Jak wiadomo protestanci mają szczególny
kult Pisma Świętego, uznając je za jedyne prawdziwe źródło
wiary. Analizują Pismo, czytają, interpretują. Przeciętny protestant
zna Pismo dużo lepiej niż przeciętny katolik (niestety, chciałoby się w
tej konkurencji wygrać ale ...).
Dietrich BonhoefferSPOWIEDŹ I WIECZERZA PAŃSKA Brat - pośrednikiem przebaczenia "Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy" (Jk
5, 16) Kto pozostaje sam ze swoim złem, ten pozostaje całkiem sam Może
być też tak, że chrześcijanie - mimo wspólnych nabożeństw i
modlitw, mimo całej wspólnoty w służbie - pozostawieni są sami
sobie; może być tak, że nie nastąpiło ostateczne przebicie do
wspólnoty, bo tworzą oni wprawdzie wspólnotę jako
wierzący i pobożni, lecz nie tworzą jako niepobożni i grzesznicy.
Pobożna wspólnota nie pozwala przecież nikomu być grzesznikiem,
dlatego każdy musi zakrywać grzech swój przed sobą i przed
wspólnotą. Nie wolno nam być grzesznikami. Jakież byłoby wielkie
zgorszenie wielu chrześcijan, gdyby pewnego razu pomiędzy pobożnych
wcisnął się prawdziwy grzesznik. Dlatego pozostajemy sami z naszym
grzechem: w kłamstwie i zakłamaniu; my przecież jesteśmy teraz
grzesznikami. Powrót do krzyża W spowiedzi ma również miejsce utorowanie drogi do krzyża. Korzeniem wszelkiego grzechu jest pycha, superbia [81]. Chcę być tylko dla siebie, mam prawo do siebie samego, do mojej nienawiści i do mojej żądzy, do mego życia i do mojej śmierci. Duch i ciało człowieka są rozpalone przez pychę, człowiek bowiem właśnie w swej pysze chce być jak Bóg. Spowiedź przed bratem jest najgłębszym upokorzeniem, boli i pomniejsza, uderza z całą mocą w pychę. Stanąć przed bratem jako grzesznik - to też wstyd nie do zniesienia. W wyznaniu konkretnych grzechów umiera stary człowiek, umiera w bólach upokarzającą śmiercią na oczach brata. Ponieważ tak trudne jest to upokorzenie, sądzimy wciąż, że potrafimy się wymigać od spowiedzi przed bratem. Nasze oczy są tak zaciemnione, iż nie dostrzegają już obietnicy i chwały związanej z tym upokorzeniem. To przecież nikt inny, jak sam Jezus Chrystus - za nas - umarł publicznie upokarzającą śmiercią grzesznika; nie wstydził się tego, że jako złoczyńca został za nas ukrzyżowany; to przecież nic innego, jak wspólnota z Jezusem Chrystusem wprowadza nas w upokarzające umieranie przy spowiedzi, abyśmy prawdziwie uczestniczyli w Jego krzyżu. Krzyż Jezusa Chrystusa niszczy wszelką pychę. Nie znajdziemy krzyża Jezusowego, gdy będziemy się wstydzili dojść tam, gdzie go można znaleźć, mianowicie jeżeli nie dojdziemy do publicznej śmierci grzesznika; wzdragamy się też wziąć krzyż na ramiona, gdy wstydzimy się wziąć na siebie upokarzającą śmierć grzesznika w spowiedzi. W spowiedzi przebijamy się do prawdziwej wspólnoty krzyża Chrystusowego; w spowiedzi potwierdzamy nasz krzyż. W głęboko duchowo-cielesnym bólu upokorzenia przed bratem, to znaczy przecież: przed Bogiem, przyjmujemy krzyż Jezusa jako nasz ratunek i nasze uszczęśliwienie. Stary człowiek umiera, ale nad nim odniósł zwycięstwo Bóg. I teraz mamy swój udział w zmartwychwstaniu Chrystusa i w życiu wiecznym. Powrót do nowego życia W spowiedzi ma też miejsce torowanie drogi do nowego życia. Gdzie grzech zostaje znienawidzony, wyznany i odpuszczony, tam też nastąpiło zerwanie z przeszłością. "To, co dawne, minęło" (2 Kor 5, 17). Gdzie jednak zerwano z grzechem, tam jest nawrócenie. Spowiedź to nawrócenie. Oto wszystko stało się nowe" (2 Kor 5, 17). Chrystus uczynił z nami nowy początek. Jak pierwsi uczniowie na głos Jezusa wszystko zostawili i poszli za Nim, tak samo chrześcijanin w spowiedzi pozostawia wszystko i idzie za Chrystusem. Spowiedź to naśladowanie. Rozpoczęło się życie z Jezusem Chrystusem i Jego wspólnotą. "Nie zazna szczęścia, kto błędy swe ukrywa; kto je wyznaje, porzuca - ten miłosierdzia dostąpi" (Prz 28, 13). W spowiedzi chrześcijanin zaczyna swe grzechy porzucać. Panowanie grzechów zostało przełamane. Od tego momentu chrześcijanin odnosi zwycięstwo za zwycięstwem. Co stało się z nami w czasie chrztu, to jest nam ofiarowane na nowo w spowiedzi. Jesteśmy przeniesieni z ciemności do królestwa Jezusa Chrystusa. To jest radosna nowina. Spowiedź jest odnowieniem radości chrzcielnej. "Płacz nadchodzi z wieczora, a rankiem okrzyki radości" (Ps 30, 6). Boże przebaczenie W spowiedzi odbywa się też torowanie drogi do pewności [82]. Od czego to zależy, iż często wyznanie grzechów przychodzi nam łatwiej przed Bogiem niż przed bratem? Bóg jest święty i bez grzechu, jest sędzią sprawiedliwym zła i wrogiem wszelkiego nieposłuszeństwa. Brat natomiast jest - jak my - grzesznikiem i zna noc ukrytych grzechów z własnego doświadczenia. Czyż więc droga do brata nie powinna być łatwiejsza niż droga do świętego Boga? Jeżeli jednak wygląda to u nas inaczej, trzeba zapytać, czy tym naszym wyznaniem grzechów przed Bogiem nie oszukiwaliśmy często samych siebie, czy nie wyznawaliśmy tych grzechów przed samym sobą i tak samo sami sobie ich nie odpuszczaliśmy. A nasze niezliczone powtórne upadki, nasza bezsilność w posłuszeństwie chrześcijańskim - czyż przypadkiem nie tym są spowodowane, iż żyjemy własnym przebaczeniem, a nie rzeczywistym przebaczeniem naszych grzechów? Samoprzebaczenie nie może doprowadzić nigdy do zerwania z grzechem, to może uczynić jedynie samo - osądzające i ułaskawiające - słowo Boga. Któż nam tutaj da pewność, że w wyznaniu i odpuszczeniu naszych grzechów mamy do czynienia nie z samym sobą, lecz z Bogiem żywym? Tę pewność ofiaruje nam Bóg przez brata. Brat rozrywa krąg samozakłamania. Kto wyznaje grzechy swoje przed bratem, ten wie, że nie obstaje tutaj przy sobie; ten wie, że w rzeczywistości brata doświadcza obecności Boga. Jak długo w wyznaniu moich grzechów pozostaje przy sobie samym, tak długo pozostaje wszystko w ciemnościach; wobec brata potrzeba grzech wystawić na światło dzienne. Ponieważ grzech musi być kiedyś postawiony w świetle, dlatego lepiej jest, jeżeli to stanie się dzisiaj między mną a bratem, niż miałoby się to stać w dzień ostatni w jasności sądu ostatecznego. To jest łaska, że możemy przed bratem wyznać nasze grzechy. To jest oszczędzenie nam okropności sądu ostatecznego. Po to został mi dany brat, abym przez niego już tutaj był pewny rzeczywistości Boga w Jego sądzie i w Jego łasce. Jak wyznanie mych grzechów pozbawione zostanie oszukiwania samego siebie tam, gdzie dokonane jest przed bratem, tak samo obietnica odpuszczenia jest pewna dopiero tam, gdzie brat mi udziela tego odpuszczenia na zlecenie i w imieniu Pana Boga. Dla pewności Bożego przebaczenia ofiarował nam Bóg spowiedź. Wyznanie grzechów Właśnie z powodu tej pewności chodzi w
spowiedzi o wyznanie konkretnych grzechów. Ogólnym
wyznaniem grzechów ludzie lubią się sami usprawiedliwiać.
Całkowitego zagubienia i zepsucia natury ludzkiej doświadczę jedynie na
moich określonych grzechach, o ile w ogóle to doświadczenie jest
moim udziałem. Przeegzaminowanie siebie według dziesięciu przykazań
będzie dlatego dobrym przygotowaniem do spowiedzi. Inaczej może się tak
stać, iż także podczas spowiedzi pozostanę obłudnikiem i nie otrzymam
pocieszenia. Jezus miał do czynienia z ludźmi - z celnikami i
prostytutkami - których grzechy były jawne. Ci wiedzieli, za co
potrzebują przebaczenia, i przyjmowali je jako odpuszczenie ich
szczególnego grzechu. Niewidomego Bartymeusza pyta Jezus: "Co
chcesz, abym ci uczynił?" [83] Na to pytanie przed spowiedzią musimy
znać jasną odpowiedź. Również my otrzymujemy w spowiedzi
odpuszczenie określonych grzechów, jakie tutaj ujrzą światło, a
przez to odpuszczenie wszystkich naszych grzechów, tych
rozpoznanych i nie rozpoznanych. Spowiednik Przed kim należy się spowiadać? Każdy brat - według obietnicy Jezusa - może się stać dla drugiego spowiednikiem. Ale czy każdy nas zrozumie? Może ktoś stoi w swym życiu chrześcijańskim tak wysoko ponad nami, że nasz osobisty grzech nie znajdzie u niego zrozumienia. Kto żyje pod krzyżem Jezusa, kto rozpoznał w krzyżu Jezusa przepastną bezbożność wszystkich ludzi i własnego serca, dla tego żaden grzech nie jest obcy. Kto raz wystraszył się okropności własnych grzechów, które przybiły Jezusa do krzyża, ten nie przerazi się już nawet najcięższym grzechem brata. Taki człowiek zna serce człowiecze z krzyża Jezusa; wie, jak ono całkowicie jest zagubione w grzechach i słabościach, jak ono błądzi po drogach grzechu; ale też wie, jak ono jest przyjmowane w łasce i miłosierdziu. Jedynie brat pod krzyżem może słuchać mojej spowiedzi. Spowiednika nie czyni doświadczenie życiowe, ale doświadczenie krzyża. Najbardziej doświadczony znawca ludzi wie nieskończenie mniej o człowieczym sercu niż prosty chrześcijanin żyjący pod krzyżem Jezusa. Największa psychologiczna wiedza, największe uzdolnienia i największe doświadczenie nie pojmą nigdy jednego: co to jest grzech. Taka wiedza zna; owszem, ludzkie biedy, słabości i zawody, ale nie zna bezbożności człowieka. Dlatego też nie wie, że człowiek sam ginie z powodu swego grzechu, ale też sam - przez odpuszczenie - może zostać uratowany. To wie tylko chrześcijanin. Przed psychologiem mogę być tylko chory; przed bratem chrześcijaninem mogę być grzesznikiem. Psycholog musi moje serce dopiero zbadać, i tak nigdy nie dotrze do jego głębi; brat wie: tutaj przychodzi grzesznik jak ja, bezbożnik, który chce się wyspowiadać i uzyskać Boże przebaczenie. Psycholog patrzy na mnie, jakby był bogiem [85]; brat widzi mnie przed sądzącym i miłosiernym Bogiem w krzyżu Jezusa Chrystusa [86]. Jeżeli stronimy od spowiedzi, to nie z powodu braku znajomości psychologii, lecz z powodu braku miłości do ukrzyżowanego Jezusa Chrystusa. W codziennym poważnym obcowaniu z krzyżem Chrystusa opuszcza chrześcijanina duch ludzkiego sądzenia i tępej pobłażliwości, a przychodzi duch Bożej surowości i Bożej miłości. Śmierć grzesznika przed Bogiem i życie ze śmierci przez łaskę - to jego codzienna rzeczywistość. Tak więc braci kocha on miłością miłosiernego Boga, która prowadzi przez śmierć grzesznika do życia dziecka Bożego. Kto może słuchać naszej spowiedzi? Ten, kto sam żyje pod krzyżem. Gdzie żywe jest słowo o Ukrzyżowanym, tam też jest miejsce na spowiedź. Zagrożenia Wspólnota chrześcijańska, która praktykuje spowiedź, musi się strzec przed dwoma zagrożeniami. Pierwsze odnosi się do spowiedników. Nie jest dobrze, jeżeli jeden spowiednik "obsługuje" wszystkich. Zbyt łatwo zostanie wówczas przeciążony, a spowiedź może się stać pustym działaniem, które może spowodować nadużycie spowiedzi do praktykowania autokratycznej władzy nad duszami. Aby uniknąć tego niesamowitego niebezpieczeństwa, niech się nikt nie waży słuchać spowiedzi, kto sam się nie spowiada. Tylko upokorzony może bez szkody dla siebie słuchać spowiedzi brata. Drugie zagrożenie odnosi się do penitentów. Niech każdy spowiadający się strzeże swej duszy (ze względu na jej zbawienie), aby jego spowiedź nie stała się nigdy jakimś pobożnym dziełem. Wówczas stanie się ona ostatecznym, najobrzydliwszym i najbardziej bezwstydnym wydaniem serca na łup; stanie się rozkoszną paplaniną. Spowiedź jako dzieło pobożne - to myśl diabelska. W przepaść spowiedzi winniśmy wchodzić odważnie jedynie ze względu na ofertę Bożej łaski, Bożej pomocy i Bożego przebaczenia; jedynie ze względu na obietnicę absolucji trzeba nam się spowiadać. Spowiedź jako dzieło jest duchową śmiercią; spowiedź ze względu na obietnicę jest życiem. Jedynym celem i powodem spowiedzi jest odpuszczenie grzechów. Wspólnota eucharystyczna Aczkolwiek spowiedź - sama w sobie - jest z
pewnością całościowym działaniem w imię Chrystusa i we
wspólnocie praktykowana jest tak często, jak tego wymaga
potrzeba, to jednak służy ona wspólnocie chrześcijańskiej
szczególnie jako przygotowanie do wspólnej Wieczerzy
Pańskiej. Chrześcijanie - pojednani z Bogiem i ludźmi - pragną przyjąć
ciało i krew Jezusa Chrystusa. Przykazanie Jezusa powiada, że nikt nie
może przyjść do ołtarza, jeżeli wpierw nie pojednał się ze swoim bratem
[87]. Jeżeli to przykazanie odnosi się do każdej służby Bożej, do
każdej modlitwy, to przy przyjmowaniu Sakramentu ma znaczenie
pierwszorzędne. W przeddzień wspólnej Wieczerzy Pańskiej bracia
zbiorą się na wspólną modlitwę i jeden wyprosi u drugiego
przebaczenie popełnionych niesprawiedliwości. Nikt nie podejdzie dobrze
przygotowany do stołu Pana, gdy ominie tę drogę do brata. Jeżeli bracia
pragną razem przyjąć łaskę Bożą w Sakramencie, to trzeba skończyć z
wszelkim gniewem, sporem, zazdrością, złym plotkowaniem i działaniem
antybraterskim. Przeproszenie brata to jednak jeszcze nie spowiedź, a
tylko ona jest wyraźnym przykazaniem Jezusa. Przygotowanie do Wieczerzy
Pańskiej obudzi także u każdego brata pragnienie całkowitej pewności
odpuszczenia określonych grzechów, które go napawają
lękiem i udręką i które zna tylko Bóg. Temu pragnieniu
wychodzi naprzeciw oferta spowiedzi i absolucji. Gdzie wielki jest
strach i nędza własnego grzechu, gdzie poszukuje się pewności
przebaczenia, tam jesteśmy w imię Jezusa zaproszeni do spowiedzi. Co
Jezusowi zarzucano jako bluźnierstwo - mianowicie to, że odpuszcza
grzechy - to ma teraz miejsce w braterskiej wspólnocie mocą
obecności Jezusa Chrystusa. W imię Jezusa, Trójjedynego Boga,
jeden przebacza drugiemu je o grzechy, a u aniołów w niebie
panuje radość z grzesznika, który się nawraca. Tak czas
przygotowania do Wieczerzy Pańskiej zostanie wypełniony przez
napomnienie braterskie, pociechę, modlitwy, lęk i radość. Przypisy: |
Home | Z Katechizmu | Stałe Konfesjonały | Literatura | Porady | Inne |