych, ta kwestia wiąze się immanentnie z wizją Bożego miłosierdzia, a te są rózne w obu odłamach chrześcijaństwa, a jednak równoprawne , tylko ze katolk musi dołożyc większego wysiłku przystepując do spowiedzi indywidualnej,chociażby poprzez to ze narażony jets nieraz na możliwośc trafienia do niezbyt miłego księdza.maniek Owszem, nie jest, bo też kwestia strojów nie należy do
Tradycji, co najwyżej do zwyczaju. Natomiast co do wizji Bożego
miłosierdzia, to nie wiem, a raczej wiem, że po podpisaniu w 1999 r. przez
przedstawicieli Kościoła rzymskokatolickiego i ewangelickoaugsburskiego
„Wspólnej deklaracji w sprawie nauki o usprawiedliwieniu.”, co prawda
nadal mówimy różnymi językami, ale o tym samym. * * * 032. ad 031 (tego rozgrzeszenia). Naprawdę zbyt poetycko traktuje Ksiądz sprawy jedności między ewangelikami i katolikami, a co do wspomnianej deklaracji to słyszałem, ze Watykan dołączył do niej zaraz jakis aneks , który zobowiązywał katolików do wyznawaniea tradycyjnej nauki katolickiej.A wracając do spowiedzi to sprawa jest jasna. ja muszę wyznac grzech cięzki podczas spowiedzi indywidualnej,żeby uzyskać rozgrzeszenie, a ewnagelik nie, i to jest rażąca róznica, którą Kosciół usprawiedliwia.Fakt że ewangelik moze też tak zrobić niczego nie zmienia.arek Nawet jeśli zbyt poetycko podchodzę do spraw
pojednania, to co w tym złego? Będę wdzięczny za napisanie czegoś więcej o
tym „jakimś aneksie”, bo przyznam, że nie słyszałem o nim. * * * 033. ad 032. Może jednak proszę Księdza potraktuje sprawę bardziej konkretnie i na chłopski rozum bo widzę że Ksiądz sprawę omija dalej szerokim poetyckim łukiem. Jeśli dzisiaj jako katolik przystapię do Komunii żałując za grzech ciężki jedynie w spowiedzi powszechnej, to poczyniłbym świętokradztwo, a jutro jako ewangelik zrobiłbym tak samo to wszystko byłoby w porządku? No według Księdza zdaje się ża tak, a według mnie nie bo świadczy tylko o jakiejś "podwójnej ekonomii Miłosierdzia" sakncjonowanej przez Kościół, to świadczy o jakimś więzieniu go przez doktrynę. Arek Panie Arku, jeśli jest Pan katolikiem, to
trzymamy się tego, co Kościół katolicki naucza w sprawie grzechu lekkiego,
ciężkiego, przystępowania do sakramentów św. itd. Katechizm dla katolików
mówi bardzo wyraźnie, że nie powinno przystępować się do Komunii św. w
stanie grzechu śmiertelnego, że należy pójść do spowiedzi. Owszem, pojawia
się tutaj sprawa żalu doskonałego lub też można wyobrazić sobie inne
powody, dla których ktoś będąc świadomym grzechu ciężkiego mimo wszystko
przystępuje do Komunii św., ale to trzeba by zobaczyć poszczególny
przypadek. Ogólna zasada jest taka, jak czytamy w KKK. Poza tym żal
doskonały - tak, ale nie zwalnia od sakramentalnego wyznania grzechów, gdy
nadarzy się ku temu okazja. Ale okazja może się już nie nadarzyć, jeśli
ten żal odbył się w niebezpieczeństwie śmierci np. na wojnie, czy na
tonącym okręcie. Sprawa braci protestantów: tam właściwie zaniechano
usznej spowiedzi, ale np. ostatnimi czasy Kościół ewangelicki w Berlinie
wraca do tego zwyczaju i ewangelik może wyznać swoje grzechy wobec pastora
w konfesjonale w Berliner Dom. Jak to się dzieje, że braciom protestantom
"wystarcza" spowiedź powszechna? Wierzę, że Pan Bóg wchodzi w ludzkie
życie i pewne ramy, struktury, styl, jaki sobie człowiek wypracował.
Nawet, jeśli te ramy są jakoś ubogie. Miłosierdzie Boże działa ponad
konfesjonałami i konfesjami. I Pan Bóg prowadzi człowieka, daje mu poznać,
na jakich ścieżkach można Go szukać i znaleźć. Wie Pan, w historii
Kościoła było i jest nadal wiele sposobów gładzenia grzechów. Kościół
katolicki wypracował taką naukę, że grzechy ciężkie należy wyznać w
konfesjonale. Ale co w takim razie oznacza sakrament chorych? - Skoro
udzielając tego sakramentu kapłan mówi: "Przez to święte namaszczenie
niech Pan w swoim nieskończonym miłosierdziu wspomoże Ciebie łaską Ducha
Świętego". A następnie: "Pan, który odpuszcza ci grzechy, niech cię wybawi
i łaskawie podźwignie". W naszym Kościele katolickim mamy takie, a nie
inne sposoby odpuszczania grzechów ciężkich. Uważam, że spowiedź uszna
jest wielkim darem Pana Boga dla Kościoła, choć darem niełatwym, ale
pięknym. Jeśli bracia protestanci zarzucili ten zwyczaj, to trudno.
Uczyniono to w czasach, kiedy spowiedź uszna została sprowadzona do
pewnego "automatyzmu" i było to raczej klepanie grzechów i przeliczanie
ich na takie a nie inne czyny pokutne. Za te grzechy taka pokuta, za inne
- inna. Aczkolwiek, jeśli dobrze teraz pamiętam, to Marcin Luter spowiadał
się do końca życia i tak na dobrą sprawę, to spowiedź uszną wyrzucili jego
następcy. * * * 034. Ad. 033. Myślę, że błąd wynika tu trochę z rozumienia łaski uświęcającej jako swego rodzaju "czystości rytualnej". To jest myślenie płytkie, choć bez bicia sie przyznaję - przytrafiające się także mnie. Łaska uświęcająca jest związana z realnym wyzwoleniem człowieka z niewoli grzechu. Spowiedź jest więc darem, a nie obciążeniem. Zresztą i tak żal za grzechy i płynące z niego postanowienie poprawy są daleko trudniejszymi warunkami spowiedzi, niż opowiedzenie o grzechach w konfesjonale. * * * 035. Wiem, ze mogę trochę zirytowac moderatorów tym, że i ja pozwole sobie wrzucić swój kamyczek do "ogródka spowiedzi", ale czynie tak dlatego, że niestety moim zdaniem moderatorzy nie odpowiedzieli zadawaląjąco na wątpliowści , dotyczące "podwójnej ekonomii Miłosierdzia" co do protestantów jak i katolików( i to, ze ci pierwsi rozważają mozliwość wariantywną powrotu do spowiedzi indywidualnej tej sprzeczności nie znosi) Argumentacja księdza Norberta, ze :" Jesli jest Pan katolikiem trzymajmy sie tego, co naucza Kościół Katolicki" tyle samo wyjaśnia co arguemntacja typu "jeśli juz jesteś Polakiem to na wilgilię powinieneś nie jeśc mięsa". Ja doskonale wiem ,ze Kościól "wypracował taką nauką ,ze grzechy ciężkie nalezy wyznać w konfesjonale" tylko ,ze ten sam Kosciół poprzez dialog ekumeniczny uznaje sposob odpuszczenia grzechów w kościółach protestanckich. A więc ten sam Kościół uznaje , ze drogi dotarcia Miłosierdzia Bożego są inne dla katolików i protestantów, ze inne są warunki skorzystania z Niego?Zdaje się ,ze tak. A sam Ksiądz pisze ze to samo Miłosierdzie działa ponad "konfesjonałami i konfesjami" więc dla Niego nie ma rozróżńień czy ogarnia protestanta czy katolika, każdy z nich jest człowiekiem. Do człowieka nade wszystko odnosi się Miłosierdzie, i wszyscy moga czerpać z Niego w ten sam sposób. Zdaje się jednak że według doktryny katolickiej tak nie jest, no ale właśnie czy ta doktryna nie zawęża dróg po których "spływa" owo Miłosierdzie, chyba jednak tak. I nie zmieni tego sprawa mozliwości żalu doskonałego. Według Katechizmu ,zeby gładził on grzech cięzki musi mu jednocześnie towarzyszyć postanowienie pójścia do spowiedzi przy najbliższej okazji. artur A chciałby Pan wszystkich protestantów skazać na potępienie i zamknąć im drogę dostępu do miłosierdzia Pana Boga? Czyli sprowadzamy sprawę do tego, że niebo będzie w 100% katolickie? Ma Pan szczęście, że urodził się Pan katolikiem, bo inaczej marny Pana los po śmierci. Proszę wybaczyć, ale Pańskie argumenty "pachną" mi takim stawianiem sprawy. Nauka Kościoła katolickiego nt. odpuszczania grzechów jest taka, a nie
inna, o tym już było w poprzednich listach. Pisałem już także nt. żalu
doskonałego i tego, że nie zwalnia on od udania się do spowiedzi, kiedy
nadarzy się ku temu okazja. Ale czasem okazji, np. w niebezpieczeństwie
śmierci, może już nie być. I co wtedy?? Dość obszernie wyjaśniano sprawę w
poprzednich listach. Jeśli ktoś odrzuca spowiedź, to czyni swoje życie
duchowe uboższym. Ale co ma uczynić protestant, który urodził się
protestantem i ma takie, a nie inne środki do zbawienia, które odnajduje w
swojej wspólnocie? Dla katolika środkiem zwyczajnym odpuszczania grzechów
jest spowiedź. Ale czy to znaczy, że jeśli protestant nie spowiada się, bo
u nich nie ma spowiedzi, to co - będzie potępiony i ciągle będzie żył w
grzechu aż do śmierci? Tu jest tajemnica Bożego Miłosierdzia, które Bóg
udziela swoim wiernym. W jaki sposób to czyni pomimo braków
sakramentalnych? To już tajemnica Pana Boga. Tajemnica Bożego Miłosierdzia
polega też na tym, że od pewnego momentu sprawy pojednania między Bogiem a
człowiekiem zostawiamy Panu Bogu. * * * 036. ad 035. Nie wiem, czy dobrze rzecz rozumiem:
Czy z tym odpuszczeniem grzechow u Luteran i Katolikow to nie jest tak, ze
Katolicy maja *gwarancje*, odpuszczenia grzechow ze wzgledu na to, ze
poslugujemy sie sakramentem spowiedzi, natomiast co do Luteran uznajemy,
ze Bog nie skapi im swojego milosierdzia i wybaczenia, jednak w
poszczegolnych przypadkach nie mozemy z cala pewnoscia powiedziec: "tej
osobie Bog odpuscil grzechy", poniewaz nie zostalo to sakramentalnie
przypieczetowane. Tak wiec choc i jednym i drugim Bog odpuszcza, katolik
ma ten komfort, ze korzystajac z sakramentu (zgodnie z dyscyplina
obowiazujaca w Kosciele) zyskuje pewnosc. Warto dopowiedzieć jeszcze, iż Marcin Luter do końca swojego życia regularnie się spowiadał. Przy spowiedzi usznej człowiek może być spokojny, gdy chodzi o potwierdzenie ze strony Kościoła że otrzymuje rozgrzeszenie (lub tez go nie otrzymuje). Wiesław Faron SI * * * 037. Dlaczego człowiek grzeszy? Dlaczego wciąż ulega pokusom choć chce opowiedzieć się po stronie dobra? Czemu jest tak straszliwie zdeterminowany, że nie ma nadziei? Dlaczego grzech pierworodny powoduje, że wciąż grzeszyć muszę? I choćbym nie chciała nigdy nie oderwę się od grzechu bo jest on tak silnie wpisany w naturę ludzką? Jaki sens ma taka walka z góry spisana na porażkę? Pozdrawiam! Anna Dlaczego "z góry spisana na porażkę"? Każda próba odwrócenia się od zła, każde pragnienie dobra, chwilowa nawet poprawa jest już zwycięstwem. Klęska następuje dopiero wtedy gdy ktoś uwierzy, że musi grzeszyć, gdy ktoś uwierzy, że nie ma dla niego nadziei. Działanie zła polega między innymi na tym, że tracimy wiarę w przezwyciężenie naszych słabości, że przestajemy dostrzegać dobro, które jest wokół nas i to, które jest w nas. Zło i grzech są na ogół widoczne spektakularne, "modne". Natomiast dobro nieomal z definicji jest ciche i codzienne, a przez to trudne do dostrzeżenia. Dlatego jednym ze sposobów walki ze złem jest zmiana sposobu postrzegania świata. Jest swojego rodzaju tropienie dobra. Spróbuj spojrzeć na siebie i na innych tak by dostrzec nie to co złe ale to co dobre. To nie jest proste ale można w tym się ćwiczyć. Życzę radości w takich poszukiwaniach, Joanna * * * 038. Czy to prawda, że Bóg nie brzydzi się nigdy naszymi nawet największymi grzechami, czy może brzydzi się grzechami, a nie brzydzi się ludźmi, ktorzy popełniają nawet najgorsze grzechy ? I czy kocha ich mimo wszystko? Zdecydowanie to drugie: Bóg brzydzi się grzechem, ale kocha człowieka mimo wszystko. Inaczej musielibyśmy wyrzucić z Ewangelii przypowieści o Synu Marnotrawnym, zagubionej owcy i jeszcze wiele innych rzeczy. Tadeusz Drozdowicz SJ * * * 039. Przez 5 lat miałam kierownika duchowego. Bardzo mi on przez ten czas pomógł. Niestety ostatnio on mi powiedział że się we mnie zakochał. Nie wiem co robić. Czy mogę się nadal z nim kontaktować czy może powinniśmy urwać kontakt? Ja nie chcę go skrzywdzić i sama nie chcę się do niego przywiązywać. Proszę odpowieddzcie mi. Szczęść Boże! Pani kierownik duchowy się zakochał i to
w Pani. A co Pani na to? Myślę, że to najpierw jego problem, tego księdza.
Można mu pomóc (choć trochę), jeśli postawi Pani sprawę spokojnie i
uczciwie. On jest księdzem. Z kolei Pani ma już ułożone życie. To nie jest
kwestia krzywdzenia kogokolwiek, tylko... chodzenia po ziemi. Owszem, jak
Pani widzi, takie zakochanie może się zdarzyć. Ale ważne jest, co się z
tym zrobi. Czasem trzeba huknąć, by się człowiek ocknął. Myślę, że to, co
Pani może zrobić, to uczciwie powiedzieć temu człowiekowi, że jest...
księdzem. To nie znaczy, że nie ma prawa się zakochać, tylko, że Pan Jezus
powołał już go do swojej służby, jako prezbitera. Jeśli Pani mu nie
pomoże, bo tak mu się już świat powywracał do góry nogami, to trudno,
niech szuka pomocy dalej. Na pewno jednak powinna się Pani za niego
modlić. To dla tego księdza czas próby. Proponowałbym dystans. * * * 040.Smierc na raty... Nie ulega watpliwosci, ze w
nastepstwie grzechu nastepuje powolna smierc duchowa czlowieka. Prawda
jest, ze czlowiek ma zawsze mozliwos wyboru pomiedza zyciem a smiercia.
Jednak takie proste pojmowanie sprawy ? klade przed toba dwie drogi ?
przeklenstwo i blogoslawienstwo , zycie lub smierc, troszke mi za nadto
pelagianizmem zalatuje. Ale to tylko moje osobiste zdanie. Nastepnie o. Kot napisal w jednej z odpowiedzi, ze A dlaczego miałoby zalatywać pelagianizmem? Przecież
to Bóg kładzie przed człowiekiem te dwie drogi i nawet pokazuje, która
droga jest dobra. Inicjatywa należy więc do Boga i On apeluje do człowieka
licząc, że ten odpowie tak, by rozwinąć więź z Bogiem. Pismo Święte trzeba
czytać "w całości", a nie wysupływać poszczególne słowa i zdania. Tak samo
słowa z Księgi Powtórzonego Prawa trzeba widzieć całościowo - to była
wielka mowa Mojżesza do Izraelitów. W sensie biblijnym śmierć jest
zdefiniowana jednoznacznie i grzech, odstępstwo od Boga są pokazane jako
powód śmierci. Nie ma co rozwodzić się, czy tak czy inaczej patrzeć na
śmierć. Mówimy przecież o Objawieniu. Zresztą, wystarczy popatrzeć na
wiadomości w TV, czy głód, wojny nie są wynikiem grzechu ludzi, a nawet
więcej - struktur zła, jakie panoszą się po świecie? Biblia mówi
człowiekowi o śmierci w kontekście odejścia od Boga i na tym bym się
koncentrował czytając Pismo Święte, a nie na tym, czy bakterie żyjące
przed powstaniem człowieka były nieśmiertelne czy nie. Można wpaść w
pułapkę pomieszania pomieszania pojęć.
1 | 2 | 3 | 4| 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27| 28| 29 | 30 |
Home | Z Katechizmu | Stałe Konfesjonały | Literatura | Porady | Inne |