Spowiedź święta

Literatura - artykuły

Home|Z Katechizmu|Stałe Konfesjonały|Literatura|Porady|Inne

Ewelina Urban

Spowiedź czy psychoterapia?

Ważne jest tylko to, co się widzi, to, co się czuje: wszystko inne nie ma sensu; jest wytworem jakichś urazów, jest ucieczką w chorobę (by odrzucić życie). W ten sposób, gdy mówiłem o mojej potrzebie Boga, bałem się, że (...) założy mi się kaftan bezpieczeństwa. To zdanie jest fragmentem książki Viktora Frankla pt. "Nieuświadomiony Bóg".

Frankl, znany wiedeński psychiatra, cytuje w niej wypowiedź pacjenta. Człowieka zdającego się być zmęczonym racjonalnymi przesłankami psychologów, którzy od 27 lat próbowali mu wmówić, że jego potrzeba więzi z Absolutem jest absurdalna, a nawet chora.

Teorie uczonych

Wydaje się, że postępująca laicyzacja życia mieszkańców Europy próbuje po kolei eliminować znaczenie i sens wszelkich praktyk religijnych, w tym również spowiedzi, na rzecz nowych, "psychologicznie zdrowych" i w pełni racjonalnych sposobów na życie. Oferuje nowe recepty na osiąganie szczęścia. Jeśli zatem mowa o spowiedzi, to nie od dziś czynione są próby zastępowania jej przez psychoterapię. Psychologowie, często niechętni wszelkim przejawom religijności, próbują wyplenić ją ze świadomości pacjentów. Psychologowie ci zdają się nie przyjmować do wiadomości faktu,
że osoba ludzka, oprócz sfery fizycznej i psychicznej, posiada też sferę duchową. Bardzo ttrafnie określił ten stan rzeczy Gordon Allport, mówiąc, że religijność i seksualność zamieniły się miejscami: Dzisiaj psycholodzy mówią z łatwością i naturalnością o popędzie seksualnym i pasjach ludzkich, tak jak Freud czy Kinsey, lecz czerwienią się lub milczą, gdy zaczyna się mówić o pasjach religijnych.

Czym zatem jest sama religijność? Chyba najlepszą definicją będzie zdanie, które ujmuje w sobie jakąś wspólną wszystkim religiom i ich przejawom cząstkę. Oto Paul Tillich pisał kiedyś: Być religijnym oznacza zadać sobie z pasją pytanie o sens naszej egzystencji. Pytanie o sens życia bliskie jest chyba wszystkim młodym ludziom. Tymczasem Freud, twierdził, że zadawanie sobie tego rodzaju pytań jest chore, gdyż problem ten nie
jest obiektywny i wynika z niezaspokojonego zapasu libido (libido - termin psychoanalityczny oznaczający pierwotnie wszelką żądzę czy pożądanie, później podświadome dążenia seksualno-erotyczne).

Ksiądz i psycholog

Niewielu psychologów zajmowało się badaniami naukowymi nad sferą duchową człowieka czy jej tłumieniem, prowadzącym nierzadko do różnego rodzaju zaburzeń psychicznych. Czy możliwe jest zatem, aby psychoterapeuta zajął w naszym życiu rolę kierownika duchowego? Już w tym miejscu mogę stwierdzić, że nie, gdyż psycholog i ksiądz są osobami pracującymi na dwóch, zupełnie różnych płaszczyznach, gdzie nie ma mowy o wymianie. Powód jest całkiem prosty. Czasem może się nam wydawać, że po spowiedzi czujemy ulgę psychiczną, że jesteś my lepiej zmotywowani do życia, rozładowaliśmy napięcie itd. Nie ma w tym oczywiście nic złego, jednak musimy pamiętać, że powyższe doznania nie są faktycznym celem spowiedzi. Są jedynie jej skutkiem, a spowiedź ma nam umożliwić naprawę zerwanych przez grzech więzów łaski uświęcającej, więzów z Bogiem. I, co ważne w sakramencie pokuty to Bóg jest lekarzem naszej duszy, nie ksiądz.

Problem wyboru

Chcąc więc dokonać wymiany, musielibyśmy wybierać między psychologiem a Bogiem. To wszystko nie oznacza oczywiście, że ludzie wierzący w Boga nie mogą chodzić do psychoterapeuty. Czasem nawet powinni. Obecnie zauważalny jest gigantyczny spadek odporności psychicznej. Tysiące ludzi cierpi na różnego rodzaju nerwice. Musimy wiedzieć, że kłamstwa histeryka czy przekleństwa osoby obsesyjnej nie są grzechami, lecz objawami chorób, które należy leczyć w gabinecie psychiatry czy psychologa. Poza tym, tego rodzaju wydawałoby się wykroczenia moralne, nie mieszczą się w definicji grzechu, który zakłada świadomość i dobrowolność w przekraczaniu Bożych nakazów. Nerwice jednak mogą objawiać się również w zachowaniach w pełni akceptowanych społecznie, takich jak skrupulanctwo, układność, uległość..., te jednak, nie są realizowane z pobudek religijnych, lecz wynikające z jakichś konfliktów psychicznych, zranień, kompleksów itd. Nie zbliżają nas do Boga, nie dają szczęścia. W świetle tego, co napisałam, ważne jest, aby nie odbierać sobie pełnionych roli, ale aby zaistniała współpraca między duchownymi a psychologami, którzy wciąż nierzadko zdają się być sceptyczni wobec swoich wzajemnych działań i praktyk. Nieustanne zdobywanie wiedzy w dziedzinie tak teologii, jak i psychologii pozwoli księdzu skierować neurotyka najpierw do gabinetu psychologicznego, a psychologowi człowieka poszukującego
sensu życia do kierownika duchowego.

Dialog

W książce Pasquale Ionata "Psychoterapia a problemy życia religijnego" znajduje się bardzo ciekawe porównanie. Otóż pisze on o Janie Chrzcicielu, który w kontekście naszych rozważań miałby być swego rodzaju "psychoterapeutą" wzywającym ludzi, aby prostowali ścieżki Panu. Tymi ścieżkami, wymagającymi poprawy są, oczywiście, wszelkiego rodzaju nerwice i dolegliwości psychiczne, które nie pozwalają nam zbliżyć się do Boga. Potwierdzeniem konieczności współpracy lekarzy duszy i lekarzy umysłu mogą być wyniki ostatnich badań z dziedziny psychologii motywacji. Wskazują one na zależność między możliwością osiągnięcia szczęścia a umiejętnością odpowiedzenia sobie na pytanie: Co jest sensem mojego życia i do czego jestem potrzebny. Przypomnę tutaj, że osoby, które próbują znaleźć odpowiedź na to pytanie, określane są jako religijne. Warto również przytoczyć opinię cytowanego już Pasquale Ionaty, który pisze: Psychoterapia, często zbyt łatwo oskarżana o zagrażanie uczuciom religijnym, jeśli jest dobrze prowadzona, może doprowadzić neurotyka nie tylko do zdrowia psychicznego, lecz także do "prawdziwej" religijności. Autor zakłada również, że owo dobre prowadzenie polegałoby na uwzględnianiu przez psychoterapeutę istnienia sfery duchowej i autentycznej potrzeby Boga w każdym człowieku oraz szczególny szacunek dla światopoglądu pacjenta.

Definitywnym potwierdzeniem potrzeby dialogu między teologią a psychologią są słowa Psalmu 32, nazywanego "psalmem psychoanalizy":

Póki milczałem, schnęły kości moje, wśród codziennych mych jęków.
Ps 32, 3

Dalsza jednak część mówi już o spowiedzi:

Grzech mój wyznałem Tobie i nie ukryłem mej winy.
Ps 32, 5

 Tygodnik Młodzieży Katolickiej 'Droga'
nr 6 (414), 8 lutego 2004, s. 8-9

Inne artykuły:

 

Home | Z Katechizmu | Stałe Konfesjonały | Literatura | Porady | Inne