Spowiedź święta

Literatura - artykuły

Home | Z Katechizmu | Stałe Konfesjonały | Literatura | Porady | Inne

Mam pytanie... - cz. 5


041. Szczęść Boże. Nie rozumiem jednej sprawy. Kiedy nie jestem w stanie łaski uświęcającej trace przyjaźń z Bogiem. A zarazem On mnie kocha, tzn. "nie moje grzechy ale mnie z moimi grzechami". Wiem ze jedno drugiego nie wyklucza ale automatycznie rodzi sie pytanie: jaka to jest wtedy ta miłość Boga do mnie, skoro ja nie jestem jego przyjaciółką?

Bóg jest niezmienny w swoim nastawieniu do nas, jest Ojcem, Miłością, niczym nie uwarunkowaną. Potwierdza to Jezus Chrystus, gdy z naszej ręki umiera na krzyżu. My, ludzie zabijamy go, ale on prosi Ojca, by nam tego nie pamiętał. Taka miłość w języku teologiczno-ascetycznym nazywamy miłosierdziem.
Natomiast używanie takich teologicznych pojęć jak łaska uświęcająca, uczynkowa, uprzedzająca, dobre jest dla teologów, i to nie zawsze. Pojęcia te, zwłaszcza gdy używa się je w oderwaniu od jedynej łaski jaka jest Jezus Chrystus, niewiele wyjaśniają, a bywa, że zaciemniają sens naszego życia. Pozdrawiam.
Wacław Oszajca SJ

* * *

042. Witam. Na początku adwentu wyznaczyłam sobie postanowienia no i w tym momencie muszę już stwierdzić, że obu nie w pełni udało mi się dotrzymać. Czy jest to grzechem? Dziękuję

Bardzo proszę nie niepokoic się zbytnio z powodu takiego stanu rzeczy. Często staramy się przy okazji adwentu czy Wielkiego Postu jakby podświadomie wykazać swoją mocną wolę i odważnie stawiamy sobie różne postanowienia. Czasem przypomina to subtelną formę faryzeizmu. To nie postanowienia decydują o naszym wzroscie w wierze, ale nasza relacja do Boga, nasze umiłowanie dobra. Zachęcałbym do takiego właśnie podejścia do praktyk religijnych. Raczej nie nazywałbym tego grzechem, tylko nieudanym rozeznaniem naszych mozliwości. Najlepiej, dla spokoju sumienia, za dużo nie obiecywać i nie postanawiać :-) Posyłam usmiech i pozdrawiam. Tadeusz Drozdowicz SJ

* * *

043. Witam serdecznie. Jak nalezycie odprawic zadana pokute "Zrob trzy dobre uczynki dla twoich najblizszych?" Czy moze to byc modlitwa w Ich intencji? Pozdrawiam.

Bardzo ładnie! Taki właśnie powinien byc dobry czyn: ogarniamy modlitewna pomocą tych, na których nam zależy i tych, którzy są dla nas trudni. Serdecznie pozdrawiam. Tadeusz Drozdowicz SJ

* * *

044. Jak rozwiazac problem niewykonanych zadoscuczynien bliżniemu? Czy jeżeli przed ostatnią spowiedzią nie dokonało się zadoścuczynienia to czy ten fakt nie czyni następnej spowiedzi świętokradzkiej? Czy istnieje możliwość wypełnienia zadośćuczynienia nawet jezeli najpierw się go nie chiało spełnić w pózniejszym terminie bez konsekwencji świętokradczej spowiedzi? Pozdrawiam E.

Najpierw proponowałbym dać sobie spokój z rozważaniami typu spowiedź ważna, czy nie, świętokradcza, czy nie, i całą rzecz sprowadzić do spraw najprostszych. Do spowiedzi jest sens przystępować wtedy, gdy naprawimy zło, które wyrządziliśmy Bogu, Kościołowi, ludziom, czy innym Bożym stworzeniom. Owszem, czasami nie możemy zadośćuczynić pokrzywdzonym, wtedy należy zrobić coś dobrego w zamian, komuś innemu. Same wyznawanie, nawet najdokładniejsze, niczego jeszcze nie załatwia. Trzeba zadośćuczynienia. Pozdrawiam.
Wacław Oszajca SJ

* * *

045. Mam pytanie: na czym dokładnie polega obgadywanie i kiedy jest grzechem ciężkim?
I jeszcze: czy słuchanie chętnie takich rzeczy też jest ciężkim grzechem?
Ponadto chciałem spytać w konkretnym przypadku: czy słuchanie o np. jakiś dziwactwach, które podchodzą pod grzech np. jakiś sławnych naukowców, postaci historycznych, też jest słuchaniem obgadywania?
Bardzo dziękuję. Kuba

Witam! Polecam lekture Katolickiej Etyki Wychowawczej - Ojca Jacka Woronieckiego OP. Tam w tomie II/2 ten znakomity kapłan i profesor napisał niezwykle interesująco. Chodzi oczywiście nie o obgadywanie lecz o obmowę, prztoczę kilka myśli z tego podręcznika.

..."Wszystkie niemal grzechy języka uderzają w to, co człowiek najbardziej sobie ceni- w jego sławę i cześć, które starają się pomniejszyć w oczach innych. Jedne bywaja jawne i te nazywamy obelgami lub złorzeczniami. Maja one miejsce wtedy, gdy ktoś w obecności bliźniego mówi mu słowa obelżywe, czyni wyrzuty za przewinienia, o których może nie wie otoczenie, wypomina wady, braki lub choćby tylko niezawinione ułomności, które go w oczach innych poniżają, lub wreszcie kiedy go przeklina i złorzeczy mu.

Nie tylko wszakże obelgą można zawinić przeciw bliźniemu. Groźniejsza pod pewnym względem jest dla niego obmowa i potwarz, czyli oszczerstwo, przeciw którym obrona może być trudniejsza. Różnica polega nie tylko na tym, że pierwsza jest jawna, rzucana w oczy, gdy druga stara się szkodzić zaocznie: obelga atakuje raczej cześć człowieka, której on sam jest strażnikiem, i dopiero pośrednio pomniejsza jego sławę u ludzi, o ile wyrządzona zostaje przy świadkach; obmowa i potwarz boją się niejako uderzyć wprost w cześć człowieka, lecz staraja się poza jego oczami pomniejszyć sławę, którą cieszy się w swym otoczeniu, co z kolei dotyka i jego czci.

...Różnica między obmowa a potwarza i oszczerstwem jest ogólnie znana. Obmowa polega na tym, że człowiek źle mówi o bliźnim, ale to, co mówi, odpowiada prawdzie, natomiast potwarz lub inaczej oszczerstwo, jest to opowiadanie o bliźnich rzeczy nieprawdziwych, które szkodzą ich sławie; jasne jest zatem że potwarz i oszczerstwo sa cięzszym przewinieniem niż obmowa, zawierają bowiem w sobie nieprawdę.

... Dodajmy jeszcze, że mówienie o bliźnim rzeczy złych i nieprawdziwych, jest zawsze potwarzą i nigdy nie może być dozwolone. Inaczej jest, gdy chodzi o mówienie o bliźnim rzeczy złych, ale prawdziwych. Nie zawsze będzie tam miała miejsce obmowa, a miara może tu być ścisły obowiazek ostrzeżenia kogoś, komu grozi krzywda. Nieraz, np. w walkach politycznych, konieczne będzie publiczne napietnowanie postępowanie postępowania niebezpiecznego dla dobra ogółu.

... Jako wskazówka do rachunku sumienia w tym przedmiocie może służyc chwila zastanowienia, czy w przypadkach, kiedy konieczność każe mówić o kimś źle, czyni się to z zadowoleniem, czy tez nie. Zadowolenie swiadczy o tym, że w charakterze jest juz zakorzeniona pewna skłonność do obmawiania bliźniego i trzeba pilnie czuwać, aby się nie ugruntowała bardziej. Pod jednym względem obmowa jest gorsza od potwarzy - jest trudniejsza do naprawienia.

... Św. Paweł tych, którzy lża innych, jak i tych, co ich obmawiaja, nazywa na równi obmierzłymi Bogu."

Prosze darować ale nie będe odpowiadał na tę część pytania która dotyczy tego kiedy obmowa jest grzechem śmiertelnym pozostawiam to sumieniu.
Następna część pytania jest zbyt niejasna by móc na nią odpowiedzieć. Najlepiej nie uczestniczyć również w sposób bierny w grzechach języka.
Życzę owocnej lektury ksiązki O. J. Woronieckiego - na pewno jest osiągalna w bibliotece parafialej, uczelnianej lub w księgarniach katolickich. Pozdrawiam Adam Pietrzak

* * *

046. Mam pytanie - czy cierpienie ma jakiś związek z grzechem? No bo przecież w Raju nie było cierpienia a później kobiety w bólach rodzą dzieci, mężczyźni w pocie czoła zapewniają byt.......
Chrystus poprzez cierpienie odkupił świat. Więc jak to jest? Jest jakiś związek cierpienia z grzechem?

Czy przez cierpienie Jezus nas zbawił? Nie, nie przez cierpienie. Gdyby nas nie kochał, nie dość, że nic by nam dobrego z jego cierpienia nie przyszło, to na dodatek stałoby się ono dla nas nieszczęściem. Przecież Jezus cierpiał i cierpi z naszego powodu, z naszej ręki, ale on nas za to nie karze. Przeciwnie, tym mocniej zapewnia nas o swojej do nas miłości. Zostaliśmy więc zbawieni dzięki temu, że Jezus nie dał się od nas odsunąć. Nie pozwolił sobie na to, byśmy go od nas odseparowali. Przecież po to zabiliśmy go, ale jego miłość do nas pokonała nasze działania. On jest wciąż z nami. Po to istnieje Kościół.
Jeśli więc istnieje jakaś zależność między grzechem i cierpieniem to taka, że człowiek, wybierając zło, skazuje siebie, wbrew ratunkowi ze strony Boga, na skutki zła. Na dodatek to zło i jego owoce godzą w naszych bliźnich. Z cierpieniem (bieda, choroby, niesprawiedliwość, wyzysk) trzeba więc walczyć, a kiedy nie ma innego, ale uczciwego wyjścia z takiej sytuacji, trzeba się poddać, ale znowu tak, by z tego cierpienia też powstało dobro. Proszę przeczytać opis męki i śmierci Jezusa. On dał nam przykład, jak przerabiać zło na dobro.
Tzw. opis stworzenia świata i człowieka nie jest reportażem. Nie opisuje wydarzeń historycznych, i mówi raczej o końcu świata, niż o jego początku. O końcu, czyli o celu do którego zmierza historia świata i człowieka. U początku wszystkiego i u koca stoi Bóg, miłość, piękno, a nie cokolwiek innego. O tym właśnie mówi Księga Rodzaju.
A że trzeba pracować, trudzić się, pocić i w bólach rodzić, no cóż, mimo wszystko, naszego szczęścia to nie umniejsza, a może nawet je wzmacnia. Choć wolałbym żyć bez tych utrapień. Dlaczego tak się nie dzieje, nie wiem, ale skoro sam Bóg się trudził, cierpiał i umierał, więc wierzę, że najpiękniejsze wciąż przed nami. Pozdrawiam.
Wacław Oszajca SJ

* * *

047. Szczęść Boże! Moje pytanie dotyczy samobójstwa. Czy jest ono zawsze grzechem czy są okoliczności, które mogą je usprawiedliwić także w dzisiejszych czasach. Czy człowiek który stracił pracęoraz nie ma rodziny może popełnić samobójstwo uznając, że jest on w chwili obecnej niekorzystny dla społeczeństwa? Czy może uznać, iż najważniejszy jest rozwój społeczeństwa i jeśli on nie może się już przyczynić do rozwoju ludzkości to ma prawo z własnej woli umrzeć?

Daj Boże! Termin – grzech, jest bardzo niebezpieczny i doradzałbym ostrożność - daleko idącą - w jego używaniu, zwłaszcza w odniesieniu do poważnych, dramatycznych, czy tragicznych, ludzkich zachowań.
Na ludzkie postępowanie nie można patrzeć jedynie w kategoriach grzechu. Grzech to, czy nie, a jeśli tak, to jaki? Ciężki, lekki, śmiertelny. Czasami w tym ważeniu i mierzeniu tak się człowiek zaplącze, że chciałoby się go zapytać, czy nie istnieje również grzech wagi piórkowej? Zamiast więc oddawać się takim zajęciom, lepiej pytać, czy nasze działanie przysparza dobra, czy zła? Jeśli dobra, to jakiego? Małego, czy może wielkiego?
A więc, idąc tym tropem, zapytajmy, co jest lepsze? Poddać się przeciwnościom, ulec niesprawiedliwości, dać się zniszczyć, stchórzyć, uciec, czy też walczyć, starać się, wysilać, szukać wyjścia, ratunku? Wpaść w rozpacz z tego powodu, że okoliczności w których żyjemy, nie sprzyjają nam, są nam wprost wrogie, czy też cieszyć się, że choć troszkę poszerzyliśmy królestwo dobra, bo np. założyliśmy podwaliny pod budowę domu, pod lepszy ustrój polityczny, czy gospodarczy? Odpowiedź nasuwa się sama.
Co do oceny moralnej, ale i religijnej, samobójstwa, stanowisko Kościoła zmieniało się. Od potępienia tego czynu, nazywania go grzechem śmiertelnym, obecnie dochodzimy do przekonania, że w tym czynie kryje się jakaś tajemnica, zawsze tragiczna, potwornie bolesna, zaplatana w heroizm cierpienia, i, poza nielicznymi przypadkami, w podłość, głupotę, czy tylko nieuwagę, a czasami w chorobę psychiczną. Tak, czy inaczej, dla chrześcijanina, samobójstwo nie jest wyjściem z trudnej sytuacji. Znamy lepsze. Trochę na ten temat już było na tym Forum. Pozdrowienia.
Wacław Oszajca SJ

* * *

048. ad. 047. W odpowiedzi na zadane przeze mnie pytanie ksiądz odpowiedział mi, że ważne jest nie to czy coś jest grzechem, lecz czy coś jest dobre. W pełni zgadzam się z tym stwierdzeniem. Dlatego też twierdzę, że samobójstwo, o ile jet popełnione chociażby aby nie żyć na koszt innych, może być dobre. Chodzi mi o to, iż dla niektórych najważniejsze może być społeczeństwo i służba jemu, zaś nie utrzymując siebie z własnej pracy, nie tylko nie przyczynia się on, ale hamuje wzrost gospodarczy.

Nie, nie zrozumieliśmy się. Ważne jest to, by człowiek umiał odróżniać dobro od zła, a jeśli jest chrześcijaninem, by umiał sobie i innym powiedzieć, że jego postępowanie nie pasuje, mniej lub bardziej, do chrześcijańskiego stylu życia.
Absolutnie też nie mogę się zgodzić na to, by sens ludzkiego życia zależał jedynie od okoliczności, w których człowiek żyje. Nikt z ludzi nie żyje jedynie dla społeczeństwa, czy państwa, jak też nie żyje dla Kościoła. Bóg stworzył nas dla nas samych i jego szczęście polega na tym, że tacy właśnie jesteśmy. Nie wolno więc odbierać życia ani sobie, ani innym. Pozdrawiam. Wacław Oszajca SJ

* * *

049. Mam pytanie które dla mnie jest czasami dziwne. Czy jak np. dziewczyna w wieku 15 lat chodzi do kościoła, śpiewa w chórze kościelnym, chodzi na lekcję religii i przy tym właśnie, że jest taka święta, a pali to jakim grzechem możemy to nazwać? I czy to w ogóle jest grzech?

Witam! Śpiewanie w chórku kościelnym, chodzenie na religię jeszcze nie będzie gwarancją świętości. Z niejednego ministranta wyrósł później bandyta, więc różnie to bywa... Same rytuały jeszcze Nieba nie otwierają. Warto się zapytać o motywacje chodzenia na religię i śpiewania w chórze. Dobrze, że tak jest, ale pytaj się czego jeszcze oczekuje od Ciebie Pan Jezus.
A o paleniu to całkiem niedawno rozmawialiśmy. Zapraszam do przeszukania naszych zasobów. Było kilka sporych listów na ten temat :) A po co palisz? Nie ma to sensu, tym bardziej w Twoim wieku. Z pozdrowieniem, Norbert Frejek SJ

* * *

050. Witam wszystkich! Mam pytanie odnośnie spowiedzi. Umówiłam się z księdzem w środę na taką dłuższą spowiedź - jeszcze takiej nie miałam, ale czuję, że teraz takiej potrzebuję... Chciałabym ją przeżyć naprawdę głęboko /wiem, że to zależy m.in. ode mnie/ i dlatego piszę do Was-ludzi z KATOLIKA. Nie wiem jak taka spowiedź powinna wyglądać no bo na pewno będzie inna niż taka z konfesjonału. Po pierwsze- będzie dłuższa... No i będziemy z księdzem siedzieć naprzeciwko siebie... Nie wiem czy mam mówić tą stałą formułke czy swoimi slowami,np.Ojcze zgrzeszyłam..... Poradźcie mi, proszę! Boję się tej spowiedzi, ale to jest jedyna droga abym się zmianiła- bo ostatnio kiepściutko ze mną! Strasznie się oddalam i ja to czuję! Nie wiem tylko co zrobić żeby to zmienić... Czekam na rady, bo ta spowiedź już w środę! Z Bogiem, Asia

Asia, wszystko na temat formalności zostało już powiedziane, więc tylko chcę dodać kilka moich prywatnych rad. Po spowiedzi różnie bywa, możesz czuć się lekka jak pióreczko, albo być oszołomiona, albo nawet czuć jakby przybyło Ci kamieni do dźwigania. Możesz poczuć, że ksiądz Cię doskonale zrozumiał, albo że nic do niego nie dotarło. Bez względu na to, jak się poczujesz, pamiętaj o takich sprawach:
1) na fakt odpuszczenia grzechów nie wpływa Twoje samopoczucie;
2) nie ma znaczenia gdzie odbywa się spowiedź i czy widzisz spowiednika, czy jest przesłonięty i tylko go słyszysz;
3) niektórzy myślą, że częste chodzenie do konfesjonału i traktowanie spowiedzi na zasadzie darmowego seansu u psychoanalityka, mówienie o swoich grzechach, da im łaskę pozbycia się kłopotów; nie zawierzaj nadziei w samym akcie spowiedzi, tylko wciąż i jedynie w JEZUSIE, to nie od rodzaju i częstotliwości spowiadania się czerpiemy fundamentalną łaskę mocy pokonania dręczącego nas grzechu, ale prosto od Jezusa, to On leczy nas poprzez spowiedź, a nie sam fakt spowiadania się;
4) przygotuj się do spowiedzi jak do spotkania z Jezusem, a nie z księdzem; wiem, że to trudne, proś Boga o łaskę dostrzeżenia woli samego Chrystusa we wszystkim, co powie spowiednik;
5) przed spowiedzią pomódl się bardzo żarliwie w intencji spowiednika, i o łaskę całkowitej szczerości i serdecznej skruchy dla Ciebie; jeśli możesz - rozważaj wcześniej mękę Pańską, spróbuj uzmysłowić sobie własny udział w grzechach odkupionych na krzyżu;
6) nigdy nie zwątp w Boże Miłosierdzie - pamiętaj przy spowiedzi o radości ojca z powrotu syna marnotrawnego (Łk 15,32), pamiętaj, że na krzyżu Jezus prosił Ojca o przebaczenie dla swoich prześladowców (Łk 23,34), pamiętaj, że nie można się bać, że MIŁOŚCI Bożej nie można się lękać, trzeba się na nią otworzyć całkowicie i przyjąć ją całym sercem, bo tylko ona uzdrawia i wyzwala.
Pozdrawiam serdecznie, Magdalena

 


Home | Z Katechizmu | Stałe Konfesjonały | Literatura | Porady | Inne