Spowiedź święta

Literatura - artykuły

Home | Z Katechizmu | Stałe Konfesjonały | Literatura | Porady | Inne

seks - cz. 6


Ze strony www.katolik.pl/forum:

051. Kilka lat temu prawdziwie zakochalam sie w pewnym mezczyznie i myslalam, ze zostanie moim mezem. wszystko wydawalo sie proste, znalazlam juz swoja druga polowke, teraz wystarczylo tylko dotrwac w czystosci do slubu (bardzo tego chcialam) i wiesc szczesliwe zycie. niestety tak sie nie stalo, los chcial, ze ten mezczyzna odszedl z mojego zycia. przez dlugi czas jeszcze wierzylam, ze wroci i wtedy sprawa z moja czystoscia tez byla prosta, bo utrzymywala mnie w moich przekonaniach nadzieja na lepsze czasy. potem zaczelo do mnie docierac, ze ta znajomosc juz nie skonczy sie happy endem.
Zawsze myslalam, ze sprawa jest jasna: chce wspolzyc z czlowiekiem, ktorego bede kochac nad zycie, chce dotrwac do slubu. Mialam w zyciu kilka zwiazkow i zawsze udawalo mi sie dotrzymac swojego postanowienia. Wierzylam jak to bedzie wspaniale, jaka to ja jestem cudowna i silna, ze udaje mi sie tak zyc w czystosci.
Jakis czas temu poznalam chlopaka, o ktorym od razu wiedzialam, ze absolutnie nie chce sie ze mna wiazac. Ja tez wiedzialam, ze nie zakocham sie w nim nigdy w zyciu. Wiedzialam, ze chce mnie... zdobyc, jednak bylam nieugieta. W duchu smialam sie z jego uporu. Do czasu. A dokladniej do jednego wieczora, kiedy wszystko potoczylo sie szybko a ja jak idiotka uleglam i stracilam z nim dziewictwo. Dlaczego? Nie wiem. Nie z naiwnosci, ze cos do niego czuje. Z jakiejs totalnej glupoty, ktora pojawila sie nagle, doslownie w jednej chwili. Zniszczylam wszystko, co budowalam przez tak wiele lat. Zawiodlam Boga, siebie, przyszlego meza, ktorego mam nadzieje kiedys miec. Nawet nie wyobrazacie sobie jak ja dlugo budowalam w sobie to przekonanie, ze chce byc czysta. Wiec dlaczego to zrobilam? Nie wiem. Nie wiem dlaczego zniszczylam sobie zycie.
r.k.

Wiesz z czego wynika Twój żal? Z pychy. Myślałaś, że jesteś taka silna i cudowna, a teraz to krzepiące wyobrażenie legło w gruzach. I bardzo dobrze - życie chrześcijanina nie polega na pilnym utrzymywaniu się w samozadowoleniu (ani tym bardziej na pracowitym pilnowaniu dziewictwa). Poczułaś wreszcie, że jesteś takim samym grzesznikiem jak wszyscy i że sama nie poradzisz sobie ze swoją słabością. Świetnie! Teraz masz okazję powierzyć siebie i całe swoje życie Bogu ze świadomością, że bez Niego nic nie możesz, a cokolwiek masz, od Niego pochodzi i do Niego w gruncie rzeczy należy. To paskudne doświadczenie jest dla Ciebie szansą na nowe życie - nie zmarnuj jej :)
Lili

*    *    *

Ze strony www.katolik.pl/forum:

052. Mam 23 lata. Za sobą 1 związek. Pokaleczone serce, moja dusza, ciało też na tym ucierpiały.
Zwrócił na mnie uwagę, potem pierwszy pocałunek, rozmowy, wycieczki... "pierwszy raz", rozstanie.
Szukałam przyjaźni, zrozumienia, serdeczności, obecności, akceptacji, miłości... cokolwiek to znaczy.
Głupia dziewczyna szukała nieuchwytnego szczęścia. Musiała zrozumieć choć nie rozumiała:

Dlaczego on nie chciał wziąć jej za rękę na spacerze po ulicy?
Dlaczego wyśmiał jej życzenia świąteczne?
Dlaczego "ukarał" osobnym spędzaniem sylwestra?
Dlaczego zapomniał o walentynkach, dniu kobiet, urodzinach?
Dlaczego ją wyśmiał kiedy chciała mu podarować ewangelie?
Dlaczego nie przedstawił mnie w domu?
Dlaczego potrafił odmówić wcześniej umówionego spotkania? (jak to boli kiedy "odstrzelona" zmywasz łzami makijaż)
Dlaczego nie zapytał jak sobie radzę w domu, jak się czuje chora bliska mi osoba?
Dlaczego miał dla mnie tak mało czasu?
Dlaczego mi powiedział że mnie kocha?
Dlaczego wciąż do niego tęsknie?

Marzenia+wyobrażenia+twarda rzeczywistość... przemyślałam to i myślę że ze swojej strony nie dałam dobrego przykładu temu chłopcu. Bolało mnie że nie chodzi do kościoła, ze mamy odmienne zdanie na ten temat. Ciężko mi było wyjaśnić mu pewne kwestie wiary. Duchu Św. gdzie Ty wtedy Byłeś??? Przecież modliłam się do Ciebie, prosiłam o pomoc. Czemu mnie zostawiłeś wtedy samą??
Ofiarowałam mu (chłopakowi) mój skarb, moją czystość. I przez długi czas tego nie żałowałam... Wolałam myśleć że owszem, popełniłam grzech, że załuje grzechu. Ale nie żałuje tej bliskości, fizyczności z nim. Przecież chciałam być tak blisko niego.

Typowe zaślepienie, opuszczenie w modlitwie, słaba wiara. Upodobanie w grzechu nieczystości. Nie dotrzymałam zasad (10 Przykazań).

Teraz żałuje. Żałuje że nie dotrzymałam czystości. Że nie byłam szczera. Że ciągle żyłam jakimś wyidealizowanym wyobrażeniem o związku. Żałuję że opuściłam się w Tobie Boże. Modle sie teraz za tego chłopaka. Modlę sie do Ciebie św. Józefie o pomoc. Nie chcę być sama. Jeśli dane mi będzie spotkać przyszłego męża (???) Jak mam postępować? Pomóż mi być dobrym człowiekiem! Pomóż mi być dobrą dziewczyną! Panie nie odwracaj się ode mnie... Pomóż mi. Pogubiłam się.
Jak być dobrą dziewczyną???  

*    *    *

Pytania i odpowiedzi wybrane ze strony www.opoka.org.pl/porozmawiajmy:

053.

* * *

Pytania szczegółowe dotyczące etyki seksualnej proszę zadawać na stronach:
Liga Małżeństwo Małżeństwu www.lmm.pl
lub Naturalne Planowanie Rodziny www.npr.pl


Home | Z Katechizmu | Stałe Konfesjonały | Literatura | Porady | Inne