|
seks - cz. 5 041. Dlaczego calowanie sie z chlopakiem to grzech? Ksiadz kiedys tlumaczyl, ze calowanie to grzech bo prowadzi do zlego. A jesli sie wie, ze nie prowadzi do zlego? Nie sadze, aby calowanie sie z chlopakiem bylo grzechem. Kosciol nie naucza, ze calowac sie mozna dopiero po slubie. Dariusz Kowalczyk SI. * * * 042. ad. 041. Bardzo ciekawa odpowiedz!!! W takim razie dla ksiedza "calowanie sie" nie jest zachowaniem sexualnym i nie ma nic wspólnego z pozadliwoscia? To w takim razie czym jest? Chyba ktos zapomnial o slowach naszego Pana, Jezusa Chrystusa, ze kto pozadliwie patrzy na kobiete, ten juz dopuscil sie z nia cudzolóstwa. Prosze ostrozniej odpowiadac, bo moze ksiadz duzo szkody ludziom wyrzadzic. CALOWANIE I INNE PIESZCZOTY POWODUJACE PODNIECENIE SEXUALNE DOZWOLONE JEST PO SLUBIE. Jezeli ktos uwaza, ze calowanie dozwolone jest przed slubem tzn. poza malzenstwem, to dopuszcza taka mozliwosc, ze jego wspólmalzonek (po slubie) moze oddawac sie temu zachowaniu z innymi osobami. Co to znaczy, ze nie prowadzi do zlego? Tak samo mysla ludzie, którzy mówia, ze peting albo wspólzycie przed slubem nie prowadzi do zlego, bo jest wyrazem ich milosci. Powszechnie dochodzi do pomylenia milosci z POZADAIEM a niejasne odpowiedzi w tej sferze prowadza do jeszcze wiekszego pomylenia tych pojec (nie mialalem na mysli calowania babci w policzek). Polecam ksiazke ks. Marka Dziewieckiego pt."Seksualnosc- blogoslawienstwo czy przeklenstwo?" Pozdrawiam! Witam! Prosze Pana stosuje Pan tu wielki
rygoryzm. Pana zdaniem kazdy pocalunek powoduje podniecenie seksualne,
to chyba jakas obsesja. Sam wiem, ze tak nie jest, nawet bardzo
namietny pocalunek z kochana dziewczyna nie musi byc i chyba czesto nie
jest dla podniecenia seksualnego. Stosuje Pan równiez
niedopuszczana sofistyke w tej rozmowie, "Jezeli ktos uwaza, ze
calowanie dozwolone jest przed slubem tzn. poza malzenstwem, to
dopuszcza taka mozliwosc, ze jego wspólmalzonek (po slubie) moze
oddawac sie temu zachowaniu z innymi osobami". * * * 043. ad. 042 Oj panie Adamie, jezeli mozna calowac sie namietnie bez podniecenia i to usprawiedliwia ten czyn, to pewnie wspólzycie bez podniecenia (aktorstwo, prostytucja,), tez by pan usprawiedliwil. (...) Ponownie odsylam pana pod Krzyz, pod Krzyz, który jest glupstwem dla Greków - panie Adamie – glupstwem dla Greków. Wycialem znaczna czesc Pana wypowiedzi, gdyz
zawiera osobiste wycieczki pod adresem pana Adama i insynuacje.
Wypowiedzi na tym poziomie wycinamy. Ma Pan usta pelne religijnych
zwrotów a nie potrafi Pan zachowac szacunku dla czlowieka, z
którym Pan rozmawia. * * * 044. Witam serdecznie. Mam takie pytanie Jak powinna wyglądać spowiedź, a zwłaszcza postanowienie poprawy u męża , którego żona nie uznaje za stosowne i potrzebne stosowanie naturalnej metody planowania rodziny. W sytuacji posiadania już trójki dzieci pożycie małżeńskie nie może być już całkowicie spontaniczne. Konieczna jest jakaś forma planowania rodziny, a żona nie podejmuje się obseracji cyklu i mierzenia temperatury. Czy w ramach postanowienia poprawy mam postanowić , że w ogóle nie będzie współżycia - to nie byłoby na pewno w mojej sytuacji szczere. Co mam robić? Wie Pan, nie sposób udzielać tutaj rad
na odległość - bez dokładnego poznania Państwa sytuacji. Nasuwają mi
się pytania: czy tylko żona miałaby się tym zajmować? A może Pan
mógłby podawać termometr i zapisywać obserwacje? Tak właściwie
powinno być - przecież Naturalne Planowanie Rodziny to nie tylko sprawa
kobiety. Ale to tylko takie moje sugestie, nie wiem czy akurat pasują
do Państwa sytuacji, bo być może Pan już to żonie proponował. Proponuję
więc rozmowę z kompetentnym doradcą życia rodzinnego i mądrym
spowiednikiem. * * * 045. Czy to, iż nie potrafię wyzwolić się od grzechu samogwałtu i pornografii nie powoduje, iż nie powinienem chodzić do spowiedzi? Przeciwnie, powinno się tym bardziej chodzić
do spowiedzi - aby oczyszczać się z grzechów i aby czerpać łaskę
do powstawania z nich. Może przytoczę zdanie z artykułu opublikowanego
w ostatnim numerze pisma "Wieczernik": "Mocne postanowienie poprawy nie
oznacza bynajmniej postawy 'ja już na pewno więcej nie będę grzeszył'.
W Piśmie Świętym nie ma * * * 046. Czy powinnam się wyspowiadać? Chodzi
o niezachowanie czystości przedmałżeńskiej. To było wiele lat temu,
gdyż już od prawie 10-ciu lat jestem mężatką, ale ostatnio natknęłam
się na parę artykułów zachęcających do zachowania czystości aż
do ślubu. Czytałam i czytałam i zrozumiałam, jak wiele straciłam.
Mój wówczas narzeczony bardzo nalegał na
współżycie i uległam mu, choć tak naprawdę nie chciałam. No a
potem już regularnie współżyliśmy a dopiero rok później
wzięliśmy ślub. Częściowo też mam żal do mojej mamy, która
zamiast ze mną szczerze porozmawiać na ten temat, podsunęła mi tylko
poradnik o antykoncepcji. Mojemu narzeczonemu było to bardzo na rękę,
że zaczęłam brac tabletki, wiadomo dlaczego... Zresztą później
mi wyznał, że gdybym się nie zgodziła współżyć to nie wie, czy
czekałby do ślubu, czy byłby jeszcze ze mną... Witam serdecznie, oczywiście co się stało, to się nie odstanie. Nie ma sensu wracać do tego co było, między innymi dlatego, żeby takie wspominanie z wyrzutami nie było przyczynkiem do popsucia relacji z mężem. Co do spowiedzi, zachęcam do wyznania tego grzechu przy najbliższej spowiedzi. Proszę powiedzieć spowiednikowi jak Pani czuje, warto to wyznać dla spokoju swego serca. Pozdrawiam - Grzegorz Kramer sj * * * 047. Mam pytanie, które nurtuje nie tylko mnie, ale (może niestety) większość dziewczyn w moim wieku. Mianowicie, jestem z chłopakiem od 3 lat. Kocham go bardzo i mam wrażenie, że z minuty na minutę coraz bardziej... do rzeczy... Zdecydowaliśmy się na rozpoczęcie współżycia już jakiś czas temu, biorę regularnie środki antykoncepcyjne. Jak pisałam już wcześniej bardzo się kochamy i nie mam wyrzutów sumienia. Chodzę do spowiedzi regularnie wyznając te same grzechy, ale czy to nie jest jakieś zakłamanie?! Przecież i tak wiem, że znowu zrobię to samo a nawet tego samego dnia wezmę pigułkę! Dlaczego? no właśnie dlatego, że do końca nie czuję, że robię źle! Kochamy sie i zamierzamy się pobrać, ale na razie(niestety) nie mamy takiej możliwości. Kiedyś odważyłam się zapytać o to samo księdz z mojej parafii, zapytał właśnie czy zamierzamy się w przyszłości pobrać. Odpowiedziałam, że oczywiście. Stwierdził wtedy, ze cudownie, bo to jest właśnie jakby oddalone moje postanowienie poprawy? Ale czy tak jest naprawdę? Czuję potrzebę przystępowania do sakramentu spowiedzi, wiem że bardzo tego potrzebuję, ale czy to ma sens w takiej sytuacji??? Z góry dziękuję za pomoc. Witam serdecznie. Jeśli dobrze rozumiem to miłość i planowanie małżeństwa usprawiedliwia w Pani odczuciu współżycie, a niemożność zawarcia tego małżeństwa już teraz usprawiedliwia przyjmowanie środków antykoncepcyjnych. Stawiając na ostrzu noża trzeba by się zapytać: po co zatem spowiedź jeśli nie ma grzechu? Muszę stwierdzić, że mam mieszane uczucia wobec równoczesności dwóch stwierdzeń: z jednej strony ".nie mam wyrzutów sumienia" i ".do końca nie czuję, że robię źle!, z drugiej zaś "Czuję potrzebę przystępowania do sakramentu spowiedzi.". Co powoduje potrzebę przystępowania do spowiedzi? Przekonanie o tym, że mimo wszystko jednak popełnia Pani grzech? A może to, że zna Pani stanowisko Kościoła na ten temat i mimo nieakceptowania go, chce Pani uczynić zadość jego zaleceniom, przynajmniej jeśli chodzi o spowiedź? Na te pytania musi Pani sobie sama odpowiedzieć. Tak czy inaczej, wydaje mi się jednak, że problem nie polega na chodzeniu do spowiedzi, mimo tego, że nie zamierza się postanowić poprawy, ale na stwierdzeniu, że nie jest problemem samo współżycie przedmałżeńskie i antykoncepcja. Być może Kościół zalecając czystość przedmałżeńską chce przed czymś uchronić i być może jest w tym jakiś sens i zysk na dłuższą metę.. A jeśli myślicie poważnie o małżeństwie to dlaczego nie zapewnić mu najlepszego z możliwych fundamentów? Owszem współżycie dwóch kochających się osób jest bardzo piękne, i jest darem Boga. tylko nawet najlepsze dary trzeba umiejętnie używać. Ciekawy jestem, czy starała się Pani naprawdę poznać i zrozumieć motywację czystości przedmałżeńskiej zalecanej przez Kościół? Myślę, że od tego trzeba zacząć. Pozdrawiam serdecznie. Tomasz Kot SJ. * * * 048. Witam serdecznie, za miesiąc
wychodzę za mąż, mieszkam z narzeczonym i jeszcze przyjmuje środki
antykoncepcyjne, w parafii w której będziemy brać ślub poradzono
nam, abyśmy poszli tylko do drugiej spowiedzi przed samym ślubem. I tu
wynika pewien problem, oboje zostaliśmy poproszeni na rodziców
chrzestnych. Chrzest ma odbyć się za dwa tygodnie. Musimy wyspowaiadać
się przed chrztem.Czuje ogromny niepokój, ponieważ wiem, że nie
dostanę rozgrzeszenia, nie mogę przecież na spowiedzi zataić faktu, iż
jestem przed ślubem, bo będzie to świętokradztwem. Natomiast chcę się
bardzo dobrze przygotować do spowiedzi przedslubnej. Czy powinnam
odmówić bycia chrzestną matką - ponieważ nie czuje się duchowo
przygotowana? Witam! A czy nie lepiej jest uporządkować wszystkie sprawy z Bogiem i przestać kombinować? Dlaczego chce Pani unikac spowiedzi i chce ją Pani sprowadzać tylko do przykrego obowiązku. Pozdrawiam Adam Pietrzak * * * 049. Witam ponownie, pytanie dotyczy odpowiedzi:
048. Proszę Pani, skoro sama Pani pisze, że "w
połowie maja będę matka chestną i do tej roli nie czuje sie duchowo
przygotowana" i "nie mogę obiecywać poprawy na spowiedzi i żałować
swoich czynów skoro po powrocie do domu przyjmę leki hormonalne,
położę sie spać obok narzeczonego", to należy NIEZWŁOCZNIE zrezygnować
z tego, aby zostać matką chrzestną. Będzie to uczciwe postawienie
sprawy. Bo chrzestny jest odpowiedzialny za chrześcijańskie wychowanie
chrześniaka, a nie za kupowanie jedynie przentów chrześniakowi z
okazji imienien czy Bożego Narodzenia. * * * 050. Mieszkam w mieszkaniu znajdującym
się na obszarze mojej parafii od ok. roku. Rok temu razem z dziewczyną
przyjęliśmy księdza na kolędzie, z tym że ona jeszcze wtedy u mnie nie
mieszkała. Teraz od jakiegoś czasu mieszkamy razem, jesteśmy zaręczeni
i planujemy ślub na wiosnę/lato przyszłego roku. Chodzimy co niedzielę
do kościoła i czujemy się parafianami, może nie dobrymi katolikami ale
zawsze jakimiś. Ciekawe, że uważasz, ze problem jest w księdzu i jego samopoczuciu, a nie w Tobie. A "trochę " katolikiem
być nie można. Bóg dość szczegółowo określił swój stosunek do ludzi letnich. * * * Pytania szczegółowe dotyczące etyki seksualnej
proszę zadawać na stronach: |
Home | Z Katechizmu | Stałe Konfesjonały | Literatura | Porady | Inne |