Spowiedź święta

Literatura - artykuły

Home | Z Katechizmu | Stałe Konfesjonały | Literatura | Porady | Inne

Kierownik duchowy - cz. 1


001. Szczesc Boze Byc moze moj problem wyda sie banalny ale dla mnie jest bardzo istotny. Chcialabym wiedziec na czym dokladnie polega przewodnictwo duchowe? Czuje rowniez potrzebe posiadania takiegoz przewodnika. W mojej parafii jest ksiadz, ktory wydaje mi sie byc prawie idealnym kaplanem. Nie potrafie jednak zwrocic sie do niego z tym problemem. Mam dopiero 15 lat i co bedzie gdy on zle zinterpretuje moje intencje? Znana jest sklonnosc dziewczat w moim wieku do "zakochiwania sie" w starszych mezczyznach :). Moze moje opory biora sie z tego, ze bardzo owego kaplana szanuje i wydaje mi sie, ze moze on uznac moja prosbe za zawracanie mu glowy lub narzucanie sie. Zreszta on prawdopodobnie za rok odejdzie z naszej parafii i co byloby wtedy? Najgorsze jest to, ze nie wtobrazam sobie spowiedzi u innego kaplana. Nie przynosi mi ulgi wyrecytowanie krotkiego tekstu w konfesjonale, podczas gdy ow kaplan zawsze potrafi w prosty sposob rozwiac moje watpliwosci dotyczace wiary podczas rozmowy jaka zazwyczaj jest spowiedz.

Dobre w Twoich pragnieniach jest to, ze szukasz stalego spowiednika, ktory moglby byc takze przewodnikiem duchowym. Niedobre zas jest to, ze - jak piszesz - nie wyobrazasz sobie spowiedzi u innego kaplana. Szukaj bardziej osoby Chrystusa niz pociechy plynacej ze spotkania z jakims madrym i wspolczujacym kaplanem. Łaska Boza dziala tez poprzez "zwyczajnych" kaplanow. Ale dziala tez poprzez ludzkie zdolnosci i ludzka wrazliwosc. Stad najlepiej bedzie porozmawiac z owym kaplanem i zapytac jego o sensownosc i mozliwosc duchowego prowadzenia. Ewentualnej odmowy prosze jednak nie traktowac jako odrzucenia. Byc moze stwierdzi, ze na obecnym etapie nie jest Ci potrzebne kierownictwo. Ale - byc moze - zgodzi sie. A jak odejdzie z parafii? No coz? Pan Jezus w parafii pozostanie... Pozdrawiam. Dariusz K.

*    *    *

002. Mam pytanko dotyczące spowiednika. Jak to jest? Czy kogoś prosi się o to aby został naszym spowiednikiem? A może to jest tak, że idziemy się wyspowiadać tylko 1 księdza (zakonnika) i tak już zostaje?

Rzeczywiście, jedni najpierw rozmawiają z upatrzonym księdzem i proszą go o pełnienie roli spowiednika, inni natomiast spowiadają się zawsze u tego samego kapłana, nie mówiąc mu "oficjalnie", że jest czyimś (jedynym) spowiednikiem. Księża mają też zazwyczaj "swój" konfesjonał. Oczywiście możemy mieć do czynienia i z taką historią, kiedy danej osobie zależy, by wyspowiadał ją właśnie ten, a nie inny ksiądz. Wtedy zawsze można się umówić albo czekać kiedy ten przyjdzie na swój dyżur do konfesjonału. Gdy jednak w grę wchodziłoby kierownictwo duchowe, a więc nie tylko spowiedź, ale szerzej - towarzyszenie w formacji chrześcijańskiej, wtedy warto wcześniej porozmawiać z takim upatrzonym kapłanem i poprosić go o towarzyszenie (choć też spowiedź jest integralną częścią kierownictwa duchowego). Stały kontakt z jednym spowiednikiem ma też i tę zaletę, że będzie on z czasem znał lepiej Ciebie i Twoje sumienie, a wtedy i owoc spowiedzi będzie pełniejszy. W jednej i w drugiej sytuacji zachęcam do regularnej i szczerej spowiedzi. Bóg współczuje nam w naszym błądzeniu i upadkach - On zna naszą kondycję. Pamiętajmy także, że w spowiedzi nie tylko odpuszczane zostają nasze grzechy, ale także otrzymujemy łaskę do bycia lepszymi ludźmi. Pozdrawiam. Norbert Frejek SJ

*    *    *

003. Szczęść Boże! Jaka jest różnica między ojcem duchownym a stałym spowiednikiem? Czy jeśli mam stałego spowiednika, który bardzo dobrze mnie zna i pomaga mi w wielu problemach, to mogę o nim powiedzieć, że jest moim ojcem duchownym? A jeśli nie, to co zrobić, żeby nim był? Z góry dziękuję za odpowiedź. Emilia

Oczywiście, że swojego stałego spowiednika możesz nazwać ojcem duchownym. Poza tym nie o nazwy tu chodzi, jeśli ta osoba pomaga Ci w relacji z Panem Bogiem to tylko Jemu dziekować za takiego spowiednika. Pozdrawiam, z modlitwą. o. W. Mikulski SJ

*    *    *

004. Co to znaczy "Nie żyję ja, lecz żyje we mnie Chrystus?". Nie jestem do końca pewna czy moje wybory, to wola Boża.

Wewnętrzne życie człowieka może być całkowicie podporządkowane Bogu. Rozum rozpoznaje prawdę, a wola jest w stanie wypełnić dobro. Wszelkie pragnienia, zamiary, czyny świadczą o obecności Jezusa w moim życiu. Żyję nie ja - oznacza, że egoizm, który powodował, iż moje ego było w centrum mojego świata został pokonany. Okazało się bowiem, iż prawdziwym centrum wszelkiego stworzenia jest Bóg. Dlatego też wszystko, co posiadam zostało przywrócone pod panowanie Jezusa i ja mam w tym świadomy udział. Wybieram to, co bardziej przyczynia się do powiększania Królestwa Bożego. Rozpoznanie woli Bożej może być trudne. W człowieku przywiązanym, nie oczyszczonym z pewnych skłonności wola ludzka bardzo często jest "wymieszana" z wolą Bożą. Rozum nie zawsze potrafi rozpoznać, co należy wybrać i w jaki sposób działać. Zapewne ułatwieniem, pomocą jest dekalog, nauczanie Kościoła, prawe żucie... ale w dużym stopniu wielce pomocna może okazać się pomoc kierownika duchowego. Wydaje się nawet, iż dla osoby prowadzącej głębsze życie duchowe tego typu osoba towarzysząca jest konieczna. Bardzo często bowiem wola Boża chce się objawić w wewnętrznych poruszeniach. Proces rozpoznawania woli Bożej, oczyszczenia... ma na celu zaproszenie Jezusa w moje życie, abym na końcu mógł powiedzieć - nie żyję ja, lecz żyje we mnie Chrystus. Andrzej Gęgotek, jezuita

*    *    *

005. Po dzisiejszym spotkaniu z przyjacielem ze szkoły średniej, doszłam do wniosku, że po maturze wszystko bardzo się zmienia. Nawet coś, co wcześniej było postrzegane jako wielka porażka z czasem może być postrzegane jako źródło sukcesu. Po głębszym przemyśleniu sądzę, że ostatnio me życie pogrążyło się w modlitwie; odczuwam nieustanną Troskę Boga. Duchowe zgłębianie wiary pociąga za sobą potrzebę rozmowy, dzielenia się... Jak mam dotrzeć do wspólnoty, która odpowie na takie zapotrzebowanie (problemem może być odległość)? Jak wybrać spowiednika, który zechce mnie prowadzić? Tak zupełnie nie jestem pozostawiona sama sobie, jeśli kierownikiem duchowym może być ktoś, kto jest w nowicjacie, to go mam, tylko, że siostry nie mogą przecież spowiadać. Z góry dziękuję za odpowiedz.

Wszystko się zmienia i to nie tylko po maturze. Zmiany towarzyszą nam przez całe życie. Dojrzewamy w wielu doświadczeniach. Istnieje przejście z wieku młodzieńczego w życie bardziej odpowiedzialne. Wyidealizowany świat marzeń jest konfrontowany z rzeczywistością. Dystans czasu pozwala obiektywnie spojrzeć na to, co było wcześniej i pozwala dostrzec rzeczy w innym świetle. Po takich refleksjach możemy stawać się bardziej tolerancyjni, mądrzejsi... Wzrost wewnętrzny jest zapewne jakimś wyzwaniem, które będzie nam towarzyszyło do końca życia. Gdy człowiek nabiera mądrości, to wtedy bardziej dostrzega drogę po której prowadził go Bóg. Widzi swoje upadki i wzloty, a przede wszystkim niezmienną wierność Bożej miłości. W swoim życiu dorastamy do dróg Pana. Bóg posyła do nas różnych ludzi. Mówi się, że gdy ktoś jest gotowy na całkowite poświęcenie się Bogu, to wtedy pojawia sę mistrz duchowy. Nie wiem w jaki sposób mógłbym odpowiedzieć na Twoją potrzebę. Powiem tak. Żyj wiarą. Wykonuj swoje codzienne obowiązki. Módl się...Jeśli Twoja postawa będzie całkowicie otwarta na Boga, to jest rzeczą niemożliwą, żeby coś bożego nie dokonało się w Twoim życiu. Pan da odpowiedź. Podejmij też inicjatywę np. znalezienia wspólnoty w której mogłabyś rozwijać swoje talenty, znalezienia stałego spowiednika....To może być trudne, ale to należy do Ciebie. Kierownik duchowy nie musi być jednocześnie spowiednikiem. Najlepiej, żeby kierownikiem była osoba doświadczona, umiejąca rozeznać poruszenia duchowe. Andrzej Gęgotek, jezuita

*    *    *

006. Jestem bardzo młodą katoliczką. Mam dopiero pół roczku. Pół roku temu urodziłam się jakby na nowo. Moje życie zaczęło mieć sens. Wszystko zaczęło się od oazy. Trafiłam do niej już rok temu, ale dopiero we wrześniu przydzielili nam nowego księdza. Jak zwykle byłam do niego bardzo sceptycznie nastawiona. Ale od początku miałam przeczucie, że to, iż go spotkałam nie było przypadkiem. Szybko się przekonałam, że moje przypuszczenia były prawdziwe. Na początku poprosiłam go o spowiedź świętą. Bałam sie, ale jak się okazało - nie byłam sama. W rozmowie przed spowiedzią ks. Piotr wyznał, że też bardzo się boi - nie chciał zawieść moich oczekiwań. Spowiedź była fantastyczna, choć podobno nie powinno się mówić tutaj o sprawach uczuć. Od tamtej pory zaczęłam regularną spowiedź u ks. Piotra. Coraz bardziej mu ufałam. I w końcu stało się - zaczęliśmy rozmawiać na temat mojego życia, tego, co było kiedyś. Wyjął ze mnie wszystkie brudy mojego życia. Nie raz zdarzało się, że płakał razem ze mną, gdy opowiadałam mu o przeszłości. Pomógł mi w wielu rzeczach. I nadal pomaga. Myślę, że najważniejsze w kierownictwie duchowym jest całkowite zaufanie - zaufanie obustronne. Jeśli go zabraknie - rezultaty będą marne. Oczywiście są rzeczy, które wymagają czasu, o których nie da się mówić z pierwszej ręki. Ale ważne jest, by kierownik o tym wiedział. Współpraca... z kierownikiem duchowym jest również jedną z najważniejszych cech kierownictwa. Wiem na swoim przykładzie, że jest mnóstwo rzeczy, o których chce się zapomnieć, wyrzucić je z pamięci. Ale właśnie teraz trzeba je zaakceptować, bo one tworzą MNIE. To nie jest proste, ale z pomocą kierownika, który jest narzędziem w rękach Boga - wszystko jest możliwe... Ks. Piotr nie tylko pomaga mi uporać się z przeszłością, ale też pomaga teraz, w dzisiejszych problemach. Jest jedyną osobą, która zna każdy szczegół mojego życia. Ale wciąż odkrywa coś nowego, co pozwala mu coraz lepiej prowadzić mnie ścieżką prowadzącą do Boga. Wiem, że przede mną jeszcze bardzo długa droga. I jestem bardzo wdzięczna Bogu, że postawił na mojej drodze kogoś tak cudownego, kto przecież całkowicie odmienił moje życie. I wiem, że kierownictwo duchowe nie jest na rok, czy na dwa lata, ale na kilanaście, może nawet na kilkadziesiąt lat. Przecież nigdy nie ma tak, żeby nie było problemów. Na szczęście już dziś wiem, że człowiek stale potrzebuje pewnej ilości cierpień, trosk i bólu, tak jak statek potrzebuje balastu, aby mógł płynąć prosto i równo.
Czekam na wasze opinie, doświadczenia... Magda.

Magda, oczywiście, że warto obiektywizować swoje życie duchowe przez sakramentalną więź z Bogiem, towarzyszeniem przez kogoś, kto sam przeszedł drogę, w którą ja wchodzę.

Piszesz, że przy okazji tematu kierownictwa duchowego nie powinno się mówić o sprawach uczuć. jednak pozostała część Twojego postu ma duży ładunek uczuć. Powiem prosto: częste, otwarte spotkania, gdzie zazwyczaj mówi się o swoich problemach powodują, że osoba, której się to mówi staje się bliższa, chce się ją traktować jak przyjaciela. Wtedy w grę wchodzą uczucia, przywiązanie, i już tylko krok od zauroczenia daną osobą. Powoli zaczyna się więcej myśleć o niej niż o temacie rozmów, o Bogu. Coś jak zakochanie. Dlatego tak ważne jest nie angażowanie się uczuciowo w związek: ja i kierownik duchowy.
Druga rzecz, to przywiązanie do kierownika od tej strony, że nie jest się w stanie komuś innemu powiedzieć o swoich problemach, o tym co się przeżywa, a nawet pojawiają się opory przed spowiedzią u innego kapłana. Może moja odpowiedź - jak sobie z tym radzę - więcej Ci wyjaśni. Dzielę się jedynie moimi spostrzeżeniami, myślami:
ˇ dobrze jest gdy kierownik duchowy jest trochę starszy, gdy jest widoczna różnica wieku, bo wtedy łatwiej jest utrzymać dystans;
ˇ mówienie o uczuciach, właśnie o tym co się zaczyna dziać (o ile się zaczyna). Zakochanie jest uczuciem, a te nie są ani dobre ani złe. Fakt, że serduszko zaczyna szybciej bić gdy widzę daną osobę mówi o tym, że potrafię kochać (to jest dobro) tylko, że wybrałam niewłaściwą osobę. Warto powiedzieć o tym od razu, na początku. To są sprawy delikatne i bardzo indywidualne. Nie można też demonizować. Potrzeba osobistego wyczucia;
ˇ sfera gestów - na ile jest głęboka. Tu chylę głowę przed moim kierownikiem, który sam wprowadził pewien dystans: nie ma poklepywania po ramieniu, przytulania, głaskania, buzi-buzi... Nic. Jest jedynie podanie ręki i nigdy nie było nic więcej, nawet w takich momentach jak składanie życzeń itp.;
ˇ przy okazji życzeń - prezenty. Naturalną rzeczą jest chęć odwdzięczenia się za otrzymane dobro. Ja jednak staram się nie dawać prezentów, a jeżeli już - to jest to coś drobnego, niezobowiązującego, symbolicznego. Wydaje mi się, że ważniejsza jest pamięć, same życzenia i modlitwa;
ˇ szacunek, respekt. Kierownik duchowy to nie kumpel, a Chrystus zasłonięty człowiekiem. Warto o tym pamiętać. Nie prowadzi mnie kierownik, a Duch Święty, który działa przez kierownika;
ˇ modlitwa, koncentracja na Bogu, spowiedzi / rozmowie, a nie na osobie kierownika duchowego;
ˇ pytanie siebie: czy mogę w każdej chwili iść do spowiedzi do innego kapłana nie odczuwając wielkiej straty? Czy gdyby wyjechał - nie zawali się moje życie duchowe?
ˇ kierownik duchowy nie jest tylko "mój" i tylko mój - ma inne dzieci duchowe, które są dla niego równie ważne.

Cieszę się, że czujesz potrzebę kierownictwa duchowego. To znaczy, że Bóg zaprasza Cię do czegoś, daje pragnienie i czeka na Twoją odpowiedź. Moja rada: rozmawiaj z Nim o tym, mów o tym czego się boisz, czego pragniesz. Zaproś Ducha Świętego. Jeżeli chcesz mieć kierownika duchowego - nie szukaj ideału (każdy człowiek ma braki - takie lub inne i trzeba je zaakceptować). Dobrą "próbą" kierownictwa duchowego są rekolekcje ignacjańskie (Ćwiczenia Duchowne). Ale tu ostrożnie, nic na siłę. Czym są ĆD - odsyłam na stronę: www.cfd.salwatorianie.pl

Kierownictwo, podobnie jak życie duchowe jest drogą, wymaga ciągłości i systematyczności gdy chce się posuwać naprzód. To czego się dzisiaj nie widzi, co jest niezrozumiałe, po jakimś czasie staje się proste i oczywiste.

Kierownictwo to jedna z form posługi kapłana. Nie ma w tym nic dziwnego, ani nadzwyczajnego. Jeżeli potrafisz go poprosić o sakrament pokuty (a myślę, że tak - bo od tego się zaczyna kierownictwo) to tak samo poproś o towarzyszenie duchowe. Zrób to najprościej, jak tylko potrafisz. Jednak zanim to zrobisz, spróbuj odpowiedzieć sobie szczerze na kilka pytań:

Czego szukasz?
- Boga?
- bliższego, osobistego kontaktu z tym kapłanem?
- nowej formy znajomości?
- okazji do częstszych spotkań?

Serdecznie pozdrawiam i życzę Ci siły i mocy Ducha Św.
- z darem modlitwy - Dorota

*    *    *

007. Mam stalego spowiednika a zarazem kierownika duchowego. Od kiedy podjelam te powazna decyzje swiadomie i podswiadomie unikam spowiedzi. Czuje ze nic mi ona nie daje, ze musze wykonac tylko comiesieczny obowiazek,ze ksiadz traktuje mnie jak kazdego "normalnego" penitenta. Moja przyjaciolka, ktora jest siostra zakonna tlumaczyla mi bym zmienila tego ksiedza na innego spowiednika-a jesli nie wyjdzie to wroce z powrotem do tego i dopiero wtedy odkryje go na nowo. Innym ale chyba waznym problemem jest to ,ze ja jakos nie potrafie sie calkiem szczerze otworzyc przed tym ksiedzem,i jest prawdopodobne ze przed innym tez nie dam rady. Po prostu czuje niechec i strach przed tym sakramentem wiedzac jak jest on wazny w zyciu katolika. Probowalam nawet chodzic do spowiedzi co 2 tygodnie. Czy sadzicie ze wazne jest bym powiedziala o tym ksiedzu w konfesjonale,czy moze prywatnie podczas rozmowy,tak na osobnosci? Jak przeprowadzic taka rozmowe? Prosze was o szybka odpowiedz, bo musze isc do spowiedzi, a przez to ze nie moge podjac tej decyzji cierpia znajomi. Szczesc Boze

Jeśli trudność sprawia stały spowiednik, i jest to trudność jak na razie niemożliwa do pokonania, radzę zrezygnować ze stałego spowiednika. Zasadniczo to dobra rzecz mieć stałego spowiednika, ale nie dla wszystkich i nie zawsze. Możesz mu teraz wyjaśnić dlaczego rezygnujesz z jego posługi, skoro prosiłaś go wcześniej by był twoim stałym spowiednikiem. Gdy przyjdzie czas na to by miec stałego spowiednika, poczujesz sama, że korzyści są większe niż ewentualne opory... Pozdrawiam. Tomasz Kot SJ

*    *    *

008. Przepraszam, że wracam do wcześniej poruszanych kwestii. Z przeczytanych wypowiedzi wnioskuję, że różnicy między stałym spowiednictwem a kierownictwem duchowym jest naprawdę niewielka i polega ewentualnie na tym, że kierownikiem może być każda (odpowiednia) osoba, a nie tylko kapłan. Jesli więc mogłabym prosić jeszcze o rozjaśnienie kwestii, to będę bardzo wdzięczna. A wszystko to z powodu pewnej uwagi spowiednika, który na moją sugestię (popartą zresztą zdecydowanym zaleceniem księży z trzech poprzednich spowiedzi) dotyczącą kierownictwa duchowego odpowiedział zdecydowanym "wyrokiem", że nie jestem jeszcze do tego gotowa, moja wiara jest za słaba, bo kierownictwo duchowe to "zradzanie człowieka do nowego życia". Ja to wszystko rozumiem i może faktycznie ten ksiądz ma rację, ale nic nie ruszyło się na tym poletku (czyt.: nie wróciłam już do tego księdza po tej pierwszej "próbie"). Nadal chodzę do spowiedzi "gdzie się trafi" i mam problemy z przełożeniem jej na codzienne życie. Czy to źle, że chciałabym w spowiedzi nie tylko odnajdywać odpuszczenie grzechów (choć to NAJWIĘKSZY DAR Bożego Milosierdzia), ale i rady - powiedzmy: praktyczne - jak postepować? Wiem, wiem, że spowiednik życia godnego mi nie załatwi, ale może chociaż pomoże i wskaże... I ostatnie pytanko: czy w spowiedzi można poruszać te sprawy, które zasadniczo grzechem nie są, a jedynie trudnością we wzrastaniu w wierze, np. problemy z modlitwą czy rozeznawaniem powołania itd.? Przepraszam, że tak długo, ale to takie zachłysniecie Waszym pomysłem - jestem pierwszy raz na tej sronie. Życzę błogosławieństwa w redagowaniu. Pozdrawiam - Aga

Witaj. Poruszyłaś jednocześnie kilka problemów. Trochę niejasny jest dla mnie Twój fragment listu, z którego wynika że otrzymałaś wyraźne zalecenie skorzystania z kierownictwa duchowego (?) od trzech różnych spowiedników, do żadnego z nich ponownie nie wróciłaś, zwróciłaś się z prośbą o kierownictwo duchowe do następnego kapłana i obecnie jak sama piszesz przystępujesz do sakramentu pojednania u różnych kapłanów. Stały (może to być ten sam kapłan przez kilka lat, może kilkanaście) spowiednik jest wielkim darem - więc może warto najpierw o taki dar się modlić i nie tracić nadziei,że stanie się naszym udziałem. W ramach każdej spowiedzi jest miejsce na pewne elementy kierownictwa duchowego - spróbuj zadawać pytania w trakcie lub po udzieleniu przez kapłana pouczenia, a przed rozgrzeszeniem. Wtedy jest dobry czas na zadawanie pytań i wyjaśnianie wątpliwości odnośnie modlitwy itd. Jeżeli jeszcze mogę coś doradzić, to staraj się przystępować do sakarmentu pojednania w takich dniach i godzinach aby spowiedź odbywała sie spokojnie i można było na nią poświęcić więcej czasu. Kierownictwo duchowe - jest towarzyszeniem przez osobę bardziej doświadczoną, pomaganiem nam w rozeznawaniu woli Bożej w naszym codziennym życiu, rozeznawaniem naszych różnych wewnętrznych poruszeń i natchnień, dopomaganiem w rozumieniu naszego konkretnego powołania. Nie jest napewno poradnictwem w sensie gotowych receptur jak coś zrobić,jak postępować- to raczej wskazanie, że w swoim odkrywaniu drogi do Boga idziesz we właściwym kierunku, lub nie; to udzielenie wskazówki przez kogoś, kto Cię już zna - na ewentualne zagrożenia czy trudności jakie mogą wystąpić na drodze ze względu na Twój charakter, temperament, sytuację w jakiej się znajdujesz. Może powinnaś sama najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie - dlaczego i w jakim celu jest Ci potrzebne kierownictwo duchowe. Na zakończenie, kapłan nie ma obowiązku przyjąć każdej osoby, która prosi go o kierownictwo - towarzyszenie duchowe, i nie chodzi tu o jak to napisałaś małą wiarę osoby proszącej. Myślę, że w Twoim konkretnym przypadku dobrze by było skorzystać z zamkniętych rekolekcji z indywidualnym prowadzeniem (rekolekcje ingnacjańskie) - zajrzyj na strone www.rekolekcje.pl. Pozdrawiam serdecznie. Barbara Karpińska

*    *    *

009. Szczęść Boże! Jak większość młodych ludzi czuję spory niedosyt jeśli chodzi o Sakrament Pojednania. Chciałabym poczynić jakiś krok naprzód, jednak ciągle brakuje mi zdecydowania i odwagi. A poza tym mieszkam w małym mieście (okolice Sieradza~50 km od Łodzi) i nie byłoby łatwo znaleźć dobrego kierownika duchowego. Naprawdę nie mam do siebie jakiś sporych wyrzutów w tym temacie - zawsze starałam się dobrze przygotować do spowiedzi, szczerze wyznawać swoje grzechy (przynajmniej od okresu jakiegoś świadomego nawrócenia), ale mimo to chciałabym głębiej przeżywać swoje spowiedzi. Chciałabym oddać Jezusowi wszystko, co mnie niepokoi, dręczy, boli i co nie jako stanowi jakąś podstawę grzechów, zaniedbań... Jednak przy okazji normalnej, kolejkowej spowiedzi trudno na jakieś głębsze zagłębianie się. Nie jest to takie proste. Wiem, z własnego doświadczenia (pamiętne spotkania z Chrystusem w Sakramencie Pojednania na pielgrzymkach przy okazji rekolekcji), że taka gruntowniejsza spowiedź daje mi o wiele bogatsze owoce, a poza tym stały spowiednik byłby wskazany z różnych względów. Co mogę zrobić, aby pójść za wiele razy słyszanymi radami, i zdecydować się na jakiś krok naprzód? Mam 22 lata, od jakiegoś świadomego wyboru Jezusa na Pana mijają lata i dosyć długo chodzę z ta myślą, aby dotychczasowe (w miarę regularne) spowiedzi zastąpić kierownictwem duchowym. Wiem, że Jezus czeka na mnie w Sakramencie Pojednania i ma mi do zaoferowania olbrzymie łaski, po które ja nie wyciągam ręki... i odchodzę po raz kolejny od konfesjonału troszeczkę rozczarowana. Co robić? Ewa

Nie mieszalbym spowiedzi z rozmowa duchowna. Spowiedz to proste, szczere i pokorne wyznanie grzechow oraz prosba o laske przebaczenia i umocnienia. Taka spowiedz, aby byla dobra, nie musi byc dluga. Powinna byc jasna... Rozumiem, ze - obok spowiedzi - ma Pani pragnienie kierownictwa duchowego, czyli glebszej, regularnej rozmowy na tematy zwiazane z zyciem duchowym, z modlitwa itd. Tutaj pojawia sie jednak problem znalezienia dobrego kierownika duchowego. Trzeba sie o to modlic, szukac i czekac. Z wlasnego doswiadczenia wiem, ze chetnych do prowadzenia duchowego jest wiele. Ale nie wszyscy ksieza maja czas, aby regularnie prowadzic indywidualnie kilka lub kilkanascie osob. Nie wszyscy tez maja odpowiednie doswiadczenia w tym wzgledzie. W kazdym razie prosze nie oczekiwac od spowiedzi z kolejka przy konfesjonale zbyt wiele. Prosze skupic sie na tym, co rzeczywiscie Bog chce Pani dac w danym momencie, a nie na sobie. Niepokorna zachlannosc duchowa nie jest niczym dobrym. Zly duch wprowadza nas w ten sposob wlasnie w rozczarowanie Bozymi darami. Z modlitwa. Dariusz K. SI.

*    *    *

010. Czy można korzystać z porad dwóch spowiedników i jeśli tak, to czy muszę ich informować, że tak jest? Sytuacja jest taka, że mój staly spowiednik ma teraz mniej czasu, a "przypadkowy" spowiedający mnie ojciec sam zaproponował, żebym przyszla do niego porozmawiać, widząc moje problemy. To chyba jest jakiś opatrznościowy dar w tym momencie, gdyż nawet myslałam kogoś poszukać. Sprawa jest ważna, bo dodatkowo nadal rozeznaję powolanie (byłam z zakonie i teraz co dalej). Proszę o odpowiedź najlepiej kapłana zakonnego. Z góry bardzo dziękuję. Monika

Jesli mialbym stalego penitenta, to - jako spowiednik - dosyc latwo zorientowalbym sie, ze chodzi on rowniez do innego spowiednika. Chociazby po podawanym zwykle czasie od ostatniej spowiedzi. Generalnie mozna korzystac z dwoch i wiecej spowiednikow. Trzeba jednak rozeznac, czy to rzeczywiscie przynosi korzysc... Mozna by to porownac z wizytami u lekarza. Stosowanie jednoczesnie dwoch roznych kuracji moze zaszkodzic. Ale mam za malo danych, aby sadzic, ze w danym przypadku tak rzeczywiscie jest. Z drugiej strony, czasem warto konfrontowac i weryfikowac jedna opinie poprzez druga. Jesli uwazasz obecna sytuacje, o ktorej piszesz, za dar opatrznosciowy, to byc moze tak rzeczywiscie jest. Z modlitwa. Dariusz K. SI.


Home | Z Katechizmu | Stałe Konfesjonały | Literatura | Porady | Inne