Spowiedź święta

Literatura - artykuły

Home | Z Katechizmu | Stałe Konfesjonały | Literatura | Porady | Inne

Skutki Spowiedzi - cz. 1


01. Szczesc Boze. Czy odpuszczenie grzechow przez kaplana po spowiedzi oznacza tez darowanie kary za popelnione grzechy? Roman

Kosciol rozroznia (patrz KKK 1472n) "kare wieczna" i "kare doczesna" za grzech. To moze troche archaiczny jezyk, ale kryje sie w nim wciaz aktualna idea. Otoz grzech (smiertelny) pozbawia nas komunii z Bogiem i zamyka dostep do zycia wiecznego (stad kara wieczna). Odpuszczenie grzechow gladzi te kare i otwiera niebo. Pozostaje jednak jeszcze "kara doczesna". To nie jest jakas sztucznie narzucana przez Boga kara, ale raczej owoce czynu grzesznego. Kara ta wyplywa z natury grzechu. Na przyklad jesli ktos zdradzil, to spowiedz nie niweluje wszystkich zlych skutkow tej zdrady. Pozostaje "ogon", ktory psuje zycie (kara doczesna). Stad spowiedz sakramentalna nie jest jakims magicznym rytualem, ale wymaga dalszego procesu oczyszczenia i pracy nad soba, a przede wszystkim wspolpracy z Bogiem. W tym procesie Kosciol nas wspomaga m.in. poprzez odpusty. Pozdrawiam. Dariusz K. SI.

*    *    *

02. "Kapłan odpuszcza grzechy (w zasadzie grzechy odpuszcza Jezus Chrystus, bo kapłan to tylko "narzędzie"), ale nie odpuszcza kary, która jest konsekwencją grzechu. To znaczy, że spowiedź jako dar Miłości Bożej nie znosi Jego sprawiedliwości i konsekwencje grzechu poniesiemy: czy za życia doczesnego czy po śmierci w czyśćcu." Ja bardzo przepraszam, ale czy to jest oficjalna nauka Kościoła, czy ktoś z nas ma braki wiedzy na ten temat? Z powyższej wypowiedzi wynikałoby, że największymi grzesznikami byli męczennicy i osoby nieuleczalnie chore. To jest myślenie starotestamentowe! Pani Alicjo, proszę sobie przypomnieć ewangeliczną opowieść o niewidomym i pytanie do Chrystusa kto zawinił, ze ten człowiek nie widzi. Jaka była odpowiedź? Inna niż duch ST. W ogóle to widzę coraz wyraźniejsze odradzanie się postaw akcentujących Stary Testament ponad ducha Ewangelii i nauczania Kościoła. Czynią to z upodobaniem szczególnie konserwatywni katolicy. Oczywiście, po grzechu, za życia można ponosić KONSEKWENCJE grzechu, ale nie sądzę, by to była zamierzona z premedytacją kara boska, raczej skutki naszej własnej głupoty duchowej. Poza tym zawsze wydawało mi się, że spowiedź powoduje PRZEBACZENIE grzechów. A co to byłoby za przebaczenie, gdyby za każdym razem (grzechem) składało się nam na jakieś czyściowe męki? Kto z nas przebacza i chowa jednocześnie urazę? To Pan Bóg ma być kimś takim? Zawsze uważałem, ze wiara w czyściec jest w istocie wiarą w Boże Miłosierdzie wobec tych, którzy umierają nie będąc w stanie łaski uświęcającej. Pani przedstawiła pogląd, że czyściec to jakaś brudna skarbonka, w której dostaniemy odpłatę za wszystkie grzechy życia, nawet te odpuszczone przy spowiedzi. Przyznam, że dla mnie to raczej upiorna wizja. jak to jest, proszę Ojców? Kto się myli a kto ma rację?

Troche Pan to wszystko niepotrzebnie zamotal. A tymczasem rozroznienie na "kare wieczna" i "kare doczesna" moze byc bardzo pozyteczne (por. KKK 1472). Jesli np. ktos handlowal narkotykami, zabijal i niszczyl zycie ludzie, to po nawroceniu i dobrej spowiedzi grzechy zostaja mu przebaczone. Ale pozostaje caly egzystencjalny ogon, bedacy owocem grzesznego zycia, ktory nie odpadnie od razu. Nie da sie od razu naprawic wszystkich owocow popelnianych przez siebie grzechow ciezkich. Za takim czlowiekiem wlecze sie np. nienawisc wielu osob. I nie jest to zadna zewnetrzna, arbitralna kara Pana Boga, ktory troche przebacza, a troche nie, ale skutek grzechu. I z tym ogonem czlowiek musi sobie jakos poradzic, czyli m.in. odcierpiec (np. owa nienawisc skrzywdzonych). To cierpienie za wlasne grzechy wcale wiec nie oznacza, ze Pan Boga zsyla na kogos nieuleczalna chorobe albo cos takiego. Co do czysca, to tam ludzie przygotowuja sie do pelnego przyjecia ofiarowywanej im milosci, czego na skutek popelnianych, choc darowanych grzechow, nie potrafia jeszcze zrobic. Mnie wydaje sie to dosyc proste i przekonywujace, ale moze nadal nie rozumiem, czego wlasciwie Pan nie rozumie. Pozdrawiam. Dariusz K. SI.

*    *    *

03. Mam pytanie: W jednych książkach religijnych napisane jest, że każdy zostanie ukarany za grzech jak nie teraz to w czyśćcu, a w drugich, że po spowiedzi już nie mamy tych grzechów, a karę poniósł juz za nas Jezus na krzyżu. Jak to naprawdę jest? Julka

Spowiedz gladzi grzechy w sensie tzw. kary wiecznej, ale pozostaje do odpokutowania tzw. kara doczesna (patrz katechizmowa nauka o odpustach). Ten jezyk moze sie wydawac troche archaiczny, ale idea jest z egzystencjalnego punktu widzenia jak najabardziej prawdziwa. Jesli np. ktos zabija czlowieka, a potem nawraca sie i przystepuje do spowiedzi, to zostaje mu odpuszczona kara wieczna, ale przeciez pozostaja straszne skutki strasznego czynu. Za czlowiekiem ciagnie sie ogon jego zlych uczynkow. Ogon, ktory nie pozwala mu w pelni rozwinac skrzydel. Czysciec to miejsce nie jakis dziwnych kazni, ale miejsce, ktore pomaga nam wypalic w sobie wszystko to, co nie jest miloscia. Czysciec jest zatem w funkcji nieba, a nie w funkcji kary. W Jezusie wszystkie grzechy moga nam zostac darowane (jesli tego chcemy). Ale zarazem to darowanie nie jest jakas magia. Pozostaja skutki, z ktorymi trzeba sie uporac, a do tego potrzebny jest czas pokuty... Dariusz Kowalczyk SI.

* * *

04. Czy wymagana do uzyskania odpustu zupelnego spowiedz jest konieczna? Czy musze do niej przystepowam jesli bylem niedawno u spowiedzi, mam stalego spowiednika i jestem w stanie łaski uswiecajacej? Pozdrawiam //Piotrek

Wymagana jest laska uswiecajaca, a nie spowiedz tuz przed uzyskiwaniem odpustu. Tak wiec nie musisz - jesli sumienie niczego Ci nie wyrzuca - isc do spowiedzi. Pozdrawiam. Dariusz Kowalczyk SI.

* * *

05. Szczęść Boże, chciałam zadać pytanie dotyczące własnego grzechu. Jeśli popełniłam grzech ciężki, wyspowiadałam się z niego, oddałam go Panu Bogu to dlaczego wspomnienie o nim wciążą mnie dręczy, czy takie rozpamiętywanie nie jest znowu grzechem? Jak sobie z tym radzić, by oddając grzech nie myśleć o nim.

Wlasnie. Grzech zostaje darowany co do winy i kary wiecznej, ale doczesne skutki pozostaja (stad m.in. nauka o odpustach). Pozostaja m.in. w zlych wspomnieniach. Dlatego spowiedz nie moze byc traktowana jako jednorazowe oczyszczenie, ale jako element calego procesu wyzwalania sie ku dobru. Wazne jest jednak, aby ten proces nie byl neurotycznym rozpamietywaniem, ale pelnym zaufania otwieraniem sie na milosiernego Boga. Trzeba sie modlic: Boze, ulecz moje wspomnienia, moja pamiec, zabliznij rany, pozwol cieszyc sie Twoim zbawieniem. Warto o swoich ranach porozmawiac z kims zaufanym np. z duchownym na dluzszej rozmowie (nie musi to byc spowiedz). Z modlitwa. Dariusz Kowalczyk SI.

* * *

06. Zastanawiam się czy spowiedz odpuszcza wszystkie grzechy - także te których się nie wyznało przez zapomnienie? Jesli tak to czy następnym razem powinno się o nich mówić?

Podczas spowiedzi nalezy wyznac wszystkie grzechy ciezkie. A te - jesli rzeczywiscie sa ciezkie - raczej dobrze sie pamieta. Nie ma obowiazku wyznania absolutnie wszystkich grzechow lekkich: taka skrupulancka buchalteria obca jest Bogu. Jesli jednak rzeczywiscie zapomnielismy o czyms, co potem wydaje nam sie wazne, to nie nalezy watpic w waznosc rozgrzeszenia. Przy kolejnej spowiedzi mozemy do sprawy powrocic, ale w przypadku grzechu lekkiego nie ma takiego obowiazku. Dariusz Kowalczyk SI

* * *

07. Chciałbym zapytać o rolę tzw. "spowiedzi z pobożności". Wiadomo, że poza sakramentalną spowiedzią są również inne formy odpuszczania grzechów - w sakramencie chrztu, namaszczenia chorych oraz (w przypadku grzechów lekkich) przez akt pokutny na początku Mszy Świętej. Jeśli weźmiemy pod uwagę tę ostatnią formę, to można sobie wyobrazić taką sytuację, że ktoś latami nie popełnia grzechów ciężkich, a jego grzechy lekkie odpuszczane są podczas tego właśnie aktu. Wydaje się zatem, że nie ma w tej sytuacji potrzeby korzystania ze spowiedzi sakramentalnej. Tymczasem dość powszechnie zachęca się do częstego spowiadania się - również z grzechów lekkich, traktując to nieraz jako ważne kryterium osobistej pobożności. Jaki jest cel takiej spowiedzi (bo na pewno nie jest nim odpuszczenie grzechów, skoro zostały one odpuszczone już wcześniej)? Skoro nie chodzi tu o odpuszczenie grzechów, to czy można tu w ogole mówić o spowiedzi? Słyszy się czasem, że taka "spowiedź z pobożności" daje łaskę wytrwania w dobrym. A czy nie daje takiej łaski po prostu regularnie przyjmowana Komunia Święta? Pojawia się też argument o tym, że potrzebujemy spojrzenia z zewnątrz, by móc weryfikować oceny swego sumienia. To prawda, ale taką rolę spełnia kierownictwo duchowe. Czemu więc służy ten tak powszechnie praktykowany rodzaj spowiedzi? Jeśli to możliwe, prosiłbym o odpowiedź o. Dariusza Kowalczyka, który pisał już bardzo ciekawie na temat spowiedzi, czy to w kontekście jej wersji internetowej, czy też rozważań o spowiedzi (a raczej jej braku) u św. Augustyna. Tomasz

Panie Tomaszu, O. D. Kowalczyk wróci pod koniec sierpnia, spróbuję więc odpowiedzieć, a jeśli to Pana nie zadowoli, proszę pytanie powtórzyć. Mam świadomość, że przykazania kościelne mogą nastręczać poważnych trudności, jest bowiem do pomyślenia i często, częściej niż się powszechnie uważa, jest tak w rzeczywistości, że człowiek, ludzie, całymi latami żyją w przyjaźni z Bogiem i Kościołem, i nie ma powodu w to wątpić. Odczytuję więc to przykazanie, jak i pozostałe, jako z jednej strony ostrzeżenie, a z drugiej zachętę, by nie lekceważyć pokuty. Pokuty pojmowanej jako ciągły proces wzrastania w przyjaźni z Chrystusem i Kościołem, a nie tylko jako spowiedź, czy karę, lub zadośćuczynienie, np. trzy zdrowaśki. A ponieważ jednemu pomaga to, a drugiemu tamto, to i częsta spowiedź, z tzw. pobożności, też nie musi szkodzić, a i pomóc może pod warunkiem, że spowiednik jest dobrym znawcą życia duchowego, a penitentowi o nie chodzi, a nie np. jedynie o poradę natury psychologicznej, lub innej. Byłoby więc dobrze, gdybyśmy dali sobie więcej możliwości na rozmowy duchowne poza konfesjonałem, np. w kancelarii. Doskonałą okazją do takich rozmów są rekolekcje zamknięte. Pozdrawiam. Wacław Oszajca

* * *

08. Czytałem ostatnio na temat żalu za grzechy w jakiejś broszurce, że do ważności spowiedzi potrzebny jest żal doskonały płynący z miłości do Boga, lub niedoskonały ze strachu przed karą, bo on tez odnosi się do Boga. Nie wystarczy natomiast żal płynący z obrzydzenia do grzechu, związany z poczuciem własnej godności. Zastanawiam się, co jeśli głównym powodem żalu jest świadomość skrzywdzenia drugiego człowieka. Wydaje mi się, że taki żal jest wystarczający, jako że żałujemy krzywdy przeciwko obrazowi Boga w sercu bliźniego. Czy mam rację?? zefciu

Owszem, ale czy nie dałoby się do sprawy podejść prościej? Czy żal jest prawdziwy, sprawdza się w zadośćuczynieniu bliźniemu i Bogu. Za naszymi słowami i uczuciami powinny iść czyny. Pozdrawiam. Wacław Oszajca SJ

* * *

09. Wiem, ze spowiednicy, tak jak i wszyscy inni, sa tylko ludzmi, ale wg kosciola katolickiego w spowiedzi sw. dziala sam Bog. (tak to przynajmniej rozumiem :-)) Jak pogodzic te dwie rzeczy? Ksiezom tez zdarzaja sie gorsze dni i kompletne niezrozumienie intencji penitenta, ale skoro wierzymy w swietosc spowiedzi, jak nie brac na powaznie slow wypowiadanych przez spowiednika? Pozdrawia serdecznie. Milo, ze sa strony takie, jak Wasza.

Dziękujemy za miłe słowo.
Spowiedź w sensie ścisłym jest zakończeniem procesu zwanego pokutą. To znaczy, że najpierw człowiek winien zobaczyć i uznać fakt, że odwrócił się od Boga. Następnie pokutujący postanawia pojednać się z Bogiem i z Kościołem w którym, jak wierzy, Bóg żyje. Dopiero teraz przystępuje do spowiedzi, czyli przedstawia sprawę prezbiterowi, który reprezentuje wszystkich ochrzczonych, czyli Kościół i Chrystusa żyjącego w tymże Kościele. Jak więc widać, bez wiary w Kościół, spowiedź staje się całkowicie niezrozumiała. Owszem, zdarza się, ze spowiednik zawiedzie, mówi się trudno. Nie zawiódł jednak Chrystus, nawet przez tak fatalne zachowanie spowiednika, dał znak pojednania, czyli rozgrzeszenie.
A swoja drogą, często zbyt wiele oczekuje się od nas, spowiedników. Pozdrawiam. Wacław Oszajca SJ

* * *

10. Niedawno w czasie kazania ksiądz stwierdził, że wszystkie nasze grzechy muszą być odpukutowane albo przez nas albo przez nasze dzieci, wnuki albo przez zupełnie obce osoby. Czy na pewno taka jest nauka Kościoła katolickiego? Czy nie kłóci się to z istotą 
miłosierdzia Bożego? Janek 

Nie kłóci się, przecież miłosierdzie Boże i sprawiedliwość Boża polegają na tym, że możemy pokutować, to znaczy zmieniać swoją mentalność i naprawiać wyrządzone zło. Bez tego na nic się zdadzą nasze nawet najszersze i najdokładniejsze spowiedzi. Pozdrawiam. Wacław Oszajca 
SJ 

Pytania i odpowiedzi wybrane ze strony www.opoka.org.pl/porozmawiajmy/


Home | Z Katechizmu | Stałe Konfesjonały | Literatura | Porady | Inne