Spowiedź święta

Literatura - artykuły

Home | Z Katechizmu | Stałe Konfesjonały | Literatura | Porady | Inne

Po co spowiedz?- cz. 3


21. Jaki sens ma spowiedz skoro ludzie tak naprawde, nie decyduja sie zerwac ze swoimi grzechami. Moze zilustruje to przykladem: W socjalizmie ludzie wynosili duzo towarow z zakladow pracy. Potem szli do spowiedzi. A jeszcze potem znow kradli z zakladow pracy. I tak w kolko. Czy ci ludzie po 20 latach pracy mogli sami siebie oszukiwac stojac przed konfesjonalem, ze juz nigdy niczego nie ukradna z zakladu pracy ? Czy ich krucha byla szczera ?

"...jeśli ludzie"? A skąd to wiadomo, co ludzie, a tym bardziej co w ludziach się dzieje? O ludziach można zawsze i wszystko powiedzieć. Ale niech będzie. Owszem, w socjalizmie kradliśmy na potęgę. My, obywatele i kradło socjalistyczne, ba, komunistyczne, państwo. Okradało swoich obywateli. Nie tylko z dóbr materialnych, duchowych też, może nawet przede wszystkim. Można by nawet dyskutować, kto kradł, a kto od-kradał, czyli odzyskiwał swoje, i taka dyskusja nie byłaby bezprzedmiotowa. To wszystko jednak niewiele ma wspólnego z konfesjonałem, choć nie można powiedzieć, że całkowicie pod konfesjonał nie podpada. Pozdrawiam. Wacław Oszajca SJ

Kłopoty ze spowiedzią, z uczestniczeniem w niedzielnej Eucharystii, ze ślubem kościelnym i z pozostałymi sakramentami, najczęściej biorą się z braku wiary w Kościół. Dopóki nie uwierzy się w Kościół, to znaczy w to, że Kościół jest dzisiejszym sposobem przebywania Chrystusa pośród nas, dotąd sakramenty będą się nam jawić jedynie jako tzw. obowiązki religijne, katolickie, które musimy wykonywać albo ze strachu przed karą Bożą, albo po to by sobie zjednać Bożą życzliwość. Nie sądzę jednak, by to można było wytłumaczyć, czyli samym mówieniem kogoś przekonać do uczestniczenia w życiu Kościoła. Do Kościoła człowiek przekonuje się, gdy znajdzie się w Kościele, np. w jakiejś wspólnocie kościelnej (duszpasterstwo akademickie, oaza, neokatechumenat, charyzmatycy itp.). Wiele w tej dziedzinie mamy do odrobienia. Pozdrawiam. Wacław Oszajca SJ

*    *    *

22. Czy jest sens przystepowac do sakramentu pokuty jezeli człowiek nie jest pewny czy w ogole wierzy?

Czy można w ogóle być pewnym wiary? Pewność i wiara to dwa obszary niezupełnie pokrywające się. W wierze jest miejsce na dorastanie, na proces wzrostu. Pewność tego nie zna. Kiedy przychodzi podejrzenie, że nie wierzy się, najlepiej jest zapytać siebie samego, czy chociaż pragnie się wierzyć. To pragnienie serca jest miernikiem wiary, a nie pewność.

Zatem jeśli jest choć minimalne pragnienie wiary, to proszę spokojnie korzystać z sakramentów starając się je przeżyć odpowiedzialnie. Pozdrawiam. Tomasz Kot SJ.

*    *    *

23. Ja nie widze mojego sensu spowiedzi , wogole jaki jest sens spowiedzi jezli za kilka dni dalej zgrzeszymy nie wiem poco ja chodze do spowiedzi, bylam tydzien temu i juz musialam sie poklucic , przeklnac itd i juz nie moge isc do komuni

Witaj! Sakramentu pojednania nie mozna ograniczac do rachunku sumienia, wyznania grzechów i otrzymania rozgrzeszenia.
Moze warto przed pójsciem do spowiedzi zastanowic sie czy tak naprawde zalujesz tego, ze sie z kims poklócilas; zapomnialas, ze emocje mozna wyrazac róznymi slowami.
Jak wygladalaby Twoja odpowiedz na na przyklad takie pytania. Z jakim grzechem (jednym, konkretnym) masz zamiar walczyc?. Co masz zamiar robic w sytuacjach, które moga zaowocowac klótnia.
Sakrament pojednania to nie magia. Zycze spokojnego zastanowienia i wytrwalej w oparciu o Boza laske pracy nad soba. Pozdrawiam. Barbara Karpinska

*    *    *

24. Witam! Przeczytałam, że Sobór Lateranski nałożył na nas obowiązek spowiadania się, Sobór Trydencki potwierdził to, ale dodano, że mamy spowiadać się z grzechów ciężkich. To samo mówi obowiązujący Kodeks Prawa Kanonicznego - z grzechów ciężkich. Natomiast Przykazanie mówi jasno - spowiadać się. Dla mnie to jest sprzeczność. Albo jest obowiązek spowiadania się ze wszystkich grzechów, albo tylko z ciężkich. Różnica ma dla mnie na przykład ogromne znaczenie. W swojej książce pisze Ksiądz, że grzechy powszednie "wymazuje" pełne uczestnictwo we Mszy św. Nie wiem dlaczego nie poleca mi Ksiądz drogi Św. Augustyna, uważa Ksiądz, że nie podołam?, każe mi Ksiądz szukać spowiednika, a przecież Św. Augustyn się nie spowiadał! To żart, rozumiem Księdza intencje. Podejrzewam też, że sprzeczność jakiej się doszukuję jest pozorna. Jeśli można proszę jednak o słowo wyjaśnienia. Muszę dodać, że Ksiądz nigdy nie napisał, że są "sprzeczności", Ksiądz przytacza tylko fakty. Te "sprzeczności" to ja wydumałam. pozdrawiam. B.

To prawda, drogi sw. Augustyna nie polecam Pani. Zachecam raz jeszcze do przelamania swojego urazu w sprawie spowiedzi. W KPK czytamy: Kazdy wierny, po osiagnieciu wieku rozeznania, obowiazany jest przynajmniej raz w roku wyznac wiernie wszystkie swoje grzechy ciezkie (kan. 989). Przykazanie koscielne w tej materii nalezaloby interpretowac w swietle tego wlasnie kanonu (nie ma tu sprzecznosci, a jedynie roznica w stopniu precyzacji). Abysmy jednak nie oszukiwali samych siebie, Kosciol przynagla nas (taka jest praktyka i dyscyplina duszpasterska) do otwarcia sie (przynajmniej raz na rok) przed spowiednikiem nawet wtedy, kiedy sumienie nie wyrzuca nam grzechu ciezkiego. Mysle, ze to przynaglenie powinna Pani wziac sobie do serca. Przelamanie urazu do spowiedzi jest - jak sadze - bardzo Pani potrzebne. Pozdrawiam. Dariusz K. SI.

*    *    *

25. Czy ludzie bez sakramentu pokuty moga byc zbawieni??? Taka za mna chodzi mysl, czy jak nie chodze do spowiedzi, a nie robie niczego zlego, przepraszam Boga i ludzi, jesli kogos skrzywdze, to czy Bog potraktuje mnie tak samo, jak tych, co sie spowiadaja? PS. W przeszlosci ludzi straszono, ze jak sie nie uwierzy w Boga, to bedzie sie skazanym na pieklo! Moze dlatego tyle jest chrzescijan??!! Ostatnio przyszla moda na Boga, co kocha??!! Przepraszam wszystkich, ktorych urazilem. Pozdrawiam

Po pierwsze: Bóg kocha i traktuje wszystkich tak samo! I nie jest to modne przekonanie, ale fakt. Jak pisze Św. Jan: "W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował" (1J 4,10), a Św. Paweł dodaje, że On "pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy" (1Tm 2,4). Po drugie: dowodem na to, że i bez spowiedzi (a nawet bez chrztu!) można być zbawionym jest ów łotr, któremu Jezus powiedział: "Dziś będziesz ze mną w raju" (Łk 23,43). Sęk jednak w tym, że sakrament pokuty i pojednania to nie pralka, do której się raz na jakiś czas wrzuca zabrudzone grzechami łachy i wyjmuje czyste. To dla mnie przede wszystkim miejsce uzdrowienia i nabrania sił. Coś jak oaza na pustyni. Mówisz, że nie robisz niczego złego, zapewne w tym sensie, że nie zabijasz, nie kradniesz itd. Popatrz jednak na swoje życie z drugiej strony: czy rzeczywiście robisz wszystko to, co dobre, czy niczego nie omijasz, nie zaniedbujesz? W całym naszym życiu nie chodzi głównie o to, żebyśmy nie czynili niczego złego, lecz przede wszystkim, byśmy z całych naszych sił pomnażali dobro. A to bez łaski Bożej jest trudne, prawie niemożliwe. Polecam Ci w tym względzie pogłębioną lekturę przypowieści o talentach (Mateusz 25,14-30), a także artykuł O. Dariusza Kowalczyka SI pod tytułem "Dlaczego Święty Augustyn nigdy się nie spowiadał?", który znajdziesz w internecie pod adresem: www.mateusz.pl/duchowosc/dk-spowiedz.htm     Pozdrawiam. Fabian Błaszkiewicz, jezuita

*    *    *

26. Czy jeżeli człowiek nie jest ugruntowany w swoich przekonaniach religijnych, ale wręcz przeciwnie bardziej skłania sie ku ateizmowi, to jest sens, aby przystępował do sakramentu pokuty?

Sakramenty sa dla wierzacych. Bez wiary staja sie czcza tradycja albo magia. Ciekaw jestem, co takiego pociaga ku ateizmowi. Co takiego moze dac ateizm? Moim zdaniem zdecydowanie bardziej racjonalna i ciekawsza decyzja jest podjecie ryzyka wiary. Pozdrawiam. Dariusz K. SI

*    *    *

27. Czy możliwa jest spowiedź przed ołtarzem bez pośrednictwa księdza?

Przyłączając się do wypowiedzi poprzedników, tytułem uzupełnienia chciałbym rozproszyć pewne niejasności. Zawsze wyznajemy grzechy bezpośrednio przed Bogiem. Ołtarz jest tu zbędnym pośrednikiem (może nam, co najwyżej unaoczniać, że na tym ołtarzu my powinniśmy się znaleźć zamiast Jezusa). Zwlekanie z wyznaniem grzechów Bogu do czasu dopełnienia formalności związanych z sakramentem pokuty i pojednania, czyli uklęknięciem w konfesjonale jest niesłychanie ryzykownym nieporozumieniem (na granicy
grzechu przeciwko Duchowi Świętemu). Natomiast konstrukcja sakramentu jest taka, a nie inna dla naszego dobra, a nie przeciw nam. Już o tym pisałem, proszę uruchomić wyszukiwarkę. Znaki widzialne są potrzebne NAM. BOGA interesuje SERCE. Proszę odpowiedzieć sobie na pytanie: W jaki sposób możecie być pewne, że wyznałyście grzechy Bogu, to wyznanie zostało przyjęte, a grzechy przebaczone? Jeśli ołtarz ma być tym znakiem, to trochę mało, bo następnym razem szatan Wam powie: No dobrze, ale czemu to nie był
ołtarz w Bazylice Św. Piotra w Watykanie? A kolejnym razem: A teraz idź do psychoanalityka i opowiedz mu wszystko, a on zapewni ci komfort psychiczny taki sam jak wyznanie grzechów w konfesjonale. Psychoanalityk zapewne dopełniłby wymiaru wspólnotowego sakramentu, gdyż nasz grzech ma tzw. wymiar horyzontalny (godzi we wspólnotę Kościoła (przedstawicielem kapłan), a nie tylko wertykalny (innymi słowy zarzucając Bogu, że źle to wykombinował z tym wyznawaniem grzechów i jednocześnie obmawiacie bliźnich (Np. Ula Manię, że spowiada się nieszczerze)). Jezus nie po to kazał ludziom nosić np. łóżko w szabat, po uzdrowieniu, bo miał taką fanaberię, tylko po to, by ludzie zapomniawszy, że byli chorzy i że Jezus odpuścił im grzechy pamiętali, że w szabat łazili po mieście z łóżkiem. Publiczna pokuta nie była taka zła, a rezygnacja z noszenia łóżka na plecach na rzecz uklęknięcia w konfesjonale wydaje się być znacznym, choć rozsądnym ustępstwem Kościoła. Tylko i wyłącznie dla naszego dobra. Logika zatajania kilku grzechów przed spowiednikiem jest powalająca. Przy całej ich ułomności, zdecydowanie wolę Boże rozwiązania, od pomysłów ludzkich. Po co chcecie skorzystać ze znaku sakramentalnego, by z niego nie skorzystać? To
trochę tak, jakby paralityk zamiast nosić to łóżko w całości rozkręcił je na kawałki (może chciałybyście się dłużej nacieszyć Bożym Miłosierdziem?) Próbowałem zrozumieć, co napisałyście, ale nie potrafiłem. Natomiast nie oburzałbym się na uogólnienie, będące w istocie rzeczy eufemizmem, których pełna jest Wasza wypowiedź. Większość z dwóch osób (Uli i Mani), to dwie osoby. To po prostu taki inny sposób napisania prawdy. Ale nie wyznajcie w ten sposób grzechów, ani przed ołtarzem (ołtarz na pewno wysłucha wszystkiego, możecie być o to spokojne), ani przed spowiednikiem, (bo może nie zrozumieć: samo powiedzenie - ukradłem kawałek sznurka, bez dopowiedzenia, że na drugim końcu była krowa, jest nieczytelne). Obawiam się, że rozwiązanie Milciaka byłoby dla Was nie satysfakcjonujące (bo nie zmienia istoty sakramentu), natomiast większe nadzieje pokładałbym w
sprotestantyzowanym katolicyzmie zachodnioeuropejskim. Jeśli będziecie cierpliwie czekać, to się pewnie doczekacie. Z Waszej wypowiedzi wynika, że pewnie macie taki zamiar. Ale uważajcie, po drodze jest kociołek ze smołą, że to tak eufemistycznie określę. Michał

*    *    *

Pytania i odpowiedzi wybrane ze strony www.opoka.org.pl/porozmawiajmy/

 


Home | Z Katechizmu | Stałe Konfesjonały | Literatura | Porady | Inne