Wprowadzenie
Część pierwsza - Nawrócenie i pojednanie
obowiązkiem i zadaniem Kościoła
Rozdział pierwszy - Przypowieść o
pojednaniu
Rozdział drugi - U źródeł pojednania
Rozdział trzeci - Inicjatywa Boga i
posługa Kościoła
Część druga - Miłość większa niż
grzech
Rozdział pierwszy - Tajemnica grzechu
Rozdział drugi - Mysterium pietas
Część trzecia - Duszpasterstwo pokuty i
pojednania
Rozdział pierwszy - Środki i drogi
prowadzące do pokuty i pojednania
Rozdział drugi - Sakrament pokuty i
pojednania
Rozdział drugi - Sakrament pokuty i
pojednania (dalszy ciąg)
Zakończenie
|
DUSZPASTERSTWO POKUTY I POJEDNANIA
Głoszenie pokuty i pojednania
23.
Nakłanianie ludzkiego serca do nawrócenia i pokuty oraz ofiarowanie mu daru pojednania
zawiera się w naturze misji Kościoła, kontynuatora zbawczego dzieła swego Boskiego
Założyciela. Misja ta nie ogranicza się do stwierdzeń teoretycznych i ukazywania
pozbawionego skutecznej mocy ideału etycznego, lecz nastawiona jest na wyrażenie się w
ściśle określonej posłudze w zakresie konkretnej praktyki pokuty i pojednania.
Tę posługę, opartą na wyżej przedstawionych zasadach wiary i nimi
oświetloną, skierowaną ku określonym celom i podtrzymywaną przez odpowiednie środki,
możemy nazwać duszpasterstwem pokuty i pojednania Jego punktem wyjścia jest przekonanie
Kościoła, że człowiek, ku któremu kieruje się każda forma duszpasterstwa, a
zwłaszcza duszpasterstwo pokuty i pojednania, jest człowiekiem naznaczonym przez grzech,
którego wymowny obraz można odnaleźć w królu Dawidzie. Upomniany przez proroka
Natana, uznaje on swoją nikczemność i wyznaje: "Zgrzeszyłem wobec Pana"[115]
oraz oświadcza: "Uznaję . moją nieprawość, a grzech mój jest zawsze przede
mną"[116]; ale także prosi: "Pokrop mnie hizopem, a stanę się czysty, obmyj
mnie, a nad śnieg wybieleję"[117] i otrzymuje odpowiedź Bożego miłosierdzia:
"Pan odpuszcza ci też twój grzech - nie umrzesz"[118].
Kościół staje zatem przed człowiekiem - i przed całym Judzkim
światem - zranionym przez grzech i dotkniętym w tym, co stanowi najgłębsze wnętrze
jego jestestwa, ale który równocześnie pobudzony jest nieodpartym pragnieniem
uwolnienia się od grzechu; a gdy chodzi o chrześcijan, świadomy, że tajemnica
pobożności, Chrystus Pan, już działa w nim i w świecie mocą Odkupienia.
Wykonywana przez Kościół posługa jednania winna zatem rozwijać
się zgodnie z tym wewnętrznym związkiem, łączącym ściśle przebaczenie i
odpuszczenie grzechu każdego człowieka z podstawowym i pełnym pojednaniem ludzkości,
dokonanym przez Odkupienie. Ten związek pozwala nam zrozumieć, że jeśli grzech jest
przyczyną podziału - podziału między człowiekiem a Stwórcą, podziału w sercu i w
jestestwie człowieka, podziału pomiędzy jednostkami i grupami ludzkimi, podziału
pomiędzy człowiekiem i światem stworzonym przez Boga - to tylko nawrócenie z grzechu
może doprowadzić do głębokiego i trwałego pojednania. wszędzie tam, dokąd
wtargnął podział.
Nie ma potrzeby powtarzania tego, co już powiedziałem o ważności
"posługi jednania"[119], o odpowiednim duszpasterstwie, które je
urzeczywistnia w świadomości i życiu Kościoła. Kościół nie byłby sobą i nie
spełniłby swej niezbywalnej funkcji, gdyby nie głosił jasno i z mocą, w czas i nie w
czas, "słowa jednania"[120] i nie ofiarowywał światu daru jednania. Wypada
jednak powtórzyć, że tak rozumiana kościelna posługa jednania rozciąga się poza
granice Kościoła, na cały świat.
Mówić więc o duszpasterstwie pokuty i pojednania to znaczy
odwoływać się do całości zadań spoczywających na Kościele, na wszystkich jego
poziomach, w odniesieniu do tych dwóch rzeczyvistości. W sposób bardziej konkretny
mówić o tym duszpasterstwie to przypominać praktyczne poczynania, poprzez które
Kościół, za pośrednictwem wszystkich i każdej ze swych części - pasterzy i
wiernych, na wszystkich poziomach, we wszystkich środowiskach i wszystkimi dostępnymi
sobie środkami - słowem, czynem, nauczaniem i modlitwą - prowadzi pojedynczych ludzi
czy też całe grupy ku prawdziwej pokucie i w ten sposób wprowadza ich na drogę
pełnego pojednania.
Ojcowie Synodu, jako przedstawiciele swoich braci biskupów,
przewodników powierzonego im ludu, zajęli się sprawą tego duszpasterstwa w jego
aspektach najbardziej praktycznych i konkretnych. Zbierając owoce ich poszukiwań i
doświadczeń, pragnę podjąć ten głos, przyłączając się do ich niepokojów i
nadziei, i umocnić ich w wytyczaniu i realizacji odpowiednich programów. Oby odnaleźli
oni w tej części Adhortacji Apostolskiej wkład, jaki wnieśli w Synod; wkład, który
pragnę poprzez ten Dokument udostępnić całemu Kościołowi.
Chcę więc skupić uwagę na istotnych zadaniach duszpasterstwa pokuty
i pojednania, uwypuklając, wraz z całym Zgromadzeniem Synodu, dwa następujące punkty:
1. Środki, jakimi posługuje się Kościół, i drogi, jakimi zmierza do rozkrzewienia
pokuty i pojednania. 2. Sakrament pokuty i pojednania.
ŚRODKI I DROGI PROWADZĄCE DO POKUTY I POJEDNANIA
24.
W krzewieniu pokuty i pojednania Kościół ma przede wszystkim do dyspozycji dwa środki,
powierzone mu przez samego Założyciela: katechezę i Sakramenty. Ich zastosowanie,
zawsze uważane przez Kościół za całkowicie zgodne z wymogami jego zbawczej misji,
równocześnie odpowiadające wymogom i duchowym potrzebom ludzi wszystkich czasów, może
posiadać formy i sposoby stare i nowe; spośród nich warto tu przypomnieć w sposób
szczególny to, co za moim Poprzednikiem, Pawłem VI, możemy nazwać metodologią
dialogu.
Dialog
25.
Dialog stanowi dla Kościoła w pewnym sensie środek, a nade wszystko sposób
wypełniania jego działalności w świecie współczesnym.
Sobór Watykański II bowiem, stwierdziwszy, że "Kościół na
mocy swego posłannictwa, nakazującego mu oświecać orędziem ewangelicznym cały świat
i zespolić wszystkich ludzi . w jedność Ducha, staje się znakiem owego braterstwa,
które pozwala na szczery dialog i taki dialog utrwala", dodaje, że Kościół
winien dbać o to, by coraz "owocniejsza była wymiana poglądów między wszystkimi,
którzy tworzą jeden Lud Boży"[121], oraz że do Kościoła należy
"nawiązywanie dialogu ze społecznością ludzką"[122].
Mój Poprzednik, Paweł VI, poświęcił sprawie dialogu znaczną
część swojej pierwszej Encykliki, Ecclesiam suam, w której określa go i wymownie
charakteryzuje jako dialog zbawczy[123].
Kościół bowiem posługuje się metodą dialogu, aby lepiej
prowadzić ludzi - którzy przez chrzest i wyznanie wiary uważają się za członków
wspólnoty chrześcijańskiej, oraz tych, którzy są poza nią - do nawrócenia i pokuty
na drodze dogłębnej odnowy sumienia i życia w świetle tajemnicy odkupienia i
zbawienia, dokonanego przez Chrystusa oraz powierzonego posłudze Kościoła. Autentyczny
dialog jest zatem skierowany przede wszystkim ku odrodzeniu każdego poprzez wewnętrzne
nawrócenie i pokutę, zawsze jednak z zachowaniem głębokiego szacunku dla sumienia, z
cierpliwością i stopniowo, co jest nieodzowne w warunkach, w jakich żyją ludzie
naszych czasów.
Dialog duszpasterski prowadzony w perspektywie pojednania jest także
dzisiaj podstawowym obowiązkiem Kościoła w różnych środowiskach i na różnych
poziomach.
Kościół rozwija przede wszystkim dialog ekumeniczny, to znaczy
między Kościołami i Wspólnotami kościelnymi, które odwołują się do wiary w
Chrystusa, Syna Bożego i jedynego Odkupiciela, oraz dialog z innymi wspólnotami ludzi,
którzy szukają Boga i pragną pozostawać z Nim w łączności.
U podstaw owego dialogu z innymi Kościołami i Wspólnotami
kościelnymi, a także innymi religiami, jako warunek jego wiarygodności i skuteczności,
winien znaleźć się szczery wysiłek stałego i odnowionego dialogu wewnątrz samego
Kościoła katolickiego. Kościół ten jest świadomy, iż ze swojej natury jest
sakramentem powszechnej komunii miłości[124]; ale także jest świadom istniejących w
jego łonie napięć, mogących stać się czynnikami podziału.
To gorące, podyktowane troską wezwanie do dialogu, rzucone już przez
mego Poprzednika, z okazji Roku Świętego 1975[125], jest aktualne i w obecnym czasie.
Aby przezwyciężyć konflikty i sprawić, by zwykłe napięcia nie szkodziły jedności
Kościoła, musimy wszyscy stanąć wobec Słowa Bożego i odrzuciwszy własne subiektywne
zapatrywania, szukać prawdy tam, gdzie się ona znajduje, to jest w samym Słowie Bożym
i w jego autentycznej interpretacji podawanej przez Magisterium Kościoła. W tym świetle
wysłuchanie wzajemnych opinii, szacunek i wstrzymanie się od jakichkolwiek pospiesznych
sądów, cierpliwość, umiejętność ustrzeżenia się przed podporządkowaniem wiary,
która jednoczy, różnym poglądom, modzie, wyborom ideologicznym, które dzielą -
stanowią przymioty dialogu, który - wewnątrz Kościoła - winien być wytrwały,
chętny, szczery. Jest rzeczą jasną, że dialog nie byłby i nie stałby się czynnikiem
pojednania bez uwzględnienia i przyjęcia nauki Urzędu Nauczycielskiego Kościoła.
Tak czynnie zaangażowany w poszukiwanie własnej jedności
wewnętrznej, Kościół katolicki może kierować wezwanie do pojednania - jak to już
czyni od dawna - do innych Kościołów, z którymi nie jest w pełnej jedności, a także
do innych religii, a nawet do tych, którzy poszukują Boga szczerym sercem.
W świetle Soboru i Nauczania moich Poprzedników, które przejąłem
jako cenne dziedzictwo, i które usiłuję zachować i pełnić, mogę stwierdzić, że
Kościół katolicki we wszystkich swych warstwach angażuje się lojalnie w dialog
ekumeniczny, bez łatwego optymizmu, ale i bez nieufności, bez wahania czy zwlekania.
Podstawowymi zasadami, którymi stara się kierować w prowadzeniu tego dialogu są: z
jednej strony - przekonanie, że tylko ekumenizm duchowy, czyli oparty na wspólnej
modlitwie i na wspólnej uległości jedynemu Panu, pozwoli szczerze i poważnie
odpowiedzieć na inne wymogi działalności ekumenicznej[126]; z drugiej strony -
przekonanie, że pewien łatwy irenizm w dziedzinie doktryny, zwłaszcza dogmatycznej,
mógłby doprowadzić do jakiejś formy powierzchownego i niestałego współżycia, a nie
do jedności głębokiej i trwałej, jakiej wszyscy pragniemy. Jedność ta nastąpi w
godzinie zamierzonej przez Opatrzność Bożą; Kościół katolicki wie jednak, że aby
godzina ta nastąpiła, musi on być otwarty i wrażliwy na "dobra naprawdę
chrześcijańskie płynące ze wspólnej ojcowizny, które się znajdują u braci od nas
odłączonych"[127], ale także i to, że podstawą lojalnego i konstruktywnego
dialogu są: jasność sformułowań, wierność i trwanie przy wierze przekazanej i
określonej w nieprzerwanej tradycji swego Magisterium. Pomimo zagrożenia, a nawet
pewnego defetyzmu i nieuniknionej powolności, której nigdy nie usunie się drogą
pospiesznych działań, Kościół katolicki wraz ze wszystkimi innymi Braćmi
chrześcijanami nie przestaje poszukiwać dróg jedności oraz starać się o nawiązanie
szczerego dialogu z wyznawcami innych religii. Oby ten dialog między religiami
doprowadził do przezwyciężenia wszelkiej wrogości, nieufności, wzajemnego potępiania
czy nawet wzajemnych zniewag, co stanowi wstępny warunek spotkania przynajmniej w wierze
w jednego Boga i w pewności życia wiecznego dla nieśmiertelnej duszy. Dałby Bóg, aby
dialog ekumeniczny prowadził zwłaszcza do szczerego pojednania wokół tego wszystkiego,
co z Kościołami chrześcijańskimi jest nam już wspólne: wiara w Jezusa Chrystusa,
Syna Bożego, który stał się człowiekiem, Zbawiciela i Pana, słuchanie Słowa
Bożego, zgłębianie Objawienia, Sakrament Chrztu świętego.
Na tyle, na ile Kościół jest zdolny urzeczywistniać czynną zgodę
- jedność w różnorodności - w swoim własnym łonie, być świadkiem i pokornym
sprawcą pojednania z innymi Kościołami i Wspólnotami kościelnymi oraz z innymi
religiami, staje się on, według pełnej wymowy definicji św. Augustyna "światem
pojednanym"[128]. Wówczas może on stać się znakiem pojednania w świecie i dla
świata.
Świadomy niezmiernej powagi sytuacji wywołanej przez siły podziału
i wojny, która stanowi dziś wielkie zagrożenie nie tylko dla równowagi i harmonii
między narodami, ale dla samego przetrwania ludzkości, Kościół czuje się
zobowiązany do zaofiarowania i zaproponowania właściwej mu współpracy dla
przezwyciężenia konfliktów i przywrócenia zgody.
Złożony i delikatny jest dialog pojednania, w który angażuje się
Kościół, przede wszystkim przez działalność Stolicy Apostolskiej i różnych jej
Organów. Stolica Apostolska usiłuje zarówno interweniować u rządów państw oraz
osób odpowiedzialnych w różnych instancjach międzynarodowych, jak i przyłączać się
do nich, prowadząc z nimi dialog lub zachęcając ich do dialogu między sobą na rzecz
pojednania pośród licznych konfliktów. Kościół czyni to nie dla celów ubocznych czy
ukrytych interesów - ponieważ ich nie ma - lecz "z humanitarnej troski"[129],
oddając swą instytucjonalną strukturę i swój szczególny autorytet moralny na
służbę zgody i pokoju. Czyni to w przekonaniu, że jak "podczas wojny dwie strony
powstają jedna przeciwko drugiej", tak "gdy chodzi . o pokój zawsze i
koniecznie obydwie strony muszą czuć się zaangażowane", i "w ten sposób
odnajduje się prawdziwy sens dialogu na rzecz pokoju"[130].
W dialog na rzecz pojednania Kościół angażuje się także poprzez
biskupów według właściwej im kompetencji i zakresu odpowiedzialności, działających
indywidualnie, kiedy kierują swymi Kościołami lokalnymi, lub skupionych w Konferencjach
Biskupów przy współpracy kapłanów i wszystkich członków Wspólnot
chrześcijańskich. Spełniają oni dobrze swe zadania, gdy popierają ów konieczny
dialog oraz mówią o ludzkich i chrześcijańskich wymaganiach pojednania i pokoju. W
łączności ze swymi Pasterzami także świeccy, dla których "polem właściwym .
ewangelizacyjnej aktywności jest szeroka i bardzo złożona dziedzina polityki, życia
społecznego, gospodarki . stosunków międzynarodowych"[131], są powołani do
bezpośredniego angażowania się w dialog lub w popieranie dialogu na rzecz pojednania.
Przez nich działa jednak Kościół i również w ten sposób spełnia swoją posługę
jednania.
W odrodzeniu serc poprzez nawrócenie i pokutę tkwi podstawowa
przesłanka i pewny fundament każdej trwałej odnowy społecznej i pokoju między
narodami.
Trzeba jeszcze wyraźnie podkreślić, że dla Kościoła i jego
członków dialog ten, w jakiejkolwiek rozwija się formie - a są i mogą one być bardzo
różne, ponieważ samo pojęcie dialogu ma wartość analogiczną - nie może nigdy mieć
za punkt wyjścia postawy obojętnej wobec prawdy, lecz winien ją ukazywać ze spokojem i
poszanowaniem dla rozumu i sumienia innych. Dialog na rzecz pojednania nie może nigdy
zastąpić czy osłabić głoszenia ewangelicznej prawdy, która posiada swój dokładnie
określony cel: nawrócenie z grzechu oraz komunię z Chrystusem i z Kościołem; lecz ma
on służyć przekazywaniu tej prawdy i urzeczywistnianiu jej poprzez środki pozostawione
przez Chrystusa Kościołowi w duszpasterstwie pojednania: katechezę i pokutę.
Katecheza
26.
W tym rozległym zakresie działania, w którym Kościół spełnia swoją misję przy
pomocy dialogu, duszpasterstwo pokuty i pojednania zwraca się do członków Kościoła
przede wszystkim w stosownej katechezie dotyczącej dwóch odrębnych i wzajemnie się
uzupełniających rzeczywistości, do których Ojcowie Synodalni przywiązywali
szczególną wagę i które uwydatnili w kilku końcowych Propositiones: pokuty i
pojednania. Pierwszym środkiem, który należy stosować, jest więc katecheza.
U korzenia tego słusznego zalecenia Synodu znajduje się podstawowe
założenie, że to, co duszpasterskie, nie przeciwstawia się temu, co doktrynalne, ani
też działalność duszpasterska nie może pomijać treści doktrynalnej, z której
przecież czerpie swą zawartość i realne znaczenie. Otóż, jeśli Kościół jest
"filarem i podporą prawdy"[132] oraz jeśli jest postawiony w świecie jako
Matka i Nauczycielka, to jakże mógłby zaniechać zadania nauczania prawdy, będącej
drogą życia?
Od Pasterzy Kościoła oczekuje się przede wszystkim katechezy o
pojednaniu. Nie może ona nie opierać się na nauczaniu biblijnym, zwłaszcza
nowotestamentalnym, odnoszącym się do konieczności odbudowania przymierza z Bogiem w
Chrystusie Odkupicielu i Sprawcy pojednania, a w świetle i poprzez rozszerzenie tej nowej
komunii oraz przyjaźni - odnoszącym się do konieczności pojednania z bratem, nawet za
cenę opóźnienia w złożeniu daru[133]. Jezus kładzie wielki nacisk na pojednanie
braterskie: na przykład wtedy, gdy zachęca do nadstawienia drugiego policzka temu, kto
nas uderzył i do oddania płaszcza temu, kto nam zabrał suknię[134], a także gdy wpaja
prawo przebaczenia: przebaczenia, które każdy otrzymuje w takiej mierze, w jakiej sam
umie przebaczać[135]; przebaczenia, którego trzeba udzielić również
nieprzyjaciołom[136]; przebaczenia, którego trzeba udzielić siedemdziesiąt siedem
razy[137], czyli praktycznie bez żadnego ograniczenia. Takie, możliwe do
urzeczywistnienia jedynie w klimacie prawdziwie ewangelicznym, są warunki szczerego
pojednania zarówno między poszczególnymi ludźmi, jak i między rodzinami,
wspólnotami, narodami i ludami. Z tych danych biblijnych dotyczących pojednania
wywodzić się będzie naturalnie katecheza teologiczna, łącząca w jednej syntezie
także te elementy psychologii, socjologii i innych nauk ludzkich, które mogą
posłużyć wyjaśnieniu sytuacji, dobremu postawieniu problemów, przekonaniu słuchaczy
czy czytelników do podjęcia konkretnych decyzji.
Od Pasterzy Kościoła oczekuje się także katechezy o pokucie. Tutaj
również bogactwo biblijnego orędzia winno być dla niej źródłem. Podkreśla ono w
pokucie nade wszystko wartość nawrócenia, który to termin jest tłumaczeniem greckiego
słowa metanoia[138], dosłownie oznaczającego przyzwolenie na przemianę ducha, która
ma go skierować ku Bogu. Są to zresztą dwa podstawowe elementy nauki płynącej z
przypowieści o synu zagubionym i odnalezionym: "zastanowienie się nad
sobą"[139] i decyzja powrotu do ojca. Nie jest możliwe pojednanie bez przyjęcia
tych podstawowych dla nawrócenia postaw, a katecheza winna wyjaśnić je przy pomocy
pojęć i terminów dostosowanych do wieku i różnych warunków kulturalnych, moralnych i
społecznych.
Jest to pierwsze znaczenie pokuty, które łączy się z drugim: pokuta
oznacza również skruchę. Dwa znaczenia słowa metanoia występują w znamiennym
upomnieniu Jezusa: "Jeśli brat twój . żałuje, przebacz mu! I jeśliby siedem razy
na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc:,
przebacz mu!".[140] Dobra katecheza ukaże, iż skrucha, tak jak nawrócenie, nie
będąc tylko uczuciem powierzchownym, jest prawdziwą przemianą duszy.
W trzecim znaczeniu pokuta jest przechodzeniem wymienionych poprzednio
postaw nawrócenia i skruchy w gest ujawniający się na zewnątrz: jest czynieniem
pokuty. Znaczenie to jest łatwo wyczuwalne w terminie metanoia użytym, w opisie
synoptyków[141], przez św. Jana Chrzciciela. Czynić pokutę znaczy przede wszystkim
przywrócić równowagę i harmonię zburzoną przez grzech, zmienić kierunek
postępowania także kosztem ofiary.
Jednym słowem, najpełniejsza i możliwie adekwatna katecheza o
pokucie jest nieodzowna w czasach takich jak nasze, w których dominujące w psychologii i
zachowaniu społecznym poglądy są przeciwieństwem pokuty w jej potrójnym, wyżej
omówionym znaczeniu: współczesnemu człowiekowi przychodzi trudniej niż kiedykolwiek
uznanie własnych błędów i decyzja zawrócenia z drogi, aby po naprawieniu błędów
podjąć wędrówkę na nowo; dzisiejszy człowiek bardzo niechętnie mówi:
"żałuję" czy "przykro mi"; wydaje się, że instynktownie, a
często bardzo stanowczo odrzuca to wszystko, co jest pokutą w sensie ofiary przyjętej i
praktykowanej dla naprawienia grzechu. Chciałbym tu podkreślić, że praktyka pokutna
Kościoła, aczkolwiek od pewnego czasu złagodzona, nie może jednak być zaniechana bez
wielkiej szkody zarówno dla wewnętrznego życia chrześcijan i wspólnoty Kościoła,
jak i dla skuteczności ich oddziaływania misyjnego. Zdarza się, że niechrześcijanie
są zaskoczeni znikomością świadectwa prawdziwej pokuty ze strony uczniów Chrystusa.
Jest zresztą jasne, że pokuta chrześcijańska będzie wtedy autentyczna, gdy będzie
wypływała z miłości, a nie jedynie z lęku; gdy będzie polegała na poważnym
wysiłku ukrzyżowania "starego człowieka", aby mógł się narodzić
"nowy" za sprawą Chrystusa; gdy będzie naśladowaniem Chrystusa, który
będąc niewinny wybrał drogę ubóstwa, cierpliwości, surowości i, można powiedzieć,
drogę życia pokutnego.
Od Pasterzy Kościoła oczekuje się ponadto - o czym przypomniał
Synod - katechezy poświęconej sumieniu i jego kształtowaniu. To także jest tematem
bardzo aktualnym, bowiem we wstrząsach, jakim podlega kultura naszych czasów, to
sanktuarium wewnętrzne, czyli najgłębsze "ja" człowieka, jego sumienie
często bywa atakowane, wystawiane na próbę, burzone i zaciemniane. Do mądrej katechezy
o sumieniu można znaleźć cenne wskazania tak u Doktorów Kościoła, jak i w teologii
Soboru Watykańskiego II, a szczególnie w dwóch dokumentach: o Kościele w świecie
współczesnym[142] i o wolności religijnej[143]. Na ten sam temat często zabierał
głos Papież Paweł VI, przypominając naturę i rolę sumienia w naszym życiu[144].
Idąc w jego ślady, nie pomijam żadnej okazji, ażeby naświetlić ten najważniejszy
element wielkości i godności człowieka[145], ów "rodzaj zmysłu moralnego, który
prowadzi nas do rozpoznawania co dobre a co złe . jakby wewnętrzne oko, duchowa
zdolność widzenia, która prowadzi nasze kroki na drodze dobra", potwierdzając,
iż należy po chrześcijańsku formować własne sumienie, aby nie stało się dla
człowieka "siłą niszczącą jego prawdziwe człowieczeństwo" zamiast być
"świętym miejscem, gdzie Bóg ujawnia mu prawdziwe dobro"[146].
Od Pasterzy Kościoła oczekuje się również katechezy poświęconej
innym tematom o nie mniejszym znaczeniu dla sprawy pojednania: - o poczuciu grzechu,
które - jak powiedziałem - jest osłabione w dzisiejszym świecie; - o kuszeniu i
pokusach: sam Pan Jezus, Syn Boży, "doświadczony we wszystkim na nasze
podobieństwo, z wyjątkiem grzechu"[147], chciał być kuszony przez diabła[148],
aby pokazać, że również Jego uczniowie tak jak On będą wystawieni na pokuszenie oraz
aby wskazać, jak się trzeba zachować w momencie pokusy. Dla tego, kto błaga Ojca, by
nie był kuszony nad siły[149] i aby nie uległ pokusie[150], dla tego, kto nie szuka
okazji do grzechu, kuszenie nie oznacza popełnienia grzechu, lecz jest raczej okazją do
wzrostu, poprzez pokorę i czujność, w wierności i zgodności życia z wiarą; - o
poście: o tym, że może być praktykowany w sposób dawny i nowy, jako znak nawrócenia,
skruchy i osobistego umartwienia, a jednocześnie w łączności z Chrystusem
Ukrzyżowanym i w solidarności z głodującymi i cierpiącymi; - o jałmużnie: że jest
ona środkiem nadania konkretnego wyrazu miłości przez dzielenie się swoimi dobrami z
tymi, którzy ponoszą skutki ubóstwa; - o wewnętrznym związku, jaki zachodzi między
przezwyciężeniem podziałów w świecie a pełną komunią z Bogiem i między ludźmi,
co jest eschatologicznym celem Kościoła; - o konkretnych okolicznościach, w których
winno się dokonać pojednanie (w rodzinie, w społeczeństwie, w strukturach
społecznych), a szczególnie - o poczwórnym pojednaniu, które naprawia poczwórny,
zasadniczy rozłam: pojednanie człowieka z Bogiem, z sobą samym, z braćmi, z całym
stworzeniem.
Kościół nie może też - bez poważnego naruszenia swego istotnego
orędzia - pominąć stałej katechezy o tym, co tradycyjny język chrześcijański
określa jako rzeczy ostateczne człowieka: śmierć, sąd (szczegółowy i powszechny),
piekło i niebo. W dziedzinie kultury, która chce zamknąć człowieka w jego ziemskim,
bardziej lub mniej pomyślnym losie, oczekuje się od Pasterzy Kościoła katechezy,
która przybliżałaby i oświetlała pewnością wiary to, co przekracza obecne życie:
poza tajemniczą bramą śmierci rysuje się wieczność wesela w komunii z Bogiem lub
wieczność kary w oddaleniu od Niego. Tylko w tej eschatologicznej wizji można pojąć
dokładny wymiar grzechu i znaleźć decydującą zachętę do pokuty i pojednania.
Gorliwym i obdarzonym twórczą inicjatywą Pasterzom nigdy nie
zabraknie sposobności do przekazywania obszernej i zróżnicowanej katechezy,
uwzględniającej odmienność kultur i przygotowania religijnego tych, do których jest
ona skierowana. Okazji tych dostarczą często czytania biblijne oraz obrzędy Mszy św. i
innych Sakramentów, a także same okoliczności, w których są sprawowane. Temu celowi
służyć mogą różnego rodzaju inicjatywy: kazania, wykłady, dyskusje, spotkania,
kursy wiedzy religijnej itd., co już się w wielu miejscach praktykuje. Pragnę zwrócić
tu szczególną uwagę na ważność i skuteczność tradycyjnych misji parafialnych w
tego rodzaju katechezie. Jeśli będą dostosowane do specyficznych wymogów naszych
czasów, mogą być dziś, tak jak dawniej, dobrym narzędziem wychowania w wierze,
również w zakresie pokuty i pojednania.
Z uwagi na wielkie znaczenie pojednania opartego na nawróceniu w
zakresie delikatnej sfery stosunków ludzkich i społecznego współżycia na wszystkich
poziomach, łącznie ze współżyciem międzynarodowym, nie może zabraknąć w
katechezie cennego wkładu społecznej nauki Kościoła. Podejmowane w porę i ścisłe
nauczanie w tej dziedzinie moich Poprzedników - począwszy od Papieża Leona XIII - wraz
z istotnym wkładem Konstytucji duszpasterskiej Gaudium et spes Soboru Watykańskiego II i
nauką wielu Episkopatów zabierających głos w swoich krajach pod wpływem różnych
okoliczności, stworzyło obszerną, solidną i całościową doktrynę, dotyczącą
wielorakich wymogów nieodłącznych od życia wspólnoty ludzkiej, od stosunków
międzyjednostkami, rodzinami, grupami w odmiennych środowiskach i od samej struktury
społeczeństwa, które pragnie żyć według prawa moralnego, stanowiącego podstawę
cywilizacji.
U podstawy społecznego nauczania Kościoła leży oczywiście wizja,
którą wywodzi on ze Słowa Bożego w tym, co odnosi się do praw i obowiązków
jednostek, rodziny i wspólnoty, do znaczenia wolności i sprawiedliwości; do prymatu
miłości; do godności osoby ludzkiej i wymogów, wspólnego dobra, ku któremu winna
zmierzać polityka i rozwój ekonomiczny. Na tych podstawowych zasadach społecznego
Magisterium, potwierdzonych i powszechnie wysuwanych także przez głos rozumu i sumienie,
ludów, opiera się w wielkiej mierze nadzieja na pokojowe rozwiązanie licznych
konfliktów społecznych, a ostatecznie - nadzieja powszechnego pojednania.
Sakramenty
27.
Drugim ustanowionym przez Boga środkiem, który Kościół daje do dyspozycji
duszpasterstwu pokuty i pojednania, są Sakramenty.
W tajemniczym dynamizmie Sakramentów, tak bardzo bogatym w symbole i
treść, można dostrzec pewien, nie zawsze podkreślany, aspekt: każdy z Sakramentów,
poza właściwą sobie łaską, jest również znakiem pokuty i pojednania, a zatem w
każdym z nich może nastąpić ożywienie tego wymiaru życia duchowego.
Chrzest jest oczywiście zbawczym obmyciem, które - jak mówi św.
Piotr - ratuje nas "nie przez obmycie brudu cielesnego, ale przez zwróconą do Boga
prośbę o dobre sumienie"[151]. Jest to śmierć, pogrzebanie i zmartwychwstanie z
Chrystusem, który umarł, został pogrzebany i zmartwychwstał[152]. Jest to dar Ducha
Świętego udzielony przez Chrystusa[153]. Jednakże ta podstawowa i pierwotna treść
Chrztu świętego nie tylko nie wyłącza elementu pokuty, ale go wzbogaca. Element ten
był obecny już w chrzcie, który sam Jezus przyjął z rąk Jana, aby "wypełnić
wszystko, co sprawiedliwe"[154]. W Chrzcie świętym więc zawiera się fakt
nawrócenia i przywrócenia właściwego ładu w stosunkach z Bogiem, pojednanie z Bogiem
wraz ze zgładzeniem grzechu pierworodnego i idące za tym włączenie do wielkiej rodziny
pojednanych.
Podobnie Bierzmowanie, również jako umocnienie Chrztu i - podobnie
jak on - sakrament inicjacji, przynosząc pełnię Ducha Świętego i wprowadzając w
dojrzałość życia chrześcijańskiego, tym samym oznacza i urzeczywistnia pełniejsze
nawrócenie serca oraz ściślejszą i skuteczną przynależność do tej społeczności
pojednanych, jaką jest Kościół Chrystusowy.
Definicja Eucharystii, jaką daje św. Augustyn: sacrarmentum pietatis,
signum unitatis, vinculum caritatis[155], ukazuje w jasnym świetle skutki osobistego
uświęcenia (pietas) i wspólnotowego pojednania (unitas i caritas), które płyną z
samej istoty tajemnicy eucharystycznej jako bezkrwawego ponowienia ofiary Krzyża,
źródła zbawienia i pojednania dla wszystkich ludzi. Trzeba jednakże pamiętać, że
Kościół, kierowany wiarą w ten Boski Sakrament, naucza, iż żaden chrześcijanin,
świadom popełnienia grzechu ciężkiego, nie może przyjąć Eucharystii przed
otrzymaniem przebaczenia od Boga. W Instrukcji Eucharisticum Mysterium, zaaprobowanej
przez Pawła VI i w pełni potwierdzającej naukę Soboru Trydenckiego, czytamy:
"Eucharystia ma być przedstawiona wiernym; należy też wiernym wskazać dogodny
sposób korzystania z pokutnej części liturgii Mszy św.;"[156].
Sakrament Kapłaństwa ma dawać Kościołowi Pasterzy, którzy będąc
nauczycielami i przewodnikami, powołani są ponadto do tego, by być świadkami i
sprawcami jedności, budowniczymi rodziny Bożej, obrońcami i stróżami komunii tej
rodziny przeciwko zaczynom podziału i rozproszenia.
Sakrament Małżeństwa, wyniesienie ludzkiej miłości pod działaniem
łaski, jest znakiem miłości Chrystusa do Kościoła, ale także znakiem zwycięstwa,
jakie dzięki niemu małżonkowie mogą odnosić nad siłami zniekształcającymi i
niszczącymi miłość, tak że rodzina zrodzona z tego Sakramentu staje się również
znakiem Kościoła pojednanego i sprawującego pojednanie świata we wszystkich jego
strukturach i instytucjach.
Także Sakrament Chorych jest w doświadczeniu choroby i starości, a
szczególnie w, ostatniej godzinie chrześcijanina, znakiem ostatecznego nawrócenia do
Pana oraz całkowitego przyjęcia bólu i śmierci jako pokuty za grzechy. W tym dokonuje
się najwyższe pojednanie z Ojcem.
Wśród Sakramentów jest jeden, który ze względu na oskarżenie z
grzechów często bywał nazywany spowiedzią; należy jednak podkreślić, że jest to
Sakrament Pokuty w pełnym tego słowa znaczeniu i tak też jest nazywany. Jest to
Sakrament nawrócenia i pojednania. Tym Sakramentem zajęło się w szczególny sposób
Zgromadzenie Synodu ze względu na jego ważność dla sprawy pojednania.
SAKRAMENT POKUTY I POJEDNANIA
28.
Na wszystkich etapach i poziomach swej pracy Synod z największą uwagą rozważał ów
sakramentalny znak, który ukazuje i zarazem urzeczywistnia pokutę i pojednanie.
Sakrament ten sam w sobie nie wyczerpuje z pewnością całego zakresu pojęć nawrócenia
i pojednania. Kościół bowiem, odkąd istnieje, zna i docenia liczne i zróżnicowane
formy pokuty: jedne o charakterze liturgicznym czy paraliturgicznym, poczynając od aktu
pokutnego we Mszy św. po nabożeństwa przebłagalne i pielgrzymki; inne o charakterze
ascetycznym, takie jak post. Jednakże żaden z tych aktów nie jest równie znaczący ani
w sposób nadprzyrodzony skuteczny, wznioślejszy, a równocześnie dostępniejszy w samym
swym obrzędzie, jak Sakrament Pokuty.
Już w okresie prac przygotowawczych, potem zaś w licznych kolejnych
wypowiedziach podczas przebiegu obrad, w pracach grup oraz w końcowych Propositiones,
Synod wziął pod uwagę stwierdzenie wiele razy powtarzane, w różnych tonacjach i
zawierające różne treści: Sakrament Pokuty przechodzi kryzys; to właśnie stało się
przedmiotem rozważań Synodu. Zalecił on pogłębioną katechezę, a także nie mniej
pogłębioną analizę o charakterze teologicznym, historycznym, psychologicznym,
socjologicznym i prawniczym zagadnienia pokuty w ogóle i Sakramentu Pokuty w
szczególności. W ten sposób dążył do wyjaśnienia przyczyny kryzysu i do otwarcia
dróg pozytywnego rozwiązania, które by służyło dobru ludzkości. Równocześnie
Kościół znalazł w Synodzie jasne potwierdzenie swojej wiary w tym, co odnosi się do
Sakramentu, poprzez który każdy chrześcijanin i cała wspólnota wierzących otrzymują
pewność przebaczenia mocą odkupieńczej Krwi Chrystusa.
Warto odnowić i potwierdzić tę wiarę w chwili, gdy mogłaby ona
osłabnąć, utracić coś ze swej integralności czy też wejść w obszar cienia i
milczenia, zagrożona - jak to się dzieje - wspomnianym już kryzysem z jego ujemnymi
zjawiskami. Sakrament Pokuty bowiem jest z jednej strony, zagrożony przez zaciemnienie
zmysłu moralnego i religijnego, osłabienie poczucia grzechu, wypaczenie pojęcia
skruchy, znikome dążenie do życia prawdziwie chrześcijańskiego; z drugiej zaś strony
przez taki sposób myślenia, czasem dość rozpowszechniony, wedle którego przebaczenie
można otrzymać bezpośrednio od Boga także w sposób zwyczajny, bez przystępowania do
Sakramentu pojednania, czy też przez pozbawioną nieraz żaru i prawdziwej
spontaniczności rutynę w praktykowaniu Sakramentu, która, być może, została
wywołana błędnymi i wypaczonymi poglądami na skutki Sakramentu.
Wypada zatem przypomnieć zasadnicze wymiary tego wielkiego Sakramentu.
"Którym odpuścicie"
29.
Pierwsze podstawowe dane, których dostarczają nam Księgi Święte Starego i Nowego
Testamentu, dotyczą miłosierdzia Boga i Jego przebaczenia. W Psalmach i w przepowiadaniu
Proroków imię miłosierny jest tym imieniem, które chyba najczęściej jest
przypisywane Panu, wbrew uparcie powielanemu schematowi, wedle którego Bóg Starego
Testamentu przedstawiany jest przede wszystkim jako Bóg surowy i karzący. Tak więc
wśród Psalmów długi wywód sapiencjalny, czerpiąc z tradycji Wyjścia, przypomina
łaskawe działanie Boga pośród swego ludu. Działanie to, choć przedstawione w formie
antropomorficznej, jest bodaj jedną z najbardziej wymownych starotestamentalnych
proklamacji miłosierdzia Bożego. Wystarczy przytoczyć tutaj ten werset: "On jednak
litując się odpuszczał winę, a nie wytracał, i często odwracał swój gniew, i nie
pobudzał całej swej zapalczywości. Przypominał sobie, że są tylko ciałem i
tchnieniem, które odchodzi, a nie wraca"[157].
Kiedy nadeszła pełnia czasu, Syn Boży, przychodząc jako Baranek,
który gładzi i bierze na siebie grzech świata[158], jawi się jako ten, który ma
władzę sądzenia[159] czy też odpuszczania grzechów[160], który nie przyszedł, aby
potępiać, ale aby przebaczać i zbawiać[161].
Otóż tę władzę odpuszczania grzechów Jezus przekazuje przez Ducha
Świętego zwykłym ludziom, którzy sami podlegają zasadzkom grzechu, czyli swoim
Apostołom: "Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im
odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane"[162]. Jest to jedna z
najwspanialszych nowości ewangelicznych! Udziela tej władzy Apostołom również z
prawem przekazywania jej - tak rozumiał to Kościół od samego zarania - następcom,
obdarzonym przez tychże Apostołów misją i odpowiedzialnością za kontynuowanie ich
dzieła głosicieli Ewangelii i szafarzy zbawczego dzieła Chrystusa.
Objawia się tu w całej swej wielkości postać szafarza Sakramentu
Pokuty, który prastarym zwyczajem jest nazywany spowiednikiem.
Tak jak przy ołtarzu, gdzie sprawuje Eucharystię, jak w każdym z
Sakramentów, kapłan, szafarz Pokuty, działa "in persona Christi". Chrystus,
który przez osobę spowiednika jest uobecniony i za jego pośrednictwem dokonuje
tajemnicy odpuszczenia grzechów, jest tym, który okazuje się bratem człowieka[163].
miłosiernym, wiernym i współczującym arcykapłanem[164], pasterzem gotowym szukać
zbłąkanej owcy[165], lekarzem, który leczy i pociesza[166], jedynym nauczycielem,
który jest prawdomówny i naucza drogi Bożej[167], "sędzią żywych i
umarłych"[168], który sądzi prawdziwie, a nie według pozorów[169].
Jest to niewątpliwie najtrudniejsza i najbardziej delikatna, męcząca
i wyczerpująca, ale też najpiękniejsza i przynosząca radość posługa kapłańska.
Właśnie dlatego, biorąc także pod uwagę stanowcze wezwanie Synodu, będę
niestrudzenie nawoływał mych Braci biskupów i kapłanów do jej wiernego i gorliwego
wypełniania[170]. Wobec sumienia człowieka wierzącego, który otwiera się przed nim, w
którym obawa miesza się z ufnością, powołaniem spowiednika jest spełnienie
wzniosłego zadania, jakim jest posługa pokuty i ludzkiego pojednania: poznanie jego
słabości i upadków, ocena pragnienia poprawy i wysiłków podjętych dla jej
osiągnięcia, rozpoznanie działania Ducha Świętego Uświęciciela w jego sercu,
przekazanie mu przebaczenia, którego tylko Bóg może udzielić,
"świętowanie" jego pojednania z Ojcem tak, jak tego obraz mamy w przypowieści
o synu marnotrawnym, włączenie wykupionego grzesznika z powrotem do kościelnej
wspólnoty z braćmi, ojcowskie upomnienie penitenta stanowczym, zachęcającym i
przyjaznym: "od tej chwili już nie grzesz"[171].
Aby skutecznie wypełniać tę posługę, spowiednik winien koniecznie
posiadać ludzkie przymioty: roztropność, dyskrecję, umiejętność rozeznania,
stanowczość miarkowaną łagodnością i dobrocią. Winien on posiadać także
przygotowanie poważne i dokładne, nie fragmentaryczne, lecz integralne i harmonijne w
różnych gałęziach teologii, pedagogii i psychologii, metodologii dialogu, a nade
wszystko w żywej i komunikatywnej znajomości Słowa Bożego. Jeszcze ważniejsze jest
jednak, by sam prowadził głębokie i prawdziwe życie duchowe. Aby innych prowadzić
drogą chrześcijańskiej doskonałości, szafarz Pokuty musi ją sam przejść jako
pierwszy, i bardziej poprzez czyny niż długie nauki dać dowód rzeczywistego
doświadczenia przeżytej modlitwy, praktyki cnót ewangelicznych, teologicznych i
moralnych, wiernego posłuszeństwa woli Bożej, miłości do Kościoła i uległości
jego Magisterium.
Całe to wyposażenie w ludzkie przymioty, w cnoty chrześcijańskie i
umiejętności pasterskie nie może być improwizowane ani osiągnięte bez wysiłku. Do
szafarstwa sakramentalnej Pokuty każdy kapłan winien przygotowywać się już od lat
seminaryjnych przez studiowanie teologii dogmatycznej, moralnej, ascetycznej i pastoralnej
(które są zawsze jedną teologią)., a także nauk o człowieku, metodologii dialogu, a
szczególnie rozmowy duszpasterskiej. Winien także być prowadzony i wspomagały przy
pierwszych doświadczeniach. Musi zawsze dbać o własne udoskonalenie i odnowę poprzez
stałe dokształcanie się. Jakież skarby łaski, prawdziwego życia i promieniowania
duchowego spływałyby na Kościół, gdyby każdy kapłan okazywał się gorliwy, gdyby
każdy dołożył wszelkich starań, by nigdy wskutek niedbałości lub pod innymi
pozorami nie zabrakło go na spotkaniu z wiernymi w konfesjonale, a zwłaszcza gdyby
żaden nie szedł tam nigdy nieprzygotowany czy pozbawiony niezbędnych przymiotów
ludzkich oraz dyspozycji duchowych i duszpasterskich!
Mówiąc na ten temat nie mogę nie przypomnieć z głębokim podziwem
postaci niezwykłych apostołów konfesjonału, jak św. Jan Nepomucen, św. Jan Maria
Vianney, św. Józef Cafasso, św. Leopold z Castelnuovo, aby wymienić tylko najbardziej
znanych, których Kościół wpisał w poczet swoich Świętych. Pragnę jednakże oddać
hołd również niezliczonym rzeszom świętych a niemal zawsze anonimowych spowiedników,
którzy przyczynili się do zbawienia tak wielu dusz, pomagając im w nawróceniu, w walce
z grzechem i pokusami, w postępie duchowym, a ostatecznie w uświęceniu. Nie waham się
powiedzieć, że także i wielcy kanonizowani Święci przeszli zazwyczaj przez te
konfesjonały, a wraz ze Świętymi - dziedzictwo duchowe Kościoła, a nawet rozkwit
cywilizacji przenikniętej duchem chrześcijańskim. Oddajmy zatem hołd temu cichemu
posługiwaniu naszych Współbraci, którzy tak dobrze służyli i służą codziennie
sprawie pojednania poprzez posługę sakramentalnej Pokuty!
Sakrament przebaczenia
30.
Z objawienia wartości tego posługiwania i władzy odpuszczania grzechów, przekazanej
przez Chrystusa Apostołom i ich następcom, rozwinęła się w Kościele świadomość
znaku przebaczenia, udzielanego poprzez Sakrament Pokuty. To znaczy pewność, że sam Pan
Jezus ustanowił i powierzył Kościołowi, jako dar swojej dobroci i swojej
"philantropia"[172] wobec wszystkich, specjalny Sakrament dla odpuszczania
grzechów popełnionych po Chrzcie.
Praktyka tego Sakramentu, jeśli chodzi o jego sprawowanie i formę,
przeszła długi proces rozwojowy, o czym świadczą najstarsze sakramentarze, dokumenty
Soborów i Synodów biskupich, przemówienia Ojców i nauczanie Doktorów Kościoła.
Natomiast co do istoty tego Sakramentu, istniała zawsze w świadomości Kościoła mocna
i niezmienna pewność, że z woli Chrystusa przebaczenie dawane jest każdemu poprzez
sakramentalne rozgrzeszenie, którego udzielają szafarze Sakramentu Pokuty: pewność ta
ze szczególną mocą została potwierdzona zarówno przez Sobór Trydencki[173], jak
przez Sobór Watykański II: "Ci (zaś), którzy przystępują do Sakramentu Pokuty,
otrzymują od miłosierdzia Bożego przebaczenie zniewagi wyrządzonej Bogu i
równocześnie dostępują pojednania z Kościołem, któremu grzesząc zadali ranę, a
który przyczynia się do ich nawrócenia miłością, przykładem i modlitwą"[174].
Raz jeszcze, jako zasadniczy element wiary odnoszącej się do wartości i celu Pokuty
należy potwierdzić, że Zbawiciel nasz Jezus Chrystus ustanowił w swoim Kościele
Sakrament Pokuty, aby wierni, którzy popełnili grzech po Chrzcie, mogli otrzymać
łaskę i pojednać się z Bogiem[175].
Wiara Kościoła w ten Sakrament zawiera pewne inne zasadnicze prawdy,
których nie można pominąć. Sakramentalny obrzęd Pokuty w swoim rozwoju i
różnorodności praktycznych form zawsze prawdy te zachowywał i uwydatniał. Sobór
Watykański II nakazując reformę tego obrzędu pragnął, by prawdy te były w nim
jeszcze jaśniej wyrażone[176], co zostało zrealizowane w nowych Obrzędach Pokuty[177].
Zawierają one bowiem całą naukę tradycji przejętą przez Sobór Trydencki,
przenosząc ją z jej szczególnego kontekstu historycznego (to jest dążenia do tego,
aby dać wyjaśnienie doktrynalne wobec poważnych odchyleń od autentycznego nauczania
Kościoła), wiernie wyrażając ją w kategoriach odpowiadających kontekstowi naszych
czasów.
|